Wątek: Narrenturm
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2015, 19:55   #47
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
20 Backertag, czas Jahrdrung, rok 2522 KI
Gdzieś na Północnym Ostlandzie, stare cmentarzysko



Obładowani łupami szybko pokonywali kolejne schody prowadzące do sali z pułapkami. Skarby nie ciążyły, szczególnie było to widać po khazadach. W komnacie, w której Klara o mały włos nie straciła stopy, khazadzi zabrali się za podział łupów. Helvgrim wydobył dziwne elementy zawinięte w kawałek skóry, dopiero po złożeniu ich okazało się, że to waga. Złoto i srebro zostało podzielone w oparciu o masę przedmiotów. Obaj khazadzi, wedle umowy, zabrali połowę złota i srebra, druga część trafiła do ludzi i elfa. Helvgrima już nie obchodziło jak to rozdzielą między siebie Klara, Jaromir oraz Elastir, dla niego liczyło się aby podzielić łup z Wolfgrimmem.

Przed nie khazadami urósł spory stosik srebrnych i złotych naczyń, posążków, bransolet, pierścieni, naszyjników, znalazło się nawet kilka sztabek kruszcu. Całość warta była więcej niż pół tysiąca imperialnych złotych koron, jednak znacznie cięższa niż złote krążki. Jeśli doliczyć do tego broń, którą Helvgrim wcisnął w ręce Klarze i Jaromirowi oraz przedmioty, które dźwigali dotychczas mogło się okazać, że nie będzie łatwo to wszystko transportować.

Helvgrim jedynie nie dzielił boskich symboli ani artefaktów, które na samym początku wyprawy wszyscy zgodzili się odnieść do prawowitych właścicieli.

W końcu uporano się i z problemem podziału łupów. Helvgrim podszedł do Jaromira, przyjacielsko poklepał go po plecach swoją sękatą łapą:
– Dzięki za pomoc. Teraz czas by zająć się twoimi zmartwieniami. Złota ku temu wystarczy, a i warto udać się do Middenheim, gdzie większość ludzi się udawała. Na miejscu zasięgnę języka u moich ziomków, bo wiedzieć musisz, że w Middenheim żyje wielu mych rodaków, którzy wiele wiedzą, wiele słyszą. Na dodatek te przedmioty związane z kultem Sigmara należy odnieść gdzie ich miejsce.

Nastał w końcu czas, po łupów podziale, by ruszyć ku krypcie na powierzchni, a stamtąd na cmentarzysko. Wspinaczka krętymi schodami była mozolna, schody były dość strome, a do tego należało pokonać kilka spirali schodów zanim dotarli na ich szczyt. Obciążenie łupami też zrobiło swoje, a najbardziej odczuła to Klara, która będąc już w krypcie czuła jak drżą jej uda z wysiłku. Oprócz krasnoludów każdy łykal łapczywie powietrze, które w niższych poziomach było zatęchłe oraz wymieszane ze smrodem płonących pochodni. Do wnętrza krypty wdarł się powiew świerzego powietrza. Na samym początku tego nie wyczuli, jednak z każdym kolejnym oddechem wyraźnie było czuć woń świerzej krwi. Instynkt każdemu nakazał ostrożność, wojownicy dobyli broni. Będąc u wejścia do krypty można było dostrzec w promieniach zachodzącego słońca co się stało. W miejscu gdzie Elastir uwiązał konia była sporych rozmiarów kałuża krwi, kępki okrwawionej sierści porywały podmuchy wiatru. Obok kałuży krwi stał posąg przedstawiający człowieka z łabędzimi skrzydłami. Ten sam posąg, który odkrył Elastir, posąg, który stał ponad dwadzieścia kroków od krypty. Posąg ten miał zakrwawione ręce, oblepione sierścią. Konia elfa nie było, ani jego truchła.

Na dodatek z centrum cmentarzyska dochodziło charkotliwe nawoływanie.
– Kto tu!? Pomocy! Błagam, pomóżcie!
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline