Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2015, 23:25   #36
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Couryn, Lea i Leila u złotnika

Droga od ratusza do złotnika długa na szczęście nie była. Nim ktoś zdążył coś jeszcze powiedzieć, Elza jako pierwsza wypatrzyła szyld i wskazała wszystkim drogę. Cichy dzwoneczek, który towarzyszył otwarciu drzwi, dał znać, że oto zjawili się nowi klienci. Zakład był niewielki, za to gustownie urządzony. Podłogę i ściany pokrywała boazeria z jasnego drewna tak gładko wypolerowanego, że aż wydawało się błyszczeć w słońcu. Dwa wielkie okna wpuszczały do środka mnóstwo światła, by stworzyć jak najlepsze warunki do oglądania wystawionych przedmiotów. Pod przeszklonymi ladami, na obiciach z czarnego aksamitu leżały rzędy pierścionków, bransoletek, kolczyków, zawieszek, łańcuszków, broszek, spinek, przypinek i wszelkiego rodzaju ozdób. Jednym słowem każdy mógł tutaj znaleźć coś dla siebie.

Po chwili z zaplecza wyszedł schludnie ubrany mężczyzna, którego spojrzenie przesunęło się w pierwszej kolejności po barwach “Złotego Smoka”. Delikatny uśmiech na jego ustach poszerzył się nieznacznie.
- Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? Dla marynarzy kapitana Deva wszystko w niższych cenach - powitał ich uprzejmie.
- Dzień dobry - jako pierwsza odezwała się Leila. - Te trzy młode damy - mówiąc to, wskazała siostry Golddragon - życzą sobie nosić kolczyki, które będą jakoś do siebie pasowały. Wybór tu ogromny, a my stale biegamy za sprawunkami, więc czy ma pan może w zanadrzu coś godnego polecenia?
Złotnik popatrzył na dziewczęta, zastanawiając się przez chwilę.
- Chyba mam coś specjalnie dla nich. Chwileczkę - powiedział, po czym zniknął znów na zapleczu.

Syn Bena Hannona wrócił po chwili z małym, prostokątnym puzderkiem.
- Pozwólcie do mnie, panienki - zwrócił się z niesłabnącą uprzejmością do Grety, Elzy i Ann. - Co myślicie o tym?
Jego podejście spodobało się Leili; miast pytać jej o zdanie, zapytał samych zainteresowanych. Mężczyzna położył pudełeczko na ladzie i otworzył je. Na ciemnym aksamicie leżało sześć kolczyków ułożonych w trzech parach. Każda z par różniła się nieznacznie od siebie, a każdy kolczyk wydawał się nieregularnym kawałkiem srebra. Widząc niezbyt zadowolone miny dziewczynek, właściciel zakładu uśmiechnął się lekko i powiedział:
- Spójrzcie. Jeśli wezmę po jednym kolczyku z każdej pary i połączę… - Co powiedziawszy, uczynił to.
- Serduszko! - zawołała Ann z zachwytem, a i pozostałe dziewczynki wydawały się oczarowane tak subtelnym pomysłem.
W istocie z trzech kawałków srebra złotnik ułożył małe serce.
- To chyba wybrałyście - zaśmiała się Leila, a trzy rude główki przytaknęły ochoczo. - Poprosimy zatem o spakowanie, a w Domu Sune ktoś przekłuje wam uszy.
- Jeśli jest taka potrzeba, moja żona może zająć się tym już teraz. Oczywiście wszystko w cenie. A i młode damy mogłyby już nosić swoje ozdoby
- zaproponował złotnik.
Leila spojrzała pytająco na Gretę, Elzę i Ann, te zaś popatrzyły po sobie i ponownie ochoczo pokiwały głowami.
- Zapraszam więc. - Mężczyzna otworzył niewielkie drzwiczki na końcu lady.

