Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2015, 13:17   #103
Piter1939
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Czytelników zapewne bardzo interesuje, co też wydarzy się na Zgromadzeniu. Amazonki zgodzą na podpisanie traktatu, czy też nie? Czy Amelia zdoła je przekonać? Czy na pewno będzie chciała? A właśnie drużynowa tropicielka. Pewnie zastanowicie się co też robiła w czasie, gdy pozostali oddani byli rozmowom, tudzież jeszcze innym przyjemnym czynnościom. Półelfka starała się zrealizować swój wcześniejszy plan, chciała doświadczyć wizji, które bardziej przybliżą jej postać Lorelai. Amelia odnalazła Taima u szamanki. Okazało się, że Aetchis także zna język tubylców, kiedy dziewczyna dowiedziała się o co chodzi, zgodziła się aby rytuał odbył się w jej chacie. W międzyczasie przypałętał się bardzo zagubiony krasnolud Adrason. Szamanka zdecydowała się ugościć go w chacie kuzynki, która przebywa na posterunku granicznym, dom jest więc wolny. Amelia i Taim zostali sami. Młody szaman już wcześniej ostrzegł Amelię, że zbyt częste rozmowy z duchami mogą być niebezpieczne, ta jednak nie zmieniła zdania. Taim w milczeniu przygotowywał się do rytuału, później gestem poprosił, aby usiedli na podłodze, a potem podał nabitą fajkę Amelii. Taim zaintonował pieśń, a Amelia zaciągnęła się dymem. Po niespełna dwóch minutach odpłynęła. Znów znalazła się w powietrzu. Była w ciele ptaka, ale nie mogła kontrolować go w żaden sposób. Tym ptakiem był sokół, o czym Amelia oczywiście nie wiedziała. Sama była zbyt zdezorientowana, by zebrać jakiekolwiek myśli. W końcu sokół zniżył lot i usiadł na gałęzi. Znajdowali się w jakiejś wsi, pośród lasu. Oto pod jednym z domów, uzbrojony elf żegna się z kobietą. Czyżby była w ciąży? Tego Amelia nie była pewna, ale wtem usłyszała bardzo smutny, pełen wzruszenia kobiecy głos:

-To mój ojciec, nigdy go nie poznałam, widzę go pierwszy raz….

Przeraziło ją to w pierwszej chwili, lecz nie było czasu się zastanawiać, bowiem nagle nastąpiła kolejna wizja. Sokół leciał nad polem bitwy. Jakieś stwory nacierały z furią na szyki ludzi i elfów. W pewnym momencie formacja tych ostatnich pęka, elfy rzuciły się do ucieczki, zagrożone były skrzydła całej armii. Wtem, tyły armii potworów zostają nieoczekiwanie zaatakowane, Amelia zastanawiała jakim cudem krasnoludy mogą biec tak szybko, w tak ciężkich zbrojach. Tym nie mniej, to wydarzenie odwróciło losy bitwy. Wtem nastąpiła następna wizja. Kolejny elf i ta sama kobieta. Wojownik stara się pocieszyć zrozpaczoną dziewczynę w zaawansowanej ciąży.

-Mój ojciec poległ w bitwie czterech armii nad Srebrnym Jeziorem. Uratował życie mojemu przyszłemu ojczymowi-odezwał się znowu smutny głos

Kolejna wizja ukazała małą Lorelai podczas szermierki na drewniane „miecze” , ale widać było, że ojczym stara się jej udzielić prawdziwej lekcji.
-Gastou nauczył mnie wszystkiego, co umiem i z czego ty tak skwapliwie teraz korzystasz…- tym razem głos był pełen rozgoryczenia
Kolejna wizja ukazała postacie jak żywo przypominające muszkieterów z książek Dumasa. Na dziedzińcu pewnego budynku odbywała się chyba jakaś ceremonia.

-Zaprzysiężenie Szkarłatnej Gwardii. Byłam jedną z pierwszych kobiet, którą przyjęto w jej szeregi-odezwał się pełen dumy głos.

Po tym Amelii ukazał się piękny ogród, przechadzało się po nim kilka elfich dam. W pobliżu widoczne były członkinie Szkarłatnej Gwardii, w tym Lorelai. Elfki w pięknych sukniach śmiały się i dokazywały. Wtem z krzaków wybiegł nagle Niziołek ze sztyletem. Broń niechybnie dosięgłaby jednej z dam, gdyby nie brawurowa interwencja półelfki, która powaliła ową niewiastę, jednocześnie wytrącając sztylet z ręki niedoszłego zabójcy. Kolejna z „muszkieterek” rozcięła mu gardło, jednym wprawnym ruchem rapiera.

-Moja najlepsza akcja. Zostałam odznaczona i awansowana. Nie dało mi to jednak szczęścia, jak się domyślasz. Dlaczego? Być możesz będziesz miała okazję się dowiedzieć, o ile będziesz miała odwagę. Przyjdź, kiedy będę silniejsza Amelio.

Tym razem po usłyszeniu głosu półelfka odpłynęła w ciemność.

***

Amelia obudziła się rankiem, o dziwo na łóżku. Taim rozłożył sobie posłanie na podłodze. Nie było czasu zrobić nic konstruktywnego, ponieważ do chaty weszła szamanka i oznajmiła, że za godzinę odbędzie się zgromadzenie. Po wspólnym śniadaniu, cała trójka opuściła domostwo. Reszta bohaterów w tym samym czasie także zmierzała już w stronę wielkiego placu. Ava spędziła kolejną wspaniałą noc w towarzystwie królowej. Kanclerz uprzejmie pożegnał Abby i życzył jej powodzenia. Kain i Etchis ustalili, że po wykonaniu zadania, ze świątynią, spotkają sie jeszcze raz, aby ustalić szczegóły. John i Dathis większość poranka spędzili w łóżku. Amazonka była niewątpliwie zafascynowana pół-elfem, kiedy wzywano na zgromadzenie, wojowniczka od razu posmutniała Na pożegnanie wręczyła kapłanowi pięknie zdobiony kindżał i wyraziła nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkają. Tymczasem na placu centralnym pojawiło się pięć tronów, środkowy stał na lekkim podwyższeniu. Improwizowane podwyższenie ze skrzynek stało także przed tronami. Amazonki w dużej liczbie były już zebrane na placu. Dźwięk trąb zwiastował przybycie rady, która zajęła miejsce na tronach, chwilę potem cała drużyna, wraz z Adrasonem i Taimem, oraz Cethis jako tłumaczką, została poproszona aby udać się na środek. Całą ceremonię prowadziła, znana już niektórym członkom drużyny Katchis, która w obu językach przedstawiła przedmiot rozważań rady. Następnie poprosiła, aby wystąpił przedstawiciel „ zagranicznych dyplomatów”. Amelia nie czekając długo wstąpiła na podwyższenie. Na początku opowiedziała po prostu jakie propozycje dla Amazonek ma Tivu. Po chwili zamilkła i dodała:

-Widziałam kraje, gdzie panuje równouprawnienie. Mężczyźni i kobiety mają takie samo prawo by walczyć, zajmować się dziećmi, domem czy rolą, pracować lub nie pracować, być poddanymi lub władcami. To piękna idea... lecz tylko idea. Z chwilą gdy stracicie swą wojowniczość i siłę, stracicie również przewagę nad mężczyznami, ich pomoc i szacunek. Może nie teraz, lecz za dwa, trzy, cztery pokolenia... Będziecie się musiały starać po wielokroć bardziej by wasze czyny zostały docenione - nie ważne czy w kuchni, czy na polu walki, więcej pracować za te same pieniądze, bronić się przed biciem, gwałtem... - umilkła, bo poczuła że nieco się zagalopowała. W końcu co ją to obchodziło? - Zresztą niektóre z was pewnie wiedzą jak to działa w innych krajach; szanuje się tylko te kobiety, które mają władzę. Choć może połączenie Amazonek i Quisu będzie inne, lepsze... Zadecydujecie same.

W tłumie zawrzało. Dobrych dziesięć minut trzeba było czekać zanim, Amazonki się uspokoiły. Idea równouprawnienia najwyraźniej, nie przypadła im do gustu. Pół-elfka zeszła z podwyższenia i została nagrodzona owacjami. Zaraz po Amelii o głos poprosił Taim. Jak się potem okazało starał się, pokazać idee równości płci w jak najlepszym świetle, sądząc jednak po reakcji tłumu nie odniósł sukcesu . Rada po wysłuchaniu dwójki mówców, udała się na naradę. Nie trwała ona zbyt długo. Po pół godzinie królowa przemówiła:
- Jako władczyni naszego królestwa i przewodnicząca Rady Wojennej ogłaszam co następuje. Po tych słowach przerwała na chwilę.
- Po pierwsze Rada większością głosów zgadza się na podpisanie porozumienia między Quiusu, a naszą nacją na warunkach zaproponowanych przez wielkiego szamana. Jednocześnie Rada postanowiła, że pomysł mieszanych małżeństw należy przedyskutować w rozmowach dwustronnych, tak jak inne szczegóły traktatu. Może dojdziemy do zgody także w najtrudniejszych kwestiach. Na chwilę obecną jednak , Rada nie zgadza się na żadne mieszane małżeństwa. Po chwili przerwy władczyni kontynuowała:
- Drogie Amazonki! Pragnę także stanowczo oświadczyć , w imieniu swoim i całej rady, że na ziemiach przez nas rządzonych, prawo jakie obowiązuje nasze kobiety i naszych mężczyzn, NIGDY nie zostanie zmienione! W niedługim czasie wydam dekret w tej sprawie!
Po tych słowach nastąpiła entuzjastyczna reakcja tłumu. Po chwili królowa kontynuowała:
-Rada jednomyślnie zdecydowała się na powierzenie misji odzyskania złota z przeklętej świątyni tej oto drużynie dzielnych bohaterów. Pomóżmy im dobrze przygotować się do tej misji, niechaj sprzedawcy dóbr wszelakich, spojrzą na nich przychylniejszym okiem, w końcu śmiałkowie działają w naszym interesie. Za co nie ominie ich zresztą nagroda. Rada zgodnie z sugestiami Tivu zdecydowała się obdarować bohaterskich śmiałków częścią łupów i złota, które zostanie znalezione w świątyni. Jeżeli wykonają zadanie, Rada jednomyślnie zdecydowała także, że otrzymają także DAR, jak wszystkie wiemy, jest on cenniejszy od wszystkich skarbów świata.
Po raz kolejny zgromadzone wojowniczki odpowiedziały na słowa królowej pełnymi aprobaty okrzykami. Królowa zakończyła swoje przemówienie,a o głos ponownie poprosił Taim. W imieniu swojego plemienia zgodził się na warunki, które zaproponowała królowa, Zaproponował także, aby delegacja Amazonek przybyła do stolicy Quiusu w celu omówienia szczegółów traktatu, dodatkowo wojowniczki będą mogły się przekonać jak wygląda kwestia równouprawnienia w praktyce. Królowa przystała na tę propozycję, dodatkowo zasugerowała, że oficjalne zawarcie traktatu może odbyć w Theis. Młody szaman uznał to za bardzo dobry pomysł. Zgromadzenie dobiegło końca, drużyna mogła dokonać zakupów. Taim powiedział, że Tivu będzie was oczekiwał w pobliżu świątyni, niezależnie od tego, kiedy wyruszycie, on po prostu będzie wiedział kiedy. Pozostało tylko wyruszyć w drogę. Ostateczną decyzję, co do składu drużyny mającej zmierzyć się ze strażnikiem świątyni, pozostawiono wielkiemu szamanowi.

***

Okazało się, że świątynia nie znajduje się zbyt daleko od stolicy, w niecałe trzy godziny drogi, cała drużyna z Cethis, jako przewodnikiem, znalazła się na polanie w jej pobliżu. Nie minęło nawet dziesięć minut a na niebie pojawił się Tivu. Zatoczył krąg nad zgromadzonymi a potem majestatycznie wylądował, żeby po chwili przybrać swą zwykłą postać. Podszedł do drużyny i rzekł:

-Jestem niezmiernie rad, że udało się wam dojść do porozumienia. Fakt, że podjęliście się tak trudnego zadania, świadczy o waszej wielkiej odwadze. Widzę jednak, że jest was ósemka, a jedna osoba nie jest już jednym z was. Według duchów tylko wy, możecie podołać tej misji, mały wojownik i wojowniczką muszą zostać. Najpierw udzielę wam błogosławieństwa, wtedy złe duchy nie będą miały do was dostępu. Później wyjaśnię jak dostać się do świątyni, a następnie wyjawię jak przegnać złe duchy raz na zawsze. Jesteście gotowi?

Drużynie nie pozostało nic innego, jak poddać się rytuałowi. Kapłan zaintonował pieśń w miarę jak śpiewał, poszczególni członkowie drużyny wyznaczeni do wykonania zadania poczuli olbrzymi dopływ energii. Czuli, że mogą wszystko i nie boją się niczego. Gdy kapłan przestał śpiewać rzekł:
- Do świątyni dostaniecie się przez sekretne wejście, zawsze znajduje się ono po prawej stronie. Wypatrujcie miejsca na okrągłą pieczęć, którą wam wręczę. Dam wam też fiolkę. Po pokonaniu strażnika musicie udać się na samą górę świątyni. Tam będzie złoty posążek. Należy wylać zawartość fiolki przed nim. Wtedy też skarbiec na dole się otworzy. Macie jakieś pytania?- zapytał szaman
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 19-06-2015 o 23:49.
Piter1939 jest offline