Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2015, 22:05   #90
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Nathan kroczył dwa kroki za Kopaczką. Jak już wspomniał znał swoje miejsce w grupie. “Radar” podłączony do jego ciała ostrzegał. To, ku czemu podążali emanowało mocą, emanowało zagrożeniem a co za tym idzie Nathan wiedział, że śmierć skorzysta z zaproszenia i pojawi się na tym polu walki.

Rogacz pędził przed siebie, ale Horror nadal go wyprzedzał. Parł, niczym burza. Niczym sztorm. Tuż obok niego biegła Kopaczka z rozwianymi włosami. Twarz kobiety była poważna, skupiona.
Im bliżej byli historycznego kręgu kamieni, tym bardziej pewne było, że to, co tam się dzieje, nie jest niczym dobrym.
Od strony Stonehenge wiał potężny wicher. Powietrze było jednak suche, niczym przy otworzonym piecu hutniczym, a przestrzeń wypełniała jakaś ognista iluminacja.
Nagle Horror zatrzymał się w miejscu, po czym zakrzyknął głośno, a głos jego brzmiał niczym trąba:

- TRZYMAJCIE SIĘ Z TYŁU!

Następnie odbił się i poszybował w powietrzu. W jednej chwili z ramion mężczyzny wystrzeliły potężne, pierzaste skrzydła a w rękach pojawił się ogromny, obosieczny miecz. Na głowie wyrosły mu włosy ukształtowując się w dość dziwną, kolczastą fryzurę.


- Tak myślałam! - krzyknęła z euforią, niemal jak mała dziewczynka.
Niebo przed nimi przecięły błyskawice.

Tymczasem Duncan ujrzał, jak skrzydlata istota, która podawała się za Naca poderwała się w niebo, po czym spadła, niczym pocisk poza kręgiem wyrysowanym wokół Stonehenge.
Lunnaviel nadal była nieprzytomna, a dziecko, ich dziecko, wpatrywało się w twarz Sinclaira z dziecięcą ufnością. Zupełnie nie okazywało strachu, mimo że wokół panowała iście piekielna kakofonia dźwięków.

Scott zatrzymał się na polecenie Horrora, gościa który okazał się być jakimś aniołem albo czymś podobnym. W sumie dużo to nie mylił się w swoich domysłach, które przedstawił w domu Horrora. Rozejrzał się oceniając teren i w końcu starał się skupić swoją uwagę na postaci przez którą jego alarm bił ostrzegawczo niczym potężny sztorm o nabrzeże.

- Czy on właśnie chciał nam przekazać byśmy skupili się na tym co może jeszcze wyleźć z kręgu?! - rzucił do rudowłosej.

- Zapewne tak. - Kopaczka zatrzymała się. - Nie mam jednak zamiaru czekać.

Dobiegł do nich zasapany Finch. ledwie łapał oddech i spoglądał na ich dwójkę z jawną niechęcią.

- Ja nie mam zamiaru go słuchać - Kopaczka popędziła za Horrorem. - Będzie potrzebował wsparcia.

- O co jej ca'man? - Zapytał O'Hara patrząc na Nathana.

Miał wyraźnie problemy ze złapaniem oddechu.

- Horror chciał byśmy trzymali się z tyłu. Nie wiem czy to z dobroci serca czy woli by mu nikt nie przeszkadzał w walce. Podpytywałem dziewczynę czy chciał byśmy skupili się na kręgu czy raczej nic innego już z niego nie wyjdzie i należy wspomóc Horrora - Nathan patrzył w kierunku kręgu i dwóch latających postaci.

- To że Horror chce, byśmy trzymali się za tyłki, nie oznacza, że ja chcę - Finch O'Hara wyszczerzył się głupkowato. - Nie kręcą mnie te jego homosiowe zagrywki.

Spoważniał jednak bardzo szybko.

- Sprawa wygląda dość paskudnie. Na razie dajmy mu działąć, Nat. Ale, cholera, nie wiem. Wyczuwam tego drugiego. Wiem kim to kurwiszcze jest. Musimy dać czas by pojawił się Grey. Dużo czasu, bo z tego co wiem, Grey tańczy teraz tango w Londynie z wymagającą partnerką. Co masz w arsenale?

- Karabin, dwa pistolety - były Egzekutor wymieniał je szybko - magazynki z nabojami mieszanymi, sztylety na łaki, fearie, własne pazury i dużo dobrych chęci. Acha, jeszcze granaty. Błyskowy, dymny i jeden kabum - spojrzał na Fincha - musi wystarczyć ale z kimś takim - przeniósł wzrok w niebo - jeszcze nie walczyłem i nie wiem czy coś zadziała tak jak powinno.

- Dobra. To mam plan. Trzymajmy jaja na szelkach i dajemy w ten sposób. Ja zaczaję się za tym wielkim kamulcem i spróbuję trochę podpalić mu te jego skrzydełka. A jak spadnie na ziemię, ty jebniesz go kilka razem glanem w czaszkę. Trochę go to zamroczy. Jedyny sposób na zabicie tego gnojka to wyrwanie mu serca. A to będzie mniej więcej tak proste, jak zaciągnięcie Emmy do łóżka. Czyli, raczej niewykonalne. Nawet Kopaczka dostała kosza, a zobacz jaka z niej ognista laseczka.

To okazało się prawdą, bo ... Voorda... płonęła tarzając się po ziemi - opanowana i zdeterminowana żeby zgasić płomienie, które ją otaczały.

- Damy radę wepchnąć zasrańca z powrotem tam, skąd wypełzł! Postrzelaj trochę do niego, tylko uważaj na Horrora!

Nathanowi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Sprawnym ruchem ściągnął przewieszony przez ramię karabin i kucnąwszy tuż przy jednym z kamieni skierował lufę w górę, ku dwóm tańczącym w podniebnym tańcu postaciom. Zanim strzelił zerknął jeszcze w kierunku Kopaczki czy ta aby na pewno opanowała ogień. Potem karabin w krótkim rozbłysku wypluł pociski skierowane w przeciwnika Horrora, kiedy ten nie był z nim w zwarciu. Scott nie miał ochoty ani zamiaru na friendly fire.
 
Sam_u_raju jest offline