Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2015, 10:01   #36
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Smętna uliczka do której przylegała kamienica Cerninga była świadkiem wielu zdarzeń. Napadów, rabunków, gwałtów, miłosnych aktów, bójek i tysiąca innych, nudniejszych i po stokroć mniej emocjonujących. Dawno jednak nie była miejscem przemarszu tak licznej, podejrzanej i uzbrojonej po zęby hałastry. Widać było po uzbrojeniu i słychać po nerwowych głosach, że chłopy idą na wojnę. Tyle, że żadna się przecież nie toczyła…

Eryk, który zaszył się w podcieniu bramy wiodącej na ich podwórze, nie krył zaskoczenia liczebnością zbirów. Na wszelki wypadek skrył się głęboko. Wolał nie zostać dostrzeżony przez tę bandę. Uzbrojony w swoje eliksiry i lekarskie utensylia nie stanowił by dla jej członków należytej przeciwwagi. Poczekał aż umilknie odgłos ich kroków i dopiero wówczas ruszył się ostrożnie z miejsca. Nie był jedyny w tym postanowieniu, bo wnet z wnęki wylazł jakiś kocur a dwa burki popędziły w ślad za bandą gromko ujadając. Wcześniej brakło im odwagi. Mądre zwierzaki.

Krammer raz jeden obszedł w podwórze szukając śladów jakich. Poza faktem, że zniknęło ciało Mammuna a ślady wleczenia wiodły do ich piwnicy… nie znalazł nic. Pozostał tylko smród. Cicho obszedł klatkę zaglądając do sąsiadów. Nie znalazł nikogo. Nikogo! Zniknęła nawet stara matka Waldo! Dom świecił pustką. Eryk wzruszył ramionami i już miał ruszyć na poszukiwanie kompanów, kiedy usłyszał w podwórzu głosy ściszonej rozmowy…

***

Waldo i Igor szli w napięciu zerkając w co ciemniejsze zaułki i bramy. Wiedzieli, że nocą Neustadt zmienia się w pole bitwy gdzie każdy próbuje ograbić każdego a zysk mierzony jest nawet parą gaci. Mieli jednak szczęście, bowiem na rogu ulicy natknęli się na idącego środkiem Rosena. Idąc do swej kamienicy, gdzie mieli nadzieję spotkać resztę, wymieniali się uwagami i informacjami. Mówiąc wszystko to, co chcieli by kompani wiedzieli.

Podwórze było niezmienione. No poza śladami nóg Mammuna wleczonego do piwnicy. Rozglądali się czujnie, ale ich napięcie było zbędne. Wnet z klatki wyszedł im na spotkanie Krammer, który najbardziej chyba ucieszył Igora…

***

Aldred drżąc ze strachu wykrzesał jednak z siebie krztynę umiejętności i wnet nad ulicą błysnęły fajerwerki. Kilku z grodzących mu drogę żaków rozdziawiło buzie w zdumieniu. Widząc dobry efekt Aldred postanowił kuć żelazo póki gorące i szybko wyrzucił z siebie kilka słów, które miały ocalić go przed widmem niechcianej bójki.

- Panowie żacy pomylili mnie chyba ze studentem akademii artylerii, ja z kolegium magii jestem. Ale z tego co wiem, to żacy z artyleryjskiej siedzą pewnie w karczmie „Pod Kogutem” i jeśli ich szukacie warto tam zajrzeć.

Kilku wyrostków szturchnęło się łokciami, ktoś zawołał „Pod Koguta chłopaki, damy im dzisiaj tęgą szkołę!”. Aldred w myślach bił brawo ich zapalczywości. „Śmiało byle jak najdalej ode mnie!”. Pozwolił sobie nawet na lekki uśmiech widząc, że dwaj najbardziej zapalczywi już ruszyli we wskazanym przez niego kierunku.

- Teee, czarmagik, dawaj sakiewkę! – warknął chudy żak, który chyba kilka lat za długo spędził w bursie. Kilku innych podeszło do Aldreda a największy, osiłek o ospowatej twarzy złapał go za ramię i odwrócił do siebie twarzą. Aldred nie miał zamiaru stawiać oporu, co to to nie. Szybkim ruchem sięgnął do sakiewki i…

Cios nadszedł znienacka. Aldred poczuł eksplozję bólu w lewym oczodole i gdyby nie przytrzymująca go ręka runął by na ziemię. Zamroczony chciał powiedzieć coś jeszcze, ale drugi cios spadł na jego wargi wbijając mu do środka przednie siekacze. Parsknął krwią próbując się wyrwać, ale tylko osunął się po ścianie.

Kopniaków, które spadły na niego gdy padał i próbował się odczołgać już nie liczył. A zapamiętał tylko pierwszych pięć. Później stracił świadomość. Ostatnim co usłyszał, były śmiechy rozochoconych żaków i słowa jednego, które przecież nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. – Chciał mnie kutas zaczarować! Widzieliście?!




[Proszę Orthana o nie postowanie i kontakt na PW]
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline