Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2015, 14:58   #18
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Mój brat


Alexandra, będąca już w schronie, akurat zajęta była swoimi lekarskimi sprawami. Zdarzały się dni, gdzie ludzie przychodzili do niej nie po pomoc, a po poradę. Nie zawsze potrzebowali medycznych wskazówek, czasami pytali ją o życie, o to, jak sobie radzić z otaczającą rzeczywistością. Fakt, że kobieta nie była psychologiem, nie sprawiał, że Ci ludzie nie widzieli w niej osoby kompetentnej, bynajmniej. Jej uśmiech dawał światło nadziei i optymizmu, była swego rodzaju skarbem wśród okrutnych ukłuć mrozu.
- Człowiek! Jakiś, tam, człowiek, przyszedł! – krzyczał mężczyzna biegnąc przez parking i co rusz się oglądając. Wszyscy w wielkim szumie szeptów wstali ze swoich miejsc zaciekawieni zaistniałą sytuacją, zrobił się straszny zamęt i mimo, iż w schronie nie było wielu, którzy przetrwali, swego rodzaju tłum i ścisk uniemożliwił niskiej Alexandrze sprawne dotarcie do sprawcy całego zamieszania. Dopiero, kiedy zaczęła informować, że jest lekarzem i prosi o przesunięcie się, kilka niechętnych, ciekawskich ludzi ustąpiło jej miejsca.
Zaniemówiła. Stanęła jak słup soli patrząc na nowoprzybyłego mężczyznę. Ktoś ją szturchał, wołał ją, prosił o pomoc, pytał, co robić. A ona stała. Stała w bezruchu, patrząc na osobę tak dobrze jej znaną, którą wręcz miała nadzieję jeszcze zobaczyć. I jak tutaj nie być szczęśliwym, choć trochę szczęśliwym?
Dopiero po krótkim czasie otrząsnęła się. Szybko wróciła do siebie i uklęknęła przy Nathanielu. Ściągnęła mu gogle z twarzy, a na jej buzi pojawił się promienny uśmiech, pełen radości. Mimo, iż mężczyzna nie był w najlepszym stanie i stracił przytomność, cieszyła się, że może go widzieć, że on tutaj jest i będzie.
- Zabierzcie go do mnie do pokoju, połóżcie na łóżku, proszę! On potrzebuje pilnej pomocy, w przeciwnym przypadku może mu grozić amputacja! – poinstruowała, a kilu rosłych mężczyzn skorych do pomocy znalazło się dosyć szybko. Zabrali nieprzytomnego do pomieszczenia, które Pani Lekarz otrzymała na swoją prywatność, potem tylko spytali czy mogą pomóc w czymś jeszcze, ale Alexandra nie potrzebowała żadnej pomocy. Dobrze wiedziała, jak powinna się nim zająć i potrafiła zrobić to sama. Rozgrzanie go nie należało do najprostszych czynności, ponieważ przy odmrożeniach trzeba robić to stopniowo. Najpierw rozebrała go, pozbawiając zawilgoconych od zimna ubrań, które rozwiesiła w swoim pokoju. Potem nastąpił długotrwały proces powolnego ogrzewania ciała, musiała się skupić, nie mogła ogrzać go zbyt szybko, najpierw powinien przywyknąć do temperatury otoczenia, która była do tego idealna. Nie za ciepło, ani nie za zimno. Patrząc na jego twarz czuła, jak bardzo go kocha.

Przenikliwe Zimno

Zejście na dół okazało się nie być tak trudne, jak sobie to wyobrażała. Nigdy nie była dobra w te klocki, ona i brat byli całkowitym przeciwieństwem, nie tylko po względem umiejętności, ale i charakteru. Być może cechowała ich stanowczość, jedyne co mieli ze sobą wspólnego.
Całe szczęście, że nie widziała, jak tam na dole obrzucają się nienawistnymi spojrzeniami, bo by chyba szału dostała i się obraziła na obydwu, uprzednio częstując ich swoim własnym, nieprzyjemnym spojrzeniem.
Obyło się bez tego, bo czego oczy nie widzą...

Dalsza przeprawa była taka, jakiej się spodziewała. Ciężka. Zdawało się, że pokonali już co najmniej 20km, w rzeczywistości nie była pewna, czy zrobili chociaż połowę tego. Chodzenie po śniegu było naprawdę niemożliwe i ciężkie, wręcz nużące, dlatego Alex próbowała zająć czymś swoje myśli. I tak oto wspominała sobie dawne czasy, kiedy to sprzeczała się z bratem o błahostki. Kiedy rzuciła w niego samochodzikiem, a ten odbił się od czoła Nate'a, pozostawiając na nim sinika. Wszystko to teraz zdawało się być przyjemnym wspomnieniem, mimo iż tak często się szarpali i kłócili o głupoty, o które teraz nawet nie chcieli by się sprzeczać. Ustępowaliby sobie wzajemnie i jedynie to mogłoby doprowadzic do konfliktów.

Po długim marszu zatrzymali się w miejscu, gdzie przed oczami widzieli zbruzgany śnieg. W tym miejscu postanowili podjąć decyzję. Alexandra zrobiłaby to szybko, podobnie jak Strażak, jednak Kit zaczął rozmyślać co to za ślady i skąd one pochodzą. Alexandra miała to kompletnie w nosie, więc ruszyła w kierunku, który zaproponował James - kawiarnia. Nie omieszkała też wyrazić swego stanowczego zdania i raczej nie liczyła się w tym momencie z żadnymi obiekcjami, zresztą, była przekonywującą osobą.

Przerzuciła jedynie oczami, na to śledztwo Kita. Nie widziała sensu w rozmyślaniu nad tym co się tutaj stało. Ważniejsze było jak uniknąć losu tego, kto pozostawił po sobie tyle krwi.
- Po prostu chodźmy do tej kawiarni, wiadomo, że nie do hotelu. Im dłuej tutaj stoimy tym bardziej nie ma to sensu i robi się ciemno i zimno coraz bardziej - powiedziała stanowczo patrząc po wszystkich. Miała nadzieję, że sądzą tak samo i nie będą bawić się w detektywów, bo kogo to obchodzi, co i komu się tutaj stało? Ważne, by im się nic nie stało.

Po udaniu się na dach kawiarni nastąpiły małe komplikacje, z którymi ex-strażak poradził sobie niemalże bez problemu. Mogli w końcu zejść na dół, a tam jedynym dylematem był wybór kierunku, drzwi.

Miała nadzieję, że tym razem nie rozegra się dyskusja na ten temat tylko po prostu pójdą. By być tego pewną i uniknąć kolejnej bezowocnej wymiany zdań, po prostu wyszła z inicjatywą.

- Spróbujmy pójść tędy. - zakomunikowała tonem głosu, który nie znosił sprzeciwów. Obrzuciła mężczyzn swym chłodnym spojrzeniem i udała się w kierunku drzwi, które znajdowały się na wprost drabinki.
Jeśli będzie problem z ich otworzeniem, to wiadomo, że spróbują innych. Naprawdę nie było czasu na zbędne mędrkowanie.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline