GNIEWKO Wyjście Gniewka w trakcie, a właściwe nawet na początku narady, na której miały się przecież ważyć dalsze losy całej kompanii, nie pozostało niezauważone. Nikt nie zawołał za nim - Jeźdźcy z samej swej istoty byli zbieraniną mocnych indywidualności, które wzajemnie szanowały swoją odrębność - ale czuł na plecach ciężkie, a może nawet i zawiedzione spojrzenia towarzyszy. Był przecież jednym z doświadczonych "lataczy", którego zdanie powinno liczyć się w rozpoczynającej się zajadłej dyskusji. Jednak dla Gniewomira były sprawy ważne... i ważniejsze. A Mówca mógł zniknąć w każdej chwili, zanim odpowiedziałby wojownikowi na dręczące go pytania.
Dogonił starca na schodach prowadzących do archiwum i biblioteki. Wyblakłe oczy mężczyzny spojrzały ze zdumieniem na Gniewka, jakby Jarve nie spodziewał się, że ktokolwiek za nim pójdzie, a potem Mówca odwrócił głowę i podjął przerwaną wędrówkę w górę.
- Mówią, że jest taki wiatr... wiatr zmian. Wieje rzadko; ale kiedy się rozpędzi, jego podmuch przewraca karty historii. Na tym wietrze smoki, kiedy nadejdzie ich czas, odlatują w miejsce, które znają tylko one, by tam oczekiwać na kres dni. Matrona wciąż zieje ogniem, jeśli ci o to chodzi... ale nie należy już do tego świata. - westchnął ciężko - Odeszła na swoich warunkach, w pokoju. Przynajmniej tyle...
Dotarli do szerokiej platformy; większą jej część zajmowało potężne wejście do biblioteki. Jarve przejechał palcami po zdobiących portal, zatartych dawno znakach.
- Każda kompania Jeźdźców korzysta z opieki Prawdziwego Smoka. To on jest strażnikiem i sędzią paktów, jakie są zawierane między Skrzydlatymi, a ludźmi. Bez tej trzeciej siły nie ma harmonii; jest tylko przemoc, dominacja jednej rasy nad drugą. W tą czy inną stronę. - rozłożył ręce - Matrona nie była pierwszą Opiekunką. Ale w tych czasach... boję się, że może być ostatnią.
Zapatrzył się w ciemność, która skrywała starannie spisaną i posegregowaną historię Jeźdźców i Skrzydlatych, dzieło kolejnych pokoleń Mówców.
- Pamiętasz swój sen, chłopcze? Co widziałeś? - spytał nieobecnym głosem.