- Jeśli pan pozwoli, pójdę z nimi - powiedziała Leila, mijając złotnika. - Mamy rozkaz nie spuszczać dziewcząt z oka - wyjaśniła.
- Rozumiem, oczywiście. Zaprowadzę panie. Państwa zapraszam do rozejrzenia się w pozostałych wyrobach - zwrócił się do Lei i Couryna.
Przeszli przez drzwi prowadzące na zaplecze. Minęli różnego rodzaju sprzęty przydatne złotnikowi do pracy w metalu, po czym przez kolejne drzwi weszli w krótki korytarz. Na jego kończu znajdowało się nieduże pomieszczenie, w którym krzątała się drobna, czarnoskóra kobieta. Sam pokój był najwyraźniej kuchnią, być może całość zakładu była połączona na jednym poziomie z mieszkaniem. Gospodyni niemal natychmiast ich zauważyła i uśmiechnęła się ciepło na powitanie. Nie mogła być wiele starsza od Leili.
- Alice, klientki do przekłucia uszu. Ja wracam do sklepu. Panie trafią z powrotem - powiedział z uśmiechem, zostawił na stole pudełeczko z kolczykami i wyszedł.
- Proszę, usiądźcie - wskazała spory stół, przy którym stało sześć krzeseł.
Alice parzyła igłę wrzątkiem, mówiąc:
- To odrobinę zaboli i może pobolewać jeszcze kilka dni. W razie gdyby ranki się zaogniły, trzeba będzie przemywać spirytusem - tłumaczyła całej czwórce. - Najlepiej przez około tydzień w ogóle nie zdejmować kolczyków, aby wszystko zasklepiło się jak należy. To która pierwsza?
- Ja poproszę.
- Greta odezwała się natychmiast.

Kobieta podeszła do najstarszej z sióstr i zaczesała kosmyki rudych włosów za jej uszy. Wprawnie, szybkim ruchem przebiła płatek jednego ucha i przeszła na drugą stronę. Greta nawet nie pisnęła, jedynie skrzywiła się nieznacznie. Chwilę później było już po wszystkim.
- Nie dotykaj igieł. Zaraz zamienimy na kolczyki - wyjaśniła Alice, wyparzając kolejne igły.
Przyszła kolej na Elzę, która - podobnie jak siostra - przyjęła chwilowy ból ze stoickim spokojem. Leila początkowo chciała chwycić za rękę Ann, ale widząc jak małe dłonie zacisnęły się w piąstki, zrezygnowała. Najmłodsza z dziewcząt pisnęła cicho przy pierwszym ukłuciu, drugie znosząc równie cicho jak poprzedniczki.
Następnie Alice wyciągnęła igły i zastąpiła je kolczykami.
- Proszę bardzo, gotowe.
Kobieta podała dziewczynkom lusterko w metalowej oprawie, w którym mogły się przejrzeć. Za każdym razem, gdy któraś spojrzała w swoje odbicie, jej twarz rozjaśniał radosny uśmiech.
- Dziękujemy - powiedziała Greta, gdy już wychodziły, i dygnęła lekko.
Siostry poszły za jej przykładem. Leila tylko uśmiechnęła się na ten widok i zaprowadziła dziewczynki z powrotem do Lei i Couryna.

W międzyczasie Lea zaczęła się rozglądać. Ogrom pięknych przedmiotów ją wręcz przytłaczał, jednak z całej masy różnych rzeczy wykonanych ze wszelkiej maści metali z wprawionymi lub nie kamieniami szlachetnymi wypatrzyła... naszyjnik. Srebrny księżycowy sierp, na którego ramieniu zawieszony jest kamień - lazuryt.


Elfka wpatrywała się weń krótszą chwilę z zachwytem. Zastanawiała się ile coś takiego może kosztować, bo poczuła przemożną chęć zakupienia go.
- W czymś mogę pomóc? - odezwał się złotnik, który przed chwilą wrócił.
- Ile może kosztować ten piękny naszynik? - zapytała Lea z zachwytem, jakiego ona sama się nie spodziewała. Im dłużej na niego patrzyła, tym ładniejszy się stawał. A może się jej tak wydawało?
- Hm... Lazuryt, co? - zastanowił się na chwilę człowiek - Stworzyłem go dawno temu dla jakiejś kobiety, jednak nie przyszła po niego. Ze srebrnym łańcuszkiem to będzie dwanaście koron.
Paladynka przeanalizowała stan swojej sakiewki. Policzyła to z pieniędzmi za zamustrowanie się i...
- Wspaniale. Kupię go - odpowiedziała po krótkiej chwili.
Wyjęła z sakwy złoto i wręczyła je złotnikowi, który wyjął zakupiony przedmiot i z uśmiechem na ustach wręczył go Lei.
Ta podziękowała, od razu zawiesiła go na szyi, popatrzyła jeszcze przez chwilę i schowała pod ubranie.
Przez resztę czasu czekała, aż wrócą siostry Golddragon.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline