Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2015, 14:37   #233
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Czekali na nią.
I jej tygrys, który lekkim uśmiechem próbował zamaskować swój niepokój o nią.
I mała miko tak pewna swoich przewidywań, lecz też przerażona nieco.
I yojimbo małej dziewczynki martwiący się rozwój sytuacji.
Czekali na nią i odetchnęli z ulgą.

-Czy wszystko w porządku, Leiko-san?- zapytał Kojiro cicho, a Korogi dodała.- Nie powinniśmy tu, zbyt długo rozmawiać. Chodźcie do kręgu w ogrodzie, tam będziemy bezpieczni. Duch nawiedzający to miejsce, może i nasycił głód zemsty na kilka dni, ale w swym szaleństwie może zwrócić na nas mściwe spojrzenie. Ona nadal jest tutaj, nadal chaotyczna w swym zachowaniu.

Maruiken skinęła lekko głową na słowa małej miko. Na własne oczy widziała do czego zdolny był ten duch, a chociaż jego gniew był skierowany ku mężczyźnie, to i ona rzeczywiście nie czuła się tutaj bezpiecznie.
Następnie zza niesfornych kosmyków, wypuszczonych zza ciasnego upięcia i opadających teraz na twarz, zerknęła na Kojiro. Uśmiechnęła się do niego czarująco, tak jak zawsze przecież, i tego rozchylenia warg nie oszpeciło żadne zalęknienie, czy paniczne skrzywienie. Jak gdyby nic się nie wydarzyło, i wcale prawie nie padła ofiarą gwałtu.

-Hai, wszystko dobrze. Hirami nie powinien już być dla nas problemem.. -odparła ze spokojem. Właściwie, to przede wszystkim wygląd jej zdradzał, że jakiekolwiek zajście miało miejsce, bowiem sama Leiko nawet nie była jakoś specjalnie roztrzęsiona. Ot, wykonała swoje zadanie, nie miała co tego roztrząsać. I jedynie w czasie, kiedy dłońmi naciągała poły zmiętego kimona dokładniej na swe piersi i ramiona, to wyczuwała jeszcze na sobie zapach Kasana. Wtedy jej oczy przeszywał błysk obrzydzenia.

- To dobrze. Masz więc spokój na cztery- pięć dni Maruiken-san.-stwierdził Furoku poważnym tonem.- Może więcej, jeśli Shimoda wywoła chaos w planach mnichów. Mniej więcej tyle im zajmie zorientowanie się, że Kasan zawiódł i wysłanie kolejnych łowców twoim tropem. Nie ma się co łudzić, oni nie odpuszczą.
- W dodatku… jeśli złapią innych… takich jak my.
- wtrąciła Ayame, gdy zbliżali do enklawy ukrytej w ogrodzie.- Będą mogli skupić uwagę na pozostałych poza ich zasięgiem. A mnisi są bardzo… pomysłowi.
-Więc najprostszym rozwiązaniem jest konfrontacja. Zakony mają prostą strukturę. Na szczycie jest zawsze kilku najważniejszych, kilku planujących i myślących, bez nich… wszystko się rozsypie
-stwierdził Kojiro tuląc łowczynię do siebie, gdy siadali przy ognisku.
Ishi zabrał się za jego ponowne rozpalanie, a mała miko dodała.- Przywódcy duchowi to nie to samo co szoguni czy daimyo, ronin-san. Zakony niekoniecznie muszą się rozpaść po śmierci duchowego przywódcy.
- Ale sekty… często się rozpadają. To co łączy ludzi w takich grupach, to charyzma przywódcy… bez niej są dziećmi we mgle.
- odpowiedział spokojnie Sasaki dobitnie określając swoje poglądy na tą sytuację.
-Tak. Może to i jakiś plan. Ja wiem, że przywódców sekty jest trzech… chyba. Ale znam imię tylko jednego z nich. Shao-shin.- stwierdziła miko cicho.

-Spotkałam go, kiedy moja grupa łowców przybyła do Miyaushiro. Nie wiem jak inni przywódcy ich zakonu, ale on pozostaje blisko samego daymio, jest jego doradcą i astrologiem. Słyszałam także, że podobno inni daymio zaczęli już posyłać swych zabójców po głowę któregoś z nich, Hachisuke-sama lub samego Shao-shina -odezwała się w końcu łowczyni po wysłuchaniu każdej ze stron i samej przypominając sobie swoją rozmowę z siostrzyczką, jak zwykle bogatą w informacje. Ciekawym było, iloma nowymi słodkimi kąskami mogłaby się z nią podzielić Iruka po tak długim czasie.
Uśmiechnęła się wesoło do całej trójki, i w razie gdyby taka wiedza wydawała się podejrzana, dodała -W mieście można poznać wiele sekretów, jak tylko potrafi się szukać. Ale z innymi samurajami podobnymi do Kasana, wątpię aby którykolwiek ninja odniósł sukces.

- Kasan… wydawał się nadal ludzki w swych odruchach i pragnieniach.
- zamyślił się Kojiro i wzruszył ramionami. - W końcu zgubiła go słabość wynikająca raczej z ludzkiej natury, ne?
- Mnisi odrzucili jednak pokusy tego świata… A na pewno ci najstarsi. Bo tych młodszych to bym pewien nie był.
- odparł Furoku rozpaliwszy ogień.- Wiem o przypadku jednego z nich. Ponoć złamał ich ślubowanie czystości… z jakąś wieśniaczką. Szczegółów jednak nie znam, podobnie jak nie wiem czy i jak został za to ukarany.
-Przyznaję, wolałabym tego nie powtarzać. Szczególnie, że Chińczycy mogą być w posiadaniu gorszych sztuczek niż Hirami
-mruknęła Leiko opuszkami palców muskając krwawe, lecz niewielkie rozcięcie na swej szyi, mocno kontrastujące z bielą jej skóry -On podróżował z jednym z mnichów oraz przynajmniej jednym z łowców, których oni upatrzyli sobie do rytuału. A mi towarzyszyło jeszcze dwóch, ale teraz nie wiem gdzie są. Czy wcześniej odnalazł ich wszystkich i przekazał w ręce Chińczyków, czy nadal zmierzają ku Shimodzie.. – pokręciła lekko głową -Być może dobrym pomysłem byłoby odnaleźć ich, zanim zrobi to ktoś inny.

-Jeszcze zmierzają ku Shimodzie… to powiedział mi ogień.
- stwierdziła stanowczym głosem miko. A po tym co doświadczyła Leiko i co już wiedziała o Korogi, łowczyni traktowała jej wypowiedzi poważnie. Bądź co bądź, jeśli chodzi o wróżenie, to niestety… miko często miała rację.
- Mogę ich odnaleźć- dodała z dumą.- I pewnie zdążymy zanim dotrą do Shimody. Nie są tak szybcy jak olbrzymi duch tygrysa.
-Taka wiedza może okazać się przydatną. Nie sądzę, aby oni wiedzieli o swej prawdziwej roli w rytuale mnichów. Idą tam, naiwnie wierząc w ich szlachetne zamiary..
-odparła łowczyni, a w jej głosie odezwała się pewna nutka.. rozdrażnienia, niedowierzania może. Niezrozumienia dla ludzkiej ślepoty, ignorowania jasnych znaków pojawiających się na prawie każdym kroku. Trwanie w takiej niewiedzy musiało być jednocześnie wygodne, co i niebezpieczne.

-Mieliśmy nadzieję nie tylko odpocząć w Maedzie, ale także odnaleźć chociaż jednego z Yamabushi, którzy zeszli z gór. Lecz zamiast silnego sojusznika, trafiliśmy na pułapkę zastawioną przez Kasana -ciche westchnienie dobiegło z ust Leiko, przypominając boleśnie o poobijanych żebrach. Zapewne zostaną jej po tym brzydkie siniaki. Delikatnie ułożyła obok siebie swe wakizashi i parasolkę -Z naszymi obecnymi, nielicznymi siłami, nie możemy sobie pozwolić na bezpośrednią konfrontację z mnichami i klanem w Shimodzie, tym bardziej, jeśli więcej demonów ukrywa się pod ludzkimi twarzami samurajów Hachisuka. Łatwiejszym byłoby przetrzebienie ich szeregów zanim dotrą na miejsce.

- W takim razie ruszymy szukać pozostałe oczy demona
.- stwierdziła miko wpatrując się w ogień.- Choć najbliższa nas grupa to ta w której jest ów młody wojownik, z którym podróżowałaś po ziemiach Sasaki.
-Kirisu-kun?
-zapytała Leiko, unosząc jedną brew w zainteresowaniu. Oczywiście, wtedy na rodzinnych ziemiach Kojiro miała przy sobie także towarzystwo Yasuro, ale przecież on pozostał w mieście, odpoczywając, pozwalając zasklepić się swym ranom i czekając na kolejne klanowe rozkazy. A chociaż kogucik może nie był jej pierwszym wyborem na silnego sojusznika, to.. niewątpliwie mógł się przydać ze swoją niezachwianą wiernością do łowczyni. Delikatny, ale wesoły uśmieszek nawiedził jej wargi -Oh, na pewno byłby cennym nabytkiem. Nie musiałabym go nawet zbyt długo przekonywać, aby sprzeciwił się zamiarom mnichów. Pierwszy rzuciłby się do walki z nimi swoimi płonącymi trójzębami.

- Hmmm…
- Korogi wymownie spojrzała na dekolt kimona Leiko, wywołując drobny uśmieszek na obliczu swego yojimbo.- Nie wątpię.
Po czym spojrzała na swoje… zaczątki biustu, dodając.- Przyjdzie czas, że i ja będę potrafiła. Zobaczycie.
-Lepiej obie połóżcie się już spać. Przyda nam się każda chwila odpoczynku.
- stwierdził Furoku z uśmiechem przyglądając się i łowczyni i jej tygrysowi.- My zaś będziemy czuwać nad waszym snem, a jutro Kitsu-chan zaprowadzi nas do tego Kirisu. Czy wszystkim odpowiada taki plan?

-Hai, brzmi dobrze. A ja nie pogardzę chwilą spokojnego snu, chociaż nie pogardziłabym także kąpielą w gorących źródłach. Niestety, o to drugie już trudniej
-Leiko odpowiedziała cichym zachichotaniem. Prawdą było, że teraz, kiedy mogła w końcu usiąść przy przyjemnie trzaskającym ogniu, kiedy dla odmiany nie czuła na karku oddechu żadnego demona, to.. teraz właśnie zaczęła odczuwać zmęczenie. Całe zajście w wiosce, ucieczka przed samurajem i potem bycie przynętą na niego w świątyni, każde z nich opadło ciężarem na jej barki. To był ciężki wieczór, po którym nie tylko miała ochotę na zaśnięcie, ale także zmycie z siebie zapachu i wspomnienia dotyku Kasana.

Zwróciła się do Kojiro ze swym przelotnym, acz pełnym ciepła uśmiechem, nim zerknęła za siebie w kierunku pogrążonych w mroku zabudowań świątynnych -Ale czy na pewno możemy sobie pozwolić na odpoczynek tak blisko tego ducha? Widziałam co zrobiła z Kasanem, nie chciałabym zostać zbudzona jej straszliwym krzykiem i uściskiem lodowatych dłoni..
-Mam wrażenie, że mała miko potrafi sobie radzić z duchami lepiej niż my dwoje. Pamiętasz co zrobiła z nieumarłymi stworami grajka?
- przypomniał jej z czułym uśmiechem ronin.- Wątpię też, by Furoku-san rozbił tu obozowisko nie będąc pewnym talentów swej podopiecznej.

Łowczyni przypomniała sobie też o ofuda zaczepionych na drzewach, a otaczających kręgiem ich małe obozowisko. Ofuda, które sprawiły że nadnaturalny wzrok łowczyni nie potrafił dostrzec Korogi i jej opiekuna. I pewnie duch zgwałconej przed laty kobiety, też dał się omamić zaklęciu.

Sztuczki, magiczne uroki, szarlataństwa i gusła. Najwyraźniej przydatne, lecz nie pocieszały Leiko, nie potrafiły obudzić w niej poczucia bezpieczeństwa w tym miejscu goszczącym tylko zjawy. Jakże jej yojimbo mógł wymagać od niej spokojnego snu tak blisko świątyni, w której była świadkiem tego okrutnego zdarzenia? Nie miało może ono powrócić w koszmarach, wspomnienia tamtych obrazów nie przyprawiały ją o drżenie i przyspieszony rytm serca, ale zmuszało do bycia czujniejszą niż zwykle. Odczuwane zmęczenie nie było tak silne, aby mogła sobie pozwolić na wygodę opieszałości i całkowitego pozostawienia swego bezpieczeństwa w cudzych dłoniach, także i jeśli były nimi te niezwykle zręczne, należące do młodego lorda Sasaki.

