Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2015, 16:08   #38
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
W drodze powrotnej do Domu Sune Leila co i rusz odłączała się na chwilę od grupki, zaglądając do kolejnych kramów. Od czasu do czasu Leila konsultowała jakiś pomysł z Courynem, po czym znowu znikała w tłumie. W ten sposób wydała jeszcze trochę złota na zaopatrzenie dziewcząt i przy okazji zakupiła sobie kilka brakujących rzeczy. Przede wszystkim śliczną, dwustronną przeszywanicę - o tyle, o ile przeszywanicę można nazwać śliczną - w “swoich” kolorach, czyli fiolecie i czerni ze srebrną nicią dla ozdoby z jednej strony; a z drugiej - czerwienią i złotą nicią z drugiej. Leila chciała spać na statku w czymś, co w razie potrzeby mogło zapewnić jej chociaż podstawową ochronę. Po bokach przeszywanicy poprowadzono długie rozcięcia, które pozwalały na sporą swobodę ruchów.

Lea rozglądała się dookoła, oglądając wyroby na wystawach sklepowych i na stoiskach rozrzuconych tu i ówdzie. Ludzi było tu dość sporo, tak jak i żeglarzy. Wszyscy kompletowali albo ekwipunek, albo zapasy, albo rzeczy konieczne do życia dla zwykłego śmiertelnika, albo po prostu sobie przechodzili.
Elfka dobrze wiedziała, czemu większość (jak nie wszystkie) budynki w Alaghônie są kamienne - zdołała trochę przeczytać w księgach, nim się tu udała.
W jednym budynku, na półeczce wystawionej na widok, dzięki wielkim oknom ujrzała dębową skrzyneczkę intarsjowaną na odchylanym wieku jazodrzewem obrazując symbol Sune. Kręciła się ona na szklanym dysku połączonym z jakimś mechanizmem. Sam pojemnik jest otwarty, co umożliwia wgląd do środka. Górną część można odchylić o jakieś dziewięćdziesiąt stopni od poziomu, a w środku znajduje się miejsce na dwie świece, rzeźbione w zdobne motyw srebrnej winorośli, zaś na środku pomiędzy nimi jest lustro. Dolna posiada przegrody na kadzidło, kałamarz, pióra. Niewielka wyjmowana kadzielnica wykonana z miedzi z takim samym motywem, jak świeczniki, już znajduje się w środku, tak samo jak będący na samym środku obrus z symbolem Ognistowłosej okolonym winoroślą i brewiarz w przegrodzie obok.
Oparta o skrzynkę stała deska do przykrycia dolnej części skrzynki, dzięki czemu otrzymywało się pulpit do pisania. Na niej to wymalowana z pietyzmem była scena, w której to para kochanków dość swobodnie figlowała w łożu.
Skrzynka zawierała również szufladkę na pergaminy. Wszystko było zapinane za pomocą posrebrzanych zapięć w motywach winorośli przyczepionych do skórzanych pasków.


...
Lea zaczęła się zastanawiać ile takie coś może kosztować, choć scena na deseczce przyprawiła ją o lekki rumieniec. W jej sakiewce już prześwitywało dno, o czym dobrze wiedziała od momentu zakupienia naszyjnika, co nie napawało jej zbytnim optymizmem na obecną chwilę. Spojrzała jeszcze raz na skrzynkę i cicho zgrzytnęła zębami zmagając się z lekką pokusą, by nie pożyczyć od kogoś odpowiedniej sumy, jednocześnie prawie zapominając, że została bosmanem na "Złotym Smoku". Westchnęła w duchu. Jeśli kiedykolwiek wróci do Alaghônu, to przyjdzie tutaj znowu i kupi to, co chciała. Lekko się uśmiechnęła i poszła dalej wraz z resztą grupy.

Worki żeglarskie dziewcząt były już wypełnione zakupami, stawały się coraz cięższe, lecz na twarzach sióstr Golddragon cały czas gościł uśmiech. Gdy przechodzili obok zakładu lutnika, Greta odciągnęła Leilę na bok.
Cichym szeptem poprosiła.
- Bosmanie Leilo mam prośbę. Ostatni raz, gdy Ann była tak wesoła jak teraz, - palcami szybko przetarła zbierające się łzy. - gdy grała raz z pewnym bardem na jego cytrze. Chyba ma do tego talent, chciałabym, by miała cytrę i by się na niej nauczyła grać. Nie wiem, ile tam jeszcze zostało funduszów od kapitana, lecz oddam moje mustrunkowe, a potem zwrócę brakujące pieniądze, gdy już zarobię. - dziewczynka zaskoczonej Lelili wcisnęła w dłoń pięć srebrników - całą swoją zapłatę za zamustrowanie na “Złotym Smoku”.
Leila łagodnie ujęła Gretę za rękę i położyła na jej dłoni srebrne monety. Delikatnie zamknęła na nich palce dziewczynki.
- Na wszystko starczy - powiedziała z ciepłym uśmiechem i ucałowała rudzielca w czoło. - Poza tym macie jeszcze udział w nagrodzie za zbirów ze sklepu. To nie będzie wielki wydatek. Zaraz się tym zajmę.
Już miała odejść do zakładu lutnika, gdy przypomniała sobie coś jeszcze. Pochyliła się do dziewczynki, opierając dłonie na udach.
- Couryn pięknie gra na lutni. Jestem pewna, że jeśli go poprosicie, chętnie zagra z Ann. A i szantymena profesjonalnego będziemy mieć na okręcie. - Wspomniała Neevana i jego smętne zapiewajki. - Z pewnością on też będzie mógł ją czegoś nauczyć.
Dziewczynka popatrzyła na monety, uśmiechnęła się do Leili.
- Dziękuję. Nigdy ich nie wydam, przyniosły nam szczęście, moje siostry też pewnie tych pierwszych swoich pięciu srebrników nie wydadzą.
Przez chwilę myślała po czym zapytała.
- Doprawdy nie wiem, ile tych pieniędzy jeszcze pozostało, bosman Leilo, ale słyszałam, iż szczęśliwe dla siebie rzeczy ludzie przerabiają na bransoletki czy też inne ozdoby. Myślę iż powinnyśmy z siostrami zamówić coś takiego. Tak by te srebrniki był włączone w bransoletki, do odbioru oczywiście po powrocie z rejsu. Nie wiem tylko, jak do tego się zabrać. - powiedziała z rozbrajającą szczerością.
Potem popatrzyła na Couryna z wahaniem.
- A bosman Couryn aby się zgodzi? Jest taki zasadniczy.
Leila roześmiała się serdecznie.
- Jest przemiły. Na pewno się zgodzi - powiedziała uspokajająco.
- Jeśli zaś chodzi o te bransoletki, hm - Leila obejrzała się w stronę, z której przyszli. - Chyba nic tu wielkiego nie wymyślimy, trzeba będzie wrócić do złotnika. Ale z pewnością i to się da załatwić. Weź od sióstr te srebrniki i zajmiemy się tym w wolnej chwili. - Nie wspomniała nic o tym, że złotnika ma powyżej uszu po tym, ile Couryn musiał zapłacić.
Leila nie mogła wiedzieć, iż zostali potraktowani bardzo uczciwie przez złotnika. Inni złotnicy wzięli by za taką robotę dwa razy więcej.

Na instrumentach Leila zupełnie się nie znała. Tak zaaferowana była zakupami, że kompletnie nie pomyślała, by skorzystać z pomocy Couryna.
Lutnik zaprezentował jej trzy cytry. Jako, że nie potrafiła się zdecydować, czy wybrać najładniej malowaną, najładniej wykonaną, wybrała tę, której dźwięk był najładniejszy.


Chwilę potem dziewczyna była z powrotem i wręczyła Grecie instrument w obitym skórą futerale.
- Sama jej go daj, kiedy uznasz za stosowne - szepnęła. Zmierzwiła dziewczynce włosy i za chwilę znów rozpłynęła się gdzieś w tłumie.

Powróciwszy znowu, Leila zerknęła pytająco na Gretę, która tylko skinęła głową. Oznaczało to, że wszystko jest gotowe i można urwać się z grupy. Ciche porozumienie nie uszło jednak uwadze Couryna.
- Dokąd to, moje panny? - pytaniem zniweczył misterny plan.
- Mamy coś do załatwienia - odparła Leila tajemniczo, zezując na Elzę i Ann.
Couryn przez moment przyglądał się im podejrzliwym wzrokiem.
- Tylko szybko wróćcie - poprosił.
- Tak jest, panie bosmanie - rzuciła Leila i cmoknęła go w policzek.

Po chwili Leila wraz Gretą były już z zakładzie złotniczym.
- Jakieś dodatkowe zakupy? Czyżby dla narzeczonego? - zapytał właściciel, jako że nie minęły nawet dwie klepsydry od opuszczenia przez grupę jego zakładu.
Leilę pytanie o narzeczonego zamurowało na moment.
- My… On nie… - zacięła się, ale po chwili pominęła ten temat, w końcu nie po to tu przyszli. - Ta młoda dama wpadła na pewien pomysł i uznałyśmy, że pan z pewnością będzie w stanie pomóc w jego realizacji. Greto, wyjaśnisz panu, o co chodzi? - zwróciła się do dziewczynki.
W końcu Greta miała już chyba jedenaście lat i umiała mówić sama za siebie.
Greta dłuższą chwilę się zastanawiała
- Wiem, że ludzie z przedmiotów przynoszących szczęście robią ozdoby. Chciałabym aby z srebrników, które otrzymałyśmy za zamustrowanie się na “Złotym Smoku” zrobić bransoletki.
Złotnik uśmiechając do dziewczynki odparł.
- Tak, wielu tak robi. Poczekajcie chwilę to zaraz wam coś zarpojektuję.
To mówiąc wyjął pergamin wielokrotnie już wydrapywany. Zaczął na nich szkicować bransoletkę. Dłuższą chwilę szkicował przygryzając wargę.
Potem pokazał klientkom projekt bransoletki.


- Pośrodku medalion z smokiem na pokrywce. W nim umieszczone portrety twój, twoich sióstr wykonane w emalii. Hannam, moja żona jest zdolną malarką, potrafi też pracować z emalią. - dodał z uśmiechem wyjaśniając.
- To oczywiście będzie musiało poczekać do waszego powrotu, do tego czasu przygotuje zaś samą bransoletkę. Jak widzicie srebrniki osadzone pionowo nad sobą łączone cienkimi drucikami z żywego metalu. Uwielbiam pracować w tym materiale bo ma swoje mistyczne znaczenie, sam się odradza. Przedmiot z niego wykonany jest prawie niezniszczalny, nawet uszkodzony regeneruje się powracając do starego wyglądu. Te łączone cienkimi łańcuszkami wykonanymi z srebra środkowy i z żywego metalu otaczające srebrny łańcuszek. Piąty srebrnik osadzony w wieczku zabezpieczającym zapięcie. Zapięcia ozdobione motywem promieni słonecznych i fal. Tak wykonana bransoletka będzie prawie niezniszczalna. Później będzie można dodać kolejne łańcuszki z cenniejszych materiałów jak złoto, platyna czy też mithril. Na razie wezmę tylko zadatek za samą bransoletkę - połowę jej ceny. O medalionie porozmawiamy, młoda panno, gdy powrócisz z rejsu, gdyż jeśli tak będzie ci szczęście sprzyjało, będziesz chciała go pewnie mieć ze złota, by odpowiadał waszemu nazwisku. Razem za trzy będzie to piętnaście sztuk złota.
Grecie oczy rozpromieniły się widząc projekt złotnika.
- Bardzo ładne. Tak, tak będzie jak pan mówi, zgadzam się

W tym momencie Leila pożałowała nieco, ze nie zabrała ze sobą Couryna, w którego posiadaniu był cały dzisiejszy łup. We wręczonej przez kapitana sakiewce prześwitywałojuż dno, więc dziewczyna zmuszona została do sięgnięcia po własne zasoby. Niestety... Choć miała jeszcze trochę monet, to jednak nie tyle, by móc dopłacić złotnikowi z własnej kieszeni.
- Wygląda na to, że musimy jeszcze pospacerować - Leila powiedziała niezrażona jednak tym faktem. - Nie pomyślałam o kosztach, a całe złoto zostało u Couryna - wyjaśniła Grecie.
Następnie zwróciła się do mężczyzny przepraszającym tonem:
- Wrócimy wkrótce i wpłacimy zaliczkę.
- Ależ oczywiście otwarte mam do osiemnastego dzwonu - potem pokazał na kolorowy sznur widoczny za witryną na zewnątrz sklepu
- Zresztą mieszkamy z żoną i córką nad zakładem, wystarczy pociągnąć za sznur przy drzwiach i można nas później przywołać.
- To z pewnością nie będzie konieczne - zapewniła go Leila.

Jak powiedziała, tak wraz z Gretą zrobiły. Udały się po raz kolejny ulicą Główną na poszukiwanie reszty grupy. W trakcie spaceru dziewczyna żałowała trochę, że tak szybko rozchodzą się im pieniądze. Potrzeb było wiele i nie żałowała na nic. Tymczasem myśl o medalionie ze swoim portretem, który mogłaby podarować Courynowi była niezmiernie kusząca. Ale przecież nie mogła od niego pożyczać pieniędzy w takim właśnie celu. Najwyraźniej musiała poczekać na kolejną okazję.
Leila z Gretą zastały pozostały w pobliżu miejsca, w którym odłączyły się od nich.
- Czekaliście? - zapytała Leila nieco zaskoczona.
- Chyba nie sądziłaś, że zostawimy was same w wielkim mieście? - uśmiechnął się Couryn. - O takie skarby trzeba dbać - dodał.
- Jesteś najlepszy - odparła z szerokim uśmiechem. - A teraz chodź z nami, potrzebujemy coś sfinansować, a złoto z nagrody jeszcze niepodzielone…
- Jeśli to sekret... - zawiesił głos i sięgnął po sakiewkę.
Nim zdążył dokończyć zdanie, zabrała mu pieniądze, szczerząc się.
- Sekret, a jakże. To muszę chwilowo zadowolić się tym - potrząsnęła ręką, aż monety zadzwoniły. - Oddam, jeśli coś zostanie - rzuciła na odchodne.
Leila czuła się trochę głupio, krążąc tak w tę i we w tę. Skoro jednak obiecała Grecie, że to załatwią, należało obietnicy dotrzymać. Dziewczynka mimo wszystko nie wyglądała na zrażoną.
Do złotnika dotarły na bardzo długo przed zamknięciem zakładu i wpłaciły mu ustaloną zaliczkę.
- Mam nadzieję, że wykonanie portretów przy kolejnej naszej wizycie u państwa nie będzie specjalnym problemem? Czy będzie pan w stanie wprawić je w medalion już na sam koniec pracy? Nie dysponujemy już odpowiednimi zasobami wolnego czasu przed wypłynięciem… - zapytała, by dopiąć szczegóły.
- Same portretowanie na potrzeby medalionów trwa dość krótko, jednakże zrobienie w emalia zajmuje czas. Trzeba wypalić w piecu. Zwykle zajmuje to dwa dni. i medalion wraz z emaliowymi portretami jest gotowy.
Odpal z powagą złotnik.
-Nie można tego procesu przyspieszyć.
- Rozumiem. Miałam na myśli wykonanie portretów, gdy wrócimy z rejsu. Od rana jesteśmy na nogach i ciężko będzie nam jeszcze dziś ściągnąć tu całą trójkę - wyjaśniła Leila z uśmiechem.
- Nie ma problemu, można po powrocie pań z rejsu.
- Świetnie. Bardzo dziękujemy. To jesteśmy umówieni. Zatem do zobaczenia przy najbliższej okazji - stwierdziła, dając również czas Grecie na pożegnanie się.
- Do widzenia panu - dziewczynka dygnęła z uśmiechem.
Razem opuściły zakład. Wszak była już pora, by iść na kolację, spędzić trochę czasu ze sobą i - być może jeszcze tego wieczoru - stawić się na okręcie.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline