Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2015, 02:27   #7
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
GNIEWKO

- A dlaczego *ty* jej tego nie powiesz? - Jarve odwrócił głowę, a wśród śnieżnej plątaniny brody pojawiło się niewielkie drgnięcie. Uśmiech?
- Mój czas jako Mówcy się skończył; teraz mam inne zadanie. Nie wiem, czy nie ważniejsze niż to, które miałem tutaj. - Mówca zaczął manewrować coś przy swoich palcach, a potem sapnął ciężko.

- Proszę, chłopcze. - wyciągnął otwartą dłoń do Gniewka; leżał na niej srebrny, poczerniały i wygładzony od upływu wieków pierścień, topornie rzeźbiony w kształt sowy. Starszy mężczyzna włożył go w rękę młodszego i zdecydowanie zacisnął jego dłoń.
- Nikt nie nada ci tytułu, którego sam sobie nie wywalczysz. Potraktuj jednak ten mały podarunek jako obietnicę, że może któregoś dnia będziesz czuł się na siłach dźwignąć to dziedzictwo. I symbol tego, że zawsze można znaleźć z każdym wspólny język. Mnie czeka już tylko bezlitosna walka; nie będzie mi potrzebny. Na wszystkie pytania, które mi zadałeś, sam znasz odpowiedź. Idź, przekaż ją innym... - Javre wyprostował się lekko, jakby ubyło mu nieco ciężaru i zgryzot. A potem odwrócił się od drzwi biblioteki i podjął na nowo wędrówkę w górę, do swojej kwatery.

RESZTA

Po kilku rozsądnych propozycjach - i kilku mniej - zgodnie z przewidywaniami rozpętała się burza słów. Niesnaski wywołane tym, że to Kara ma sprawować teraz władzę - a przynajmniej nadawać kierunek - zeszły na dalszy plan w obliczu tego, że każdy miał swój "najlepszy" pomysł co trzeba dalej czynić, a wszyscy jakby na chwilę zapomnieli, że mają się kogoś słuchać. Jeźdźców, którzy mogli brać udział w naradach była niecała kompania, ale hałasu i zamieszania potrafili robić za dywizję. Całe szczęście, że chociaż Skrzydlaci wyczuli powagę chwili i raczej nie próbowali wtrącać się mentalnie w dyskusję...

Dopiero kiedy temperatura sporów sięgnęła takich wartości, że zaczęło się wstawanie od stołu i demonstracyjne łapanie za broń, powietrze przeciął ostry dźwięk sygnałowego gwizdka, używanego do koordynowania ruchu latającej formacji. Wszyscy instynktownie umilkli, oczekując dalszych sygnałów, ale doczekali się tylko dyscyplinującego chrząknięcia stojącej za pulpitem kobiety.

- Spójrzcie na siebie. Biegacie w kółko jak kurczak bez łba, a nawet jeszcze nic się nie stało... nic poważniejszego. - w oczach Pierwszego Jeźdźca odbiła się pogarda... i kiepsko maskowane zwątpienie, jakby Kara zastanawiała się, czy naprawdę chce przewodzić reszcie. Potarła skronie, wzięła głębszy oddech i powiedziała - Nikt nie może dowiedzieć się o naszym osłabieniu. Kto wie, jak zareagowali by na to nasi wrogowie... i jak przełożyłoby się to na kontrakty. Dlatego będziemy kontynuować nasze misje tak, jakby nic nie zmieniło. CISZA! - ryknęła, waląc płasko ręką w wypolerowany kamień, bo z sali zaczęła podnosić się kolejna fala uwag. - ...i dyskretnie rozglądać się za nowy Patronem. Jeśli ktoś się nie zgadza z tym...
- ...to może rzucić ci wyzwanie, wiemy. - Vortigen oparł się jedną ręką na blacie, a drugą wymierzył w Karę oskarżycielski palec - Myślisz, że długo będziesz nas trzymać w szachu, opierając się na swoim talencie do podniebnych tańców i odwołując się do zmurszałej tradycji? - zmrużył oczy.

Dwójka Jeźdźców chwilę mierzyła się wzrokiem, a potem postawny wojownik zrobił zniesmaczoną minę.

- Dość tej błazenady. Nie muszę prężyć muskułów, żeby cokolwiek udowadniać. Sama się pogrążysz, Pierwsza. I to już niedługo. - warknął i kiwnął dłonią na swoich towarzyszy - Wszystko już wiemy. Ruszajmy, niektórzy tu mają robotę do zrobienia. Poważniejszą, niż knucie za plecami wszystkich i podlizywanie się zgrzybiałym starcom, tylko po to, żeby zagarnąć władzę. - rzucił i wyszedł ze swoim orszakiem, odprowadzany morderczym spojrzeniem jasnowłosej kobiety.

Nastrój na sali zważył się momentalnie; kilka osób też zrobiło ruch, jakby zamierzało wyjść; w końcu zrezygnowana Kara machnęła na to wszystko ręką i zgromadzenie zaczęło się rozchodzić i łączyć w mniejsze, nadal zawzięcie dyskutujące grupki. Wyglądało na to, że z jakąkolwiek poważniejszą dyskusją trzeba poczekać, aż emocje opadną, a ludzie spokojnie przetrawią wszystkie informacje.

Agnisa i Jarvisa "złapali" przy wyjściu członkowie skrzydła Kary i poprosili o poczekanie chwilę; w miarę jak wspólna sala pustoszała, została w niej może ćwiartka ogólnej liczby Jeźdźców; to byli wszyscy ci, którzy wcześniej opowiadali się za poszukiwaniem nowego Patrona.

- Ktoś chce się ze mną zamienić? Zupełnie pokojowo ustąpię, to oferta jedyna w swoim rodzaju... - Pierwsza rzuciła gorzkim dowcipem i nalała sobie kubek wina; przechyliła napój do ust jednym haustem i od razu napełniła naczynie ponownie - Nie dziwie się, że Jarve osiwiał... Więc uważacie, że powinniśmy jednak poszukać nowej Matrony...? - spojrzała na zgromadzonych ludzi - Pogląd, którego większość nie podziela... Ale obiecałam Mówcy, że spróbuję i tej szansy. Zwalniam was z wszystkich dotychczasowych zajęć, ale nie mogę dać wam za dużo czasu. Teraz jest nów... więc kolejnego nowiu spotykamy się znów, niezależnie od tego, co uda wam się znaleźć. Polecicie na cztery strony świata, więc skrzydła z konieczności będą mniejsze... i mieszane. - wymieniła skład poszczególnych grup. Było ich pięć; Agnis i Jarvis znaleźli się w ostatniej, najmniejszej, złożonej tylko z ich dwójki.

- Agnis, Jarvis. Dla was mam osobne zadanie. - Kara pochyliła się nad stołem tak, żeby tylko oni ją słyszeli - Matrona zniknęła niespodziewanie. Ale wcześniej dochodziły mnie i Mówcę słuchy, że wszystkie smoki są czymś zaniepokojone. Doprawdy nie wiem, co może przerażać tak potężne istoty - i wolę się nie domyślać - ale nie jesteśmy jedynymi, którzy interesują się sprawami Prawdziwych Smoków. Od jakiegoś czasu ktoś intensywnie szuka informacji o Jeźdźcach, ich Patronach i zbiera smocze "pamiątki". Nie wiem, czy jedno ma związek z drugim... ale byłabym głupcem, zostawiając to bez uwagi. Zbadacie sprawę i ocenicie, czy jest czym się jeszcze dodatkowo martwić. Uważajcie na siebie... szczególnie ty. - położyła dłoń na ramieniu Agnisa - Mówca mówił, że krew jest w tobie silna. I nie wiem, czy teraz to lepiej, czy może gorzej...

Westchnęła i wyprostowała się, mówiąc już donośnym głosem:

- Vera, sprawdź kto nie ma teraz przydziału i skieruj go pod dowództwo Agnisa. Potrzebuję dwójkę jakiś ogarniętych ludzi. Jego skrzydło ma być gotowe na dziś, na nocny lot. Wykorzystajcie dobrze ten czas, chłopaki. - zasalutowała dwójce czaromiotów i odwróciła się na pięcie, zostawiając ich samych w pustej sali.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline