Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2015, 19:35   #44
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Leila i Couryn

Opuściwszy łaźnię, Leila czym prędzej skierowała swe kroki do sypialni przydzielonej jej i Courynowi. W pół drogi zrezygnowała jednak i skręciła w stronę ogrodu, przypomniawszy sobie o jednej, bardzo, ale to bardzo ważnej sprawie. Na szczęście chatkę zielarza nietrudno było znaleźć.
Wróciła obładowana dwunastoma dawkami korzenia nara i lżejsza o prawie dwie i pół sztuki złota. Taka ilość cudownej rośliny, wedle wyliczeń, powinna starczyć z nawiązką na dwumiesięczny rejs.

Z niejaką mieszaniną rozbawienia i niepokoju zastanawiała się, czy aby nie przeszkodzi Courynowi w jakiejś rozrywce z kimś z obsługi. Może będą chcieli, żeby dołączyła? Nie dowie się, póki nie sprawdzi.
Uchyliła drzwi do apartamentu, zerkając ostrożnie do środka.
Couryn wylegiwał się na łożu, ale - ku jej cichemu zadowoleniu - był sam.
Odczuła ulgę. Chociaż trudno powiedzieć, dlaczego miałaby się tym przejmować. W końcu jakie miała do niego prawo?
Z uśmiechem weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.
- Udało mi się wyrwać ze szponów tych rudych harpii - zaczęła wesoło, podchodząc do niego.
Po drodze odłożyła zakupy na stolik.
- Ale nie była to łatwa walka!
- Zostawiłaś Leę w ich zachłannych łapkach, kobieto bez serca?
- zdumiał się Couryn. - Zamęczą ją.
Z tonu mężczyzny raczej trudno było wyczuć, by żal mu było paladynki.
- Ale nie ukrywam - wolę, że jesteś ze mną, a nie z nimi. Egoista ze mnie - dodał samokrytycznie, lecz bez cienia skruchy.
Leila przysiadła na skraju łóżka. Zabłąkany promyk słońca zatańczył na srebrnym, smoczym kolczyku.
- Nie ukrywam, że mnie się też bardziej podoba tu z tobą niż tam z nimi. Czy to też egoizm? - zapytała, unosząc lekko brew.
- Krańcowy, moja droga, krańcowy - zapewnił ją Couryn i nie czekając na komentarz chwycił ją w ramiona. - Ale ten akurat rodzaj egoizmu bardzo mi odpowiada.
Dziewczyna zaśmiała się cicho, przytulając się do niego. Po chwili pociągnęła lekko nosem.
- Co tak pachnie? Ty tak pachniesz? - zdziwiła się zupełnie na poważnie. - Olejki? - Humor zrzedł jej jakby odrobinę.
W głowie miała już różne scenariusze.
Couryn uniósł rękę i udał, że obwąchuje przedramię.
- Ja? Serio? - Pociągnął nosem. - Może masz rację. To z pewnością ten olejek.
Być może któryś ze scenariuszy w głowie Leili, których tak się obawiała, miał okazać się prawdą.
- Masz jakiś ciekawy olejek? - zapytała z uśmiechem, próbując uspokoić obawy, które były zupełnie nie na miejscu. A przynajmniej tak sobie tłumaczyła.
- Ja? Nie... - odparł. - To Melisa. Miałem ci o niej powiedzieć, ale wyleciało mi to z głowy.
- Czyli całkiem miło spędziłeś czas. Dobrze, nie muszę mieć wyrzutów sumienia
- powiedziała, choć jej uśmiech przygasł nieco. - To kto to jest ta Melisa?
- Bardzo miła dziewczyna. Chciałem, by się zaciągnęła na “Złotego Smoka”, ale się nie zgodziła.
- W głosie Couryna był nieukrywany żal. - Pięć minut w jej rękach i z człowieka ulatuje wszelkie zmęczenie.
Leila odsunęła się nieco i spuściła wzrok, wbijając go w smoczy pierścionek. Bawiła się nim, obracając go na palcu, co zaczęło zdradzać jej zdenerwowanie.
- Na “Złotego Smoka”, yhm - mruknęła do siebie. - A umie chociaż walczyć? Czy tylko zbędny balast do zabrania, byście mogli mieć trochę przyjemności w wolnych chwilach? - zapytała, zerkając na Couryna spode łba.
- Przyjemności? - Couryn zdumiał się w całkiem naturalny sposób. - Jeśli masaż stawiający kogoś na nogi nazywasz przyjemnością, to tak. Ale ja bym ją raczej zakwalifikował jako kogoś na kształt medyka.
Leila wpatrywała się w niego przez chwilę zaskoczona, jakby chciała upewnić się, czy nie żartuje.
- Masaż - powtórzyła i roześmiała się, a wszelkie oznaki napięcia, zniknęły. - Przepraszam, ubzdurałam sobie co innego… - powiedziała rozbawiona własną głupotą.
- No wiesz... - Popatrzył na nią z oburzeniem. - Jak mogłaś... Ale w zasadzie to ja cię przepraszam. Mogłem od razu ci powiedzieć.
Pocałował ją w policzek.
- Ależ nie. Wszystko w porządku. Przecież jesteś dorosłym mężczyzną, możesz robić, co zechcesz. Ja… My nie… - zacięła się na moment, co zdecydowanie nie było w jej zwyczaju. - Po prostu nie byłam pewna, czy… No nie mogę oczekiwać, że nie skorzystałbyś… Ze względu na mnie. Znamy się ledwie dzień - umilkła w końcu i po prostu przytuliła się do niego.
- Głuptas jesteś - szepnął jej do ucha. - Nie zamienię cię na żadną inną - zapewnił.
Leila do końca rozluźniła się w jego ramionach po tych słowach.
- Dziękuję - powiedziała cicho. - Ja też nie będę uganiać się za innymi - dodała wesoło. - I nie oddam cię innej! - próbowała zabrzmieć groźnie.
- Trzymam cię za słowo! - powiedział Couryn.
- To, za co mnie trzymasz, nazywa się całkiem inaczej - zamruczała. - Może przedstawisz mi tę Melisę? Później - zapytała, skubiąc płatek jego ucha ustami.
- Później - obiecał Couryn i rozpoczął zmagania z troczkami jej koszuli.
Pomogła mu zarówno ze swoją koszulą, jak i z jego koszulą, oraz całą resztą ich odzienia.



I chociaż salonik, gdzie czekała kolacja, był o parę kroków, znowu się spóźnili.
 
Kerm jest offline