Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2015, 20:12   #11
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Więc trójka, obecnie bezrobotnych, najemników opuściła zakład. Otto nieco się ociągał i wyszedł jako ostatni, gdyż on już się przecież zastanowił. Ileż można było myśleć? Bogowie raczą wiedzieć...

Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły i uszli parę kroków, Otto zatrzymał się.
- Możesz mi wyjaśnić o co właściwie Ci tam poszło? Szczęście że nie mamy konkurencji, bo gwarantuje Ci że gdyby była jakakolwiek to byśmy musieli chyba dupy zacząć dawać żeby zarobić na cokolwiek, choć miejscowe kurwy i tak by nas rozgoniły. Jeśli ty tak masz zamiar się układać to lepiej gadanie zostaw innym. Za nie mniej niż klepsydrę mam zamiar tam wrócić i dobić targu.

- Jeśli on nie szykuje niczego podejrzanego, to ja nie jestem Thorwalijczykiem, ale brodatą Thorwalijką - odrzekł Wrociwoj przyciszonym głosem. - Kłopoty ze strażą mogą się pojawić. A my i tak możemy na tym zarobić. Możemy dogadać się z Ehrwaldem. Zarobek i tak będzie, a przy tym nie ryzykujemy, że stracimy inne możliwości zarobku w tym mieście, nie mówiąc o spokoju ze strażą.

- Podejrzanego? Oczywiście że szykuje coś podejrzanego. Może i jest rzemieślnikiem, ale jest też i kupcem, a kupieckie przepychanki od wojny różnią się jeno tym że mniej łbów się obcina. Może trafimy na innych, podobnym nam, może na jaszczury. Jak się wmiesza straż to umyjemy łapy i jakoś to będzie. Tylko bez dramatów. Na kwiatkach tyle nie zarobimy. Mówił Otto.

- Czy uda się tak łatwo umyć łapy, nie wiadomo, ten szklarzyna też raczej w ciemię bity nie jest. Ale na rozpracowaniu cwanego przemytnika, czy co on tam chce zrobić, i jego spółki, zarobić też można. Ciągnął Wrociwoj.

- No niby tak. Można też załapać za to kosę w bebechy. Oczywiście chuja wiemy i nic nie rozpracujemy bez informacji, a tych brak bo żeśmy się nie dogadali. A jak się dogadamy to umowa będzie nas trzymać. Zdrada źle wpływa na reputację.

- Przy samej ochronie można zarobić kosę w bebechy, na przykład gdy spotkamy podobnych nam, jak to ująłeś. Poza tym - zgadzamy się na ochronę. Żeby tknęły go jaszczury albo bandyci, przecież nie dopuścimy.

- Moją pracą, w sumie jedyną do jakiej się nadaję, jest wsadzanie ludziom żelastwa gdzie się da. To chyba jedyny sposób w jaki umiem zarabiać i właśnie o to chodzi! Będziemy ochroną przed czynkolwiek, co postanowi zagrozić temu co mamy chronić. Chyba że to będzie władza, to jak już mówiłem na to się nie pisze. O czym tu więcej gadać?

- Ale nie wiesz, co będzie, gdy będzie to władza. Strzały szybko latają, a jak się zacznie, to przecież nie będziemy w trakcie trwającej bitki się poddawać? A jak dogadamy się z Ehrwaldem, to z nim będzie umowa. A jak Agricola coś kombinuje - przecież świadomie podejmuje ryzyko wpadki.

- A jak to będzie smok i armia demonów? Wtedy będziemy się tym martwić i myśleć co robić dalej. Nie siej paniki bo to piękności szkodzi. Hasso ratuj, staram się zapewnić nam byt! Graf zwrócił się do drugiego towarzysza.

- Zapewnić byt? A to pieniądze za Agricolę są gorsze od tych od Agricoli? - wtrącił Wrociwoj i spojrzał z wyczekiwaniem na Hasso.

- Dziadyga kombinuje to pewne. Jakie minerały co on bredzi ? W poblizu sa tylko kopalnie odkrywkowe w których nie ma nic fascynującego co warto kraść. Jesli coś przywożą to musi to byc małe, łatwe w transporcie i drogie. Nie znam się na produkcji szkła, ale może, powtarzam może są to kamienie szlachetne.Stąd też potrzebuje silnej ochrony. O straż bym się nie martwił. Pierwsze co zrobił to umieścił kogoś u nich, szczególnie teraz gdy szukają ochotników. Ja wchodzę w ten interes, potrzebuję gotówki .A ryzyko ? Ryzykowałem dość już za żołd, mogę zagrać o wysoką stawkę - Hasso poparł Otta.

- O to to! Dobrze gada. Zgodził się Graf.

- Ja tam wolę w czarnym rynku nie brać udziału. A przecież nie mówię, żeby przepuścić okazję, tylko zająć się sprawą z innej strony. Ja tam spokojniejszy, znacie mnie, ale wy to chyba bardziej lubicie wrażenia, akcję i inne takie. Ochrona handlu już była, a robiliście kiedyś coś takiego? - uśmiechnął się porozumiewawczo Wrociwoj.

- Sam powiedział, że jego partnerzy handlowi nie są mile widziani w mieście. No to kim oni są do wszystkich demonów ? Nie ochronką dla sierot chyba. Interes nie jest czysty to jasne, Fiderze ufać nie można, wcale nie zdziwiłbym się gdyby chciał się nas po tym wszystkim pozbyć. Bo kto się przejmie naszym zniknięciem ? Nikt tego nawet nie zauważy. Zgódzmy się postarajmy wywąchać o co w tym wszystkim chodzi i wtedy postanowimy coś. Możemy dla niepoznaki przyjąc zlecenie na szukanie ziół to pozwoli kręcić nam sie po okolicy bez wzbudzania podejrzeń. - zakończył Hasso.

- A może to same jaszczury naprzykrzające się w okolicy? Co za różnica. Jedno jest pewnie, nie mamy czasu na wymyślanki. Trzeba iść i się dogadać bo nici z tego będą, a nie zarobek. Przecie mówił że mało czasu zostało. A za niego nic nie dostaniemy bo to przecież nie poszukiwany bandyta, a uznany… ten no jak mu tam… arytsta czy jakoś tak. Powiedzał zniecierpliwiony Otto.

- Właśnie dlatego, że uznany, może być gratką dla Ehrwalda, że taki gość skupuje barwniki na czarnym rynku - a dam sobie brodę zgolić, że o to chodzi. Czasu jest dość - pójść do Ehrwalda albo kogoś tam ze straży, wrócić do szklarza i w drogę - uparcie ciągnął Wrociwoj. - Do alchemika nie musimy zachodzić, bo jak po drodze natkniemy się na poszukiwane przez niego zioła, to rozpoznam. A w sumie i na krótką wizytę u alchemika czas by się znalazł. Do Agricoli i tak poszlibyśmy jeszcze dzisiaj, dzień jest bardzo młody.

- Nawet jeśli to co nam do tego? Musisz uważąć z takim kręceniem bo ktoś cię jeszcze dodatkowo o głowę ukróci. Nie chce skończyć jak szczur co to się pchał między dwa gryzące się ogary, bo w tej sytuacji my za tego szczura robimy. Życie trzeba prostym trzymać, a nie w politykowania się pchać. Ochrona, zapłata i ruszenie w swoją stronę. Im prościej tym lepiej. Otto dalej był nieprzekonany. - A do alchemika to już z zielskiem zajdziemy. Wcześniej to jakby do burdelu iść i powiedzieć że jutro poruchasz.

- Takie tam politykowanie, dorwanie kupczyny z czarnego rynku… o głowę może i jaszczur ukrócić, to nie powód, żeby rezygnować. A kto jak kto, ale Ehrwald może mieć dobre zlecenia w dzisiejszej sytuacji, więc lepiej dobry kontakt z nim zdobywać - ciągnął do znudzenia cyrulik.

-[i] Agricola ma na pewno wtyki w strazy i zaraz się dowie że bylismy na niego doniesć. Zreszta co powiesz ? Ze masz w podejrzeniu szanowanego kupca ? A kim my jesteśmy by nam uwierzyli ? Nikim. Przybłędami jakich wielu. A jesli mam rację a sądzę że mam i szklarz ma swoje kontakty w straży wtedy nasza skóra funta kłaków nie jest warta. A ja jeszcze nie widziałem nieprzekupnych strazników.
Nie, to musimy rozegrać inaczej tak jak mówi Otto. Przyjmijmy zlecenie. Zreszta i mi sie dziwnie wydaje że achazi maja z tym cos wspólnego. A jesli tak mozemy upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zdemaskujemy Agricolę, wyrzniemy achazów i zostaniemy bohaterami [/] - parsknał śmiechem Loelellund.

Wrociwoj zaczął w zamyśleniu drapać się po brodzie.
- Z tymi wtykami to w sumie słuszność - przyznał niechętnie. - Chciałęm iść do Ehrwalda, żebyśmy nie mieli problemów w razie wtopy - w końcu uprzedzaliśmy, że idziemy ochraniać handel z czarnym rynkiem. Ale może faktycznie się wnerwi za zawracanie głowy pierdołami. Ale postawmy sprawę jasno - Agricolę mogę chronić przez zbójami, nie przed jakąkolwiek wtopą. Z chęcią go zdemaskuję. A co do achazów - parksnął śmiechem - mają z tym wspólnego tyle, że grasują po drogach, pewnie Otto też miał to na myśli - zdawało się, że już skończył, ale jeszcze szybko dodał: -Ale powiedzcie mu, jakie mam nazwisko, a jaja urwę!
Jak widać, cyrulik niespecjalnie chciał chwalić się “Placuchem”...

- Czyżbyś się ukrywał? Zapytał zaciekawiony Otto. - A może za twoją głowę jest ładna sumka…? Zmarszczył brew, aby po chwili wybuchnąć śmiechem. - Spokojnie, nawet jeśli to moje jaja bardziej cenię. Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

- Bez obaw na rekomendacji sa tylko imiona, nie dałbym Agricoli takiego atutu do reki jak nasze nazwiska, bo sprawa była od początku dziwna. Ale klepsydra się juz przesypała chyba czas coś postanowić. Jestem za przyjęciem zlecenia i rozegraniem tego tak byśmy wyciągnęli jak najwięcej dla siebie. Mieszkać tu nie zamierzam, pilne sprawy czekają mnie na Północy. - i jakby dla podkreślenia swych słów przejechał palcami po rondzie kapelusza.

- Jak już mówiłem. Biorę to jak chętną chłopkę. Otto skierowł wzrok na Wrociwoja.

- No to chodźmy do tego Agricoli.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline