Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2015, 17:08   #139
Wisienki
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Słowa Lionela wytrąciły Sławę z pozornego zamyślenia, delikatnie wbiła igłę w płótno a następnie podniosła oczy z nad tamborka na którym widniały już prawie ukończone nenufary, spojrzała na Lionela i z uśmiechem skinęła głową. Przyda jej się jakaś emocja, jakaś odmiana w jej nie życiu zresztą, w tym miejscu uśmiechnęła się w duchu, to przywołuje pewne wspomnienia, z czasów gdy była jedynie córką swego ojca i u jego boku uczestniczyła w krwawych łowach ….cóż nigdy nie była tak dobra w walce jak staruszek tego oczekiwał, nigdy też nie była mu też tak posłuszna ale jedno mieli wspólne - pociąg do nowych wrażeń i silnych emocji. Wampirzyca odłożyła tamborek, wstała, delikatnie ukłoniła się przed księciem, uświadamiając sobie jak niepraktycznym byłaby walka w tej chwili, długie rozpuszczone włosy, zwisające swobodnie kolczyki, które sięgały nieomal ramion, wąska ołówkowa spódnica, oj tak musi jak najszybciej wrócić do domu. Wychodząc rzuciła przez ramie w stronę Gangrela – „Rozumiem, że twój pchlarz Orlo będzie jechać ze mną w mojej Błękitnej Betty, no a ja się muszę jeszcze przebrać i spakować, wiec widzimy się za dwie godziny pod Elizjum” i nie oglądając się za siebie wyszła pospiesznie.

James Orlo wyrwał się ze skupienia, w którym słuchał historii Jennifer i rozkazów księcia. Wyszczerzył się pobłażliwie, odprowadzając wzrokiem wychodzącą w pośpiechu Slavę i jej falujące rudoblond włosy. Cóż, kobiety potrzebują nieco czasu na pakowanie się, on nie musiał nawet zmieniać ubrania, ciemnobeżowy prochowiec i znoszony garnitur, Colt i nóż u boku jak zawsze.
Wstał i skinął głową Charlesowi, ignorując Lionela.
„Oczywiście, Książę (to słowo zostało wypowiedziane z nutą ironii), wyruszamy natychmiast, nie można pozwolić żeby te śmiecie z Sabbatu przejęły miasto, zbadamy na kogo z miejscowych możemy liczyć i wypalimy ten wrzód.” Jego ciemne, głębokie oczy, zaświeciły się na czerwono a ściągnięta twarz zwęziła w drapieżnym grymasie w odczuciu ekstazy nadchodzącego polowania. „Mogę wziąć Slavę, z tego co wiem całkiem nieźle posługuje się bronią białą i ma inne talenty.. oczywiście jak nie jest zatracona w swoich kaprysach…” Powiedział, również szykując się do wyjścia.

Półtorej godziny później, James czekał przed Elizjum wsparty o motor, ciemny BMW R69, jego Tommygun na plecach, z wiernym ghulem Karlem, owczarkiem kaukaskim, u boku, patrząc na nadjeżdżającą w swoim błękitnym Fordzie Fairlane Slavę.
Bądź grzeczny Karl, będziesz jechać ze Slavą, niedługo zapolujemy w nowym miejscu.” – Poklepał psa po głowie, ujrzał odbicie swojego oczekiwania w jego rozumnych oczach.

Przygotowania zajęły Sławie mniej czasu niż przewidywała, ot zdjęła biżuterię, pozostawiając na palcu tylko skromny srebrny pierścionek (pamiątkę po Joe), zaplotła włosy w warkocz który okręciła jak jeszcze za czasów swego pierwszego życia dookoła głowy, założyła niebieski bliźniak, jeansy, pas do którego przyczepiła rapcie. Na koniec zdjęła ze ściany ostatni podarek od ojca – swą zadbaną wychuchaną ludwikówkę, była w idealnym stanie i nadal dobrze układała jej się w dłoni. Dla pewności wykonała kilka uderzeń, zastaw i już po chwili uśmiechając się z zadowoleniem włożyła szablę do pochwy. Wychodząc zabrała ze sobą jeszcze nieduży neseser, który zawsze leżał pod łóżkiem, przygotowany na wszelki wypadek i pojechała, mając nadzieje, że James już będzie czekać. Nie rozczarowała się, był już tam wraz ze swym pchlarzem, podjechała zatrzymując się nieomal przed jego nosem, otworzyła tylne drzwi i zagwizdała na psa, który wsiadł niechętnie oglądając się na przyzwolenie Pana. Następnie zatrzasnęła za nim drzwi, usiadła za kierownicę, otworzyła okno i powiedziała „więc szeryfie plan bez zmian do zobaczenia w zamku” i ruszyła.

James po chwili ruszył za nią i przez moment wydawało mu się, że przez otwarte okno samochodu dobiega go smutna piosenka, niestety nie potrafił rozpoznać ani jej słów ani nawet języka, może to przez wiatr.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Wisienki : 23-05-2015 o 17:14.
Wisienki jest offline