Jej wzrok w drodze powrotnej zatrzymał się na dłużej na właśnie jego twarzy, której przystojne i ostre rysy tylko podkreślał blask trzaskającego ogniska. Skrzyżowały się ze sobą, spojrzenie ciemne i bystre jak rozgwieżdżony całun nocnego nieba, i to przywodzące na myśl płynne złoto lub nieskończone piaski pustynne. I to ostatnie potrafiło przekazać tak wiele bez słów.
Znasz mnie, Kojiro-san. Wiesz, że nie będę potrafiła spokojnie zasnąć w takim miejscu.. „ - bezgłośne zrozumienie pomiędzy parą kochanków. Krótkie, zaledwie zerknięcie dla obcych, a dla nich gest pełen niewypowiedzianych znaczeń. Sekretny język zwodniczej iluzji dwójki zakochanych. Prawda, skryta jednak pod jeszcze cięższą kurtyną kłamstw.

Nie wątpiła, że miko i Furoku potrafili o siebie zadbać. Sprawiali wrażenie, iż podróżowali razem już od dłuższego czasu, a ziemie pełne demonów i innych zagrożeń czyhających na każdym kroku, nie były przyjazne takim wędrowcom. Mimo to radzili sobie z nimi wszystkimi bez większych problemów, o czym świadczyła ta niezachwiana pewność siebie Ayame i obnoszenie się z łbem wielkiej bestii. Ona jednak nie musiała się zgadzać z ich praktykami, nawet jeśli czasem okazywały się być użytecznymi. Mogła ufać tylko sobie i swojemu własnemu poczuciu bezpieczeństwa. Choć to bywało bardzo ulotnie ostatnimi czasy..

Niewinny pocałunek z życzeniami dobrej nocy w tak ponurym otoczeniu. Skrzywienie się warg o śliwkowej barwie, kiedy jego ręka objęła ją delikatnie, przypadkiem naruszając obolałe żebra. I potem jeszcze raz, kiedy dziko rosnąca trawa świątynnego ogrodu stała się dla niej futonem tej nocy.

I sen. Pierwszy od kilku dni pozbawiony poprzedzających go namiętnych chwil z Kojiro, a potem zaśnięcia w jego ramionach, otulona ciepłym barłogiem ich ubrań. Dziwna była ta pozorna swoboda pośród sojuszników, a jednak przecież obcych. W miejscu ukrytym przed spojrzeniami demonów i śmiertelników, a jednak.. przecież będącym tak blisko ponurej świątyni z jej okrutną gospodynią. Całonocne czuwanie, przeplatane z drobinami odpoczynku, było dla Leiko czymś najzwyklejszym na świecie. Ostrożności nigdy nie było za wiele, a sposobów na zabicie nieuważnego człowieka pod osłoną ciemności.. niezliczona wręcz ilość.
Dlatego teraz, jej zmysły napinały się niczym struny instrumentu. Szum pośród liści, bardziej odznaczający się cień tańczący na drzewach, głośniejsze odetchnięcie któregoś z yojimbo lub dreszcz przeszywający ciało pod westchnieniem delikatnego wiatru. Każdy taki szczegół przerywał odpoczynek kobiety, zmuszając do natychmiastowego zorientowania się w sytuacji, zapewnienia samej siebie, że to nie wróg czai się w pobliżu. Że to nie Kasan powrócił z jeszcze bardziej żarliwym pragnieniem zgwałcenia jej, że to nie straszliwy duch miko przybył porwać ją do swojego świata wiecznej agonii. Iye, to nie była spokojna noc.

Ale czy którakolwiek taka była odkąd opuściła klanowe miasto? A i nawet tam ściany miały uszy, do pary z zabójczymi ostrzami kryjącymi się pod pięknem zdobionych kimon i słodkich uśmiechów. Równie groźne zagrożenie, lecz.. jakże znane Maruiken.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem