Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2015, 20:31   #47
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Powrót na "Złotego Smoka"

Droga na statek tym razem była łatwa. Spotkane patrole straży miejskiej, łapaczy tylko machali widząc trójkę bosmanów ze “Złotego Smoka” i dziewczęta, wszystkich obwieszonych symbolami statku i rangi. To jest chustami, kapeluszami szarfami, kotami o dziewięciu ogonach
oraz gwizdkami bosmańskimi. Gdy doszli do “Złotego Smoka” puścili dziewczynki przodem.
Gdy na trapie postawiła nogę Lea, rozległ się modulowany świst i trwał, póki ostatni z bosmanów nie przeszedł po trapie na pokład. Żeglarz pełniący służbę wachtowego zatrzymał ich gestem.
- Kapitan jeszcze nie śpi. Jesteście do niego proszeni pan i panie bosman. Dziewczęta poczekają tutaj.
Kapitan Blasea siedział przy sekretarzyku, przed nim rozłożone były mapy morskie.
- Witajcie. Słyszałem, iż dużo się zdarzyło przez ostatni dzień. Słucham raportu.
Pora nocy - czy też dnia - była dla Leili zabójcza. Pozwoliła więc wykazać się innym.
- Piątka tutejszych zbirów - odparł Couryn - chciała porwać panny Golddragon. Podobno zleceniodawca ofiarował pięćset sztuk złota za pannę Gretę.
- Bosmanie Telstaer chciałbym jednak usłyszeć całą opowieść od początku, jeśli łaska.
Zatrzymał wywód Couryna kapitan ze śmiechem.
- Zgodnie z rozkazem poszliśmy do sklepu mistrza Hannona. Bena Hannona. Z wielką sympatią wspomina pana kapitana - dodał Couryn. - Byliśmy w trakcie kupowania ubrań dla dziewczynek, gdy do sklepu wkroczyła piątka zbirów.
- Po próbie rozwiązania sprawy drogą dyplomatyczną doszło do rękoczynów. Nikt z nas na tym nie ucierpiał. - dodała do wypowiedzi Couryna Lea. - Okazało się, że byli to poszukiwani złoczyńcy, więc zostali zabrani przez straż dowodzoną przez sierżant Florę.
- Chciałbym usłyszeć od naocznego świadka o tym, co się wydarzyło w Wielkich Łaźniach, dopiero potem co się wydarzyło następnego dnia - znowu przerwał kapitan.
- O tym powinna się wypowiedzieć bosman Lea. To ona była... główną uczestniczką zdarzenia. - Couryn spróbował zepchnąć relację na kogoś innego. Miał nadzieję, że kapitanowi o to chodziło, a nie o nawiązanie bliższych relacji między Leilą a Courynem.
- Bosmanie Leo, zatem słucham, co wydarzyło się w Domu Sune.
Lea na chwilę zamilkła. Zastanawiała się, co powie kapitan na to wszystko, co się zdarzyło. Postanowiła jednak zdać pełny raport z wydarzeń z łaźni. Westchnęła w duchu i zaczęła przywoływać obrazy, które zapewne zostaną jej w pamięci do końca żywota.
- Kiedy Couryn i Leila udali się na zakupy, wraz z siostrami Golddragon udałam się do łaźni. Zapoczątkowało to ciąg zdarzeń, o których zapewne już wszyscy tutaj słyszeli. - zawiesiła głos na chwilę. To ten moment, którym wszystko się rozstrzygnie. - Utraciłam łaskę Lathandera, lecz Sune przyjęła mnie w swe ramiona. Od tamtego momentu jestem paladynem Sune. Po tych wydarzeniach, nie licząc napaści w sklepie, nie działo się nic niezwykłego.
- Proszę o dokładniejszy raport, czemu dziewczęta są takie cenne. Czy każde zdanie muszę z was wyciągać siłą? - kapitan nadal się uśmiechał ale słychać było w jego głosie, iż nieporadność jego bosmanów przy składaniu dokładnego, pełnego, chronologicznego raportu zaczyna go irytować. Nie przejął się za to wcale informacją o zmianie boskiego patrona przez Leę.
Cóż... Dawno nie składała już raportu przed nikim, więc mogło się coś takiego zdarzyć, a pora już późna. Splotła dłonie za plecami i zaczęła mówić.
- Przepraszam kapitanie. W takim razie od początku. Wyszliśmy z karczmy "Pierwsza Fala" i udaliśmy się w stronę łaźni. Tam, z powodu utraty przeze mnie łaski Lathandera, Sune objawiła się przejmując ciało Grety i przemawiając przez nią. Po tych wydarzeniach zostałam paladynką Sune i nasza szóstka została ugoszczona w tamtejszych apartamentach przeznaczonych dla paladynów.
Zrobiła krótką przerwę, by oddzielić jeden wątek od drugiego, po czym kontynuowała.
- Następnego dnia udaliśmy się wraz z siostrami Golddragon dokończyć zakupy, których część zrobili już Couryn i Leila. Będąc w sklepie Bena Hannena zapadli nas złoczyńcy. Zostali wynajęci przez osobę określoną jako "mocodawca(?)", by porwać dziewczynki. Po nieudanych próbach przekonania ich, by odeszli, doszło do rękoczynów. Nikt z nas nie został ranny, natomiast oni zostali pokonani. Status: przywódca i trzej złoczyńcy nieprzytomni, ale żywi. Jeden zdołał zbiec. Sierżant Flora oraz straż zwabiona w pobliże dźwiękiem wystrzału zabrała napastników, a nam została wypłacona nagroda w wysokości pięćdziesięciu pięciu sztuk złota. Po tym wszystkim nic niezwykłego: dokończyliśmy zakupy, wróciliśmy do łaźni, a następnie przyszliśmy tutaj.
Kapitan w zamyśleniu potarł czoło, uśmiech jednak nie schodził z jego twarzy.
- Wszystko co powiedziałaś bosmanie potwierdza moje informacje, teraz mam już pełen obraz. Jako, że nie było was, powtórzę pewne informacje. Na pokład zostało zmustrowanych dwudziestu żeglarzy, dwudziestu dwóch zbrojnych będących piechotą pokładową oraz osiem osób o uprawnieniach bosmanów, w tym szantymen, mag pokładowy, kapelan-medyk, trzy dziewczęta pokładowe. Żeglarzy podzieli się na cztery wacht. Pierwszą będzie dowodzić nasz pierwszy oficer Deren, drugą nawigator Qentan Ostwik pełniący również funkcję płatnika, trzecią bosman Vincent, czwartą na zmianę szantymen Neevan Drżąca Struna, mag pokładowy Baedus Basanta, kapelan- medyk Krossar .
Piechota pokładowa zostanie podzielona na cztery drużyny. Drużyna strzelecka składa się z siedmiu osób, dowodzić będzie nimi bosman-sierżant Lea Dawnbringer, zwana będzie "Smokami". Resztę drużyn, dobiorą sobie po pięć osób bosmanowie - sierżanci Couryn Telstaer drużyna "Srebna", Leila drużyna "Złota".
Bosman Urlana wybrała sobie już ludzi do swojej drużyny “Spiżowych”. Bosmanowie Couryn i Leila dokonacie wyboru jutro. Macie na to czas od szóstego do ósmego dzwonu. Od ósmego dzwonu rozpoczyna się normalny bieg wacht od wachty drugiej i drużyny “Złotych”. Jeśli wszystko jasne, jesteście wolni bosmanie Couryn. Panie bosman proszę aby jeszcze chwilę pozostały.

- Dziękuję. - Couryn pożegnał się i poszedł do swej kajuty, zastanawiając się po drodze, cóż takiego ma paniom do powiedzenia pan kapitan.
Leila zazdrościła Courynowi nazwy jego drużyny. Ona wolałaby mieć “Srebrną”. Srebrny pasował do niej bardziej niż do niego! Zwłaszcza z pięknym kompletem biżuterii, który od niego dostała. Wolała jednak nie robić z igły wideł i w milczeniu przyjąć odgórne ustalenia. Nie była już na “Farsie, gdzie mogła do woli dogadywać kapitanowi. Była na “Złotym Smoku” i była tu nowa.

Gdy Couryn zamknął drzwi, wzrok Lei znów spoczął na kapitanie. Zastanawiała się czemu kazał zostać tylko jej i Leili. Na pewno nie dlatego, że ich imiona zaczynają się na L.
- W czym możemy pomóc? - zapytała.
- Chodzi o dziewczęta. Jak poinformował mnie inny świadek wydarzeń w Domu Sune, miały cięższe życie, niż nawet kapitan Dev podejrzewał. Mówiono mi o pracy w stolicznych kanałach i to tych najwęższych. Normalnie dziewczęta i chłopcy pokładowi śpią gdzie bądź na siennikach do czasu wyzwoleni się na młodszego żeglarza. Otrzymaliście jednak panie bosman wraz z bosman Urlaną największą kabinę, z największymi kojami. Jedna nawet jest wolna. Chciałbym by wyraziły panie zgodę aby dziewczęta dzieliły kajutę z wami. Bosman Urlana wyraziła już swoja zgodę. - zapytał nieco zafrasowany Menalon.
- Jak najbardziej. Myślę, że nie będzie to nikomu przeszkadzać. Prawda Leilo? - uśmiechnęła się do Leili, a później do kapitana i lekko się ukłoniła - Dziękuję.
W duchu naprawdę się cieszyła. Dziewczynki zasługiwały na naprawdę wiele po tylu latach spędzonych w cierpieniu. A przede wszystkim na wygodne łóżko.
Leila powstrzymała ziewnięcie, by nie narazić się nikomu nieodpowiednim zachowaniem. Odwzajemniła uśmiech elfki i skłoniła się nieznacznie przed kapitanem.
- Ay, sir. Żaden problem. Mogą spać z nami.
- Jak wiecie to na wszystkich bosmanów głównie spadnie obowiązek nauczania dziewcząt. Z wyjątkiem Urlany ona nie nadaje się do przekazywani takiej wiedzy. Muszą nauczyć się czytać, pisać rachować oraz wszystkiego, czego tylko zechcą się nauczyć. Pierwszy będzie przydzielał obowiązki dotyczące nauki dziewcząt pokładowych. Na razie nie przydzielam ich na żadne wachty na stałe. Muszą poznać pracę na statku, zatem będą pracować na wachtach od ósmego do dwunastego dzwonu, oraz od szesnastego do dwudziestego. Noce mają poświęcać na sen. Polecam byście kuków będących na waszych wachtach uprzedziły, iż dziewczęta póki nie nabiorą ciała mają otrzymywać podwojone racje. To by było na tyle. Dziękuję za waszą pomoc w tej sprawie. Nie zatrzymuje dłużej.
Po tych słowach skinął im głową.
Leila słuchała wszystkich wytycznych z rosnącym niepokojem. Starała się skrzętnie notować w pamięci polecenia. Zastanawiała się przez moment, gdzie ma w tym całym zamieszanie znaleźć czas na normalną pracę, ale uznała, że tym będzie martwić się potem.
- Za pozwoleniem, sir. Mam pytanie - zwróciła się do kapitana.
- Pytajcie zatem.
- Czy w związku z - nie ukrywajmy - rozszerzonym zakresem obowiązków, obowiązywać będzie nas również dodatkowe wynagrodzenie? - zapytała z ciekawości, zachowując zupełnie neutralny i nieroszczeniowy ton.
Nie było tajemnicą, że zajmowanie się pannami Golddragon było niezwykle absorbujące.
- Leilo... Ja uważam, że powinniśmy to zrobić z samej dobroci serca, a nie prosić kapitana o dodatkowe wynagrodzenie za to. W końcu jesteśmy rodziną na "Złotym Smoku". Jednak to tylko moja myśl - cicho powiedziała Lea. Chciała wyrazić swoje zdanie, ale wyraźnie dała do zrozumienia, że ostateczna decyzja należy do kapitana.
- Nie jest dziwne dbanie o swoje interesy, zatem będziecie pobierały dodatkowe wynagrodzenie za opiekę nad dziewczętami w porcie. Przypomnę jednak paniom bosman, iż w czasie rejsu jesteście potrzebne ze swoimi ludźmi praktycznie tylko w czasie walki, niekiedy przy wiosłach, ale dajcie bogowie by to się zdarzało jak najrzadziej. Przydzielam Was i wasze drużyny do wacht wraz z żeglarzami tylko po to, by można utrzymać w dyscyplinie piechotę pokładową.
Uśmiechnął się do swoich myśli.
Leila uniosła lekko brew i była to jej jedyna reakcja na słowa Lei, nie chciała bowiem wchodzić kapitanowi w słowo.
- Rozumiem, dziękuję - zaczęła ostrożnie, bo nie miała zamiaru się wykłócać o nic, a jedynie chciała wyjaśnić to i owo.
Podziękowała również i Lea. Skrzętnie zapisała w pamięci swoje obowiązki. Nie miała więcej żadnych pytań ani nic więcej do dodania.
- Zapewne wiele razy będziecie sobie szukały zajęcia by się nie zanudzić, wszak nawet pościg za statkiem umykającym trwa niekiedy cały dzień a nawet i dłużej.
-Rozumiem
- powtórzyła.
Ja tam znajdę sobie zajęcie bez problemu ~ dodała w duchu, myśląc o Courynie.
Chciała dopowiedzieć coś jeszcze, ale zmieniła zdanie i tylko machnęła lekko ręką. W jej mniemaniu nie zmieniało to jednak faktu, że miały być dużo bardziej zajęte i oblegane przez małe rudzielce. W końcu dziewczynki już je znały i im ufały. Czuła jednak, że dalsza rozmowa jest bezcelowa. Poza tym z kapitanem się nie dyskutuje.
- Czy jesteśmy wolne?
Widząc w oczach Leili niezadane pytanie odpowiedział.
- Przypominam, iż zajęcia dla dziewcząt będą prowadzone tylko w godzinach od dwunastego do szesnastego dzwonu z czasem na posiłek. Tylko osoba lub osoby, która akurat będzie prowadzić lekcje, a nie będzie pełnić wachty, będzie zajęta. Dziewczętom zapewne z początku wystarczy jeden nauczyciel, by je nauczyć podstaw. Pierwszy postara się też by te obowiązki były po równo rozdzielone. Oczywiste jest, iż o religii nauczać będzie mogła jedynie bosman Lea lub nasz medyk. Podobnie z nauką leczenia, jeśli którąś z dziewcząt będzie się chciała z nią zapoznać. Gry na instrumencie też nie nauczy ich ktoś, kto nie potrafi grać, zatem będą to szantymen lub bosman Couryn. Wpierw jednak nauka czytania, pisania oraz rachowania. Będę o tym jeszcze rozmawiał z innymi bosmanami. Teraz jesteście wolne.
Leila ukłoniła się z uśmiechem i opuściła pomieszczenie.

Na pokładzie czekały dziewczęta, stając nad swoimi workami żeglarskimi.
Greta wpatrywała się w wychodzące kobiety.
- Pani bosman, co mamy robić? Kazano nam tutaj czekać na Was.- zapytała zdenerwowana. W końcu nikt nie chciał im wskazać miejsc do spania. ~”Czyby kapitan się rozmyślił i nie chce ich tu”~. To pytanie było niemalże wypisane na zasmuconych twarzach sióstr.
Leila, mimo zmęczenia, uśmiechnęła się do nich uspokajająco.
- Idziemy was zakwaterować w naszej kajucie. Będziemy wszystkie mieszkać razem - oznajmiła wesoło.
Niemal można było słychać jak jeden głaz, z całej góry przytłaczającej serca dziewczynek spadł, roztrzaskując się u jej podnóża.
- Idźcie przodem. Zaraz was dogonię. Chcę tylko coś jeszcze paniom bosman powiedzieć.
Powiedziała do sióstr Greta. Gdy oddaliły się, poprosiła spuszczając wzrok.
- Czy możemy sypiać z wami w kojach? Wiem, że moje siostry się boją, pewnie tego samego co ja. Że to wszystko rozwieje się jak sen. - wskazał ręką cały statek.
- Zaś ja obudzę się samotna w kanale. Ja, ja zaś … - buntowniczo podniosła głowę patrząc w oczy Leili i Lei. - Nie chciałam tej całej odpowiedzialności, która spadła na moje barki, gdy najpierw umarła nasza matka a potem dobra kobieta opiekująca się nami. Tylko z miłości podjęłam to brzemię. Ja też chce poczuć ciepło, bezpieczeństwo i to, że ktoś jest przy mnie i pomoże mi w potrzebie. Proszę.
Potem szybko odwróciła głowę, przetarła dłonią gromadzące się łzy.
Paladynka podeszła do Grety, przykucnęła przy niej i delikatnie starła jej łzy.
- Jednak to dzięki Tobie Elza i Ann wciąż mają nadzieję. Chwała Ci za to, że przyjęłaś ten obowiązek na swe ramiona, choć go nie chciałaś. Jesteś wspaniałą młodą kobietą. Twoja matka i opiekunka na pewno byłyby z Ciebie dumne. - Lea chwyciła dłonie Grety w swoje - Czujesz dotyk, prawda? Oznacza to, że nie śnisz. Nic się nie rozwieje. Jesteś tutaj. I pamiętaj - nie jesteś sama. - puściła jedną dłoń i wskazała na Leilę - Jest Leila. Jestem ja. Są też Couryn, Neevan, Basanta, kapitan i wielu marynarzy na tym okręcie. Będziemy przy was, ochronimy, pomożemy. A co do spania z nami - uśmiechneła się lekko i szczerze - Ja nie mam nic przeciwko.
Greta uśmiechnęła się smutno i popatrzyła na Leilę czekając na jej odpowiedź.
Kiedy Lea mówiła, Leila zastanawiała się, czy zamustrowanie na "Złotego Smoka" było aby na pewno takim dobrym pomysłem. Czy tak miał wyglądać cały rejs? Z dziewczynkami, którymi trzeba zajmować się całymi dniami i nocami? Jeśli Leila miała z kimś spać, to chciała z Courynem. No a poza tym nikt z nich nie zatrudnił się jako niańka. Uwaga, jakiej wymagały siostry Golddragon, i tak popsuła już Leili wystarczająco dużo planów...
Inna sprawa, że trochę żałowała dziewcząt. Z jednej strony ponura determinacja, z drugiej zapłakana niewiara w obecną sytuację. Jak one, z takim podejściem, przeżyły te okropności, którymi częstowało ich życie?
Żal żalem, ale rozsądek rozsądkiem.
- Jedna z was może spać ze mną - zaczęła - ale tylko jedną noc. Powinnyście spać w swojej koi. Jeśli Lea się zgodzi, to może i na zmianę będzie was przyjmować do siebie - uśmiechnęła się, mając ją nadzieję, że złagodzi to nieco wydźwięk jej słów.
- Ktoś zawsze będzie obok i nikt nie pozwoli was skrzywdzić - potwierdziła słowa elfki.
- Dziękuję pani bosman, Elza będzie zachwycona. Pewnie pani wiedziała, iż naśladuje ona panią we wszystkim. Sposobem chodzenia, noszenia ubrań, nawet nóż nosi tak jak pani, na prawym biodrze, miast tak jak jest wygodniej na lewym.
Greta z uśmiechem dygnęła Leili.
- No to pójdźmy obejrzeć naszą kajutę i przywitać się z Urlaną. Choć możliwe jest, że już śpi. - powiedziała Lea.
Sama już powoli zaczęła odczuwać zmęczenie, a przed piątym dzwonem wypadałoby się zbudzić.

W kabinie słychać było ciche pochrapywanie. Na dolnej koi na bakburcie spała kobieta, wypełniając swoim ciałem, na szerokość, całą koję.
 
Kerm jest offline