Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2015, 00:42   #8
Drahini
 
Drahini's Avatar
 
Reputacja: 1 Drahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumny
Gniewomir, zirytowany zagadkowością Mówcy i jego… małomównością, zszedł do Łaźni, poszukać Athosa. Kompleks kąpielowy był w zasadzie wielkim zbiornikiem wód termalnych, w których pławiło się podnóże góry. Był teraz całkowicie pusty, jeśli nie liczyć obecności Athosa, którą odczuwał jak obecność swojego własnego ciała. Nie było tu żadnego światła poza żyłami lawy, które płynęły wyrzeźbionymi w tym celu korytarzykami. Baseny pełne wody nieco cieplejszej niż temperatura ciała wypełniały to miejsce oczyszczającą parą. Gniewek ruszył wgłęb piwnicznej jaskini, szukając swojego smoczego towarzysza. Nie znalazł go, ale stopień skalny, na którym leżały schludnie złożone komponenty jego zbroi. Smok mógł po prostu podlecieć do występu skalnego, Gniewek jednak musiał przejść całą tę grotę, chodnikiem biegnącym naokoło tuż przy ścianie, żeby dojść do tego miejsca, dodatkowo zaglądając po drodze do jednej z zakrytych materiałem półek, żeby zabrać z niej suchy ręcznik dla siebie.

Wymieniając kilka myśli ze smokiem, rozebrał się dużo bardziej niedbale od Athosa, rzucając rzeczy zamiast odkładać je składać. W blasku lawowej wstęgi błysnęło sześć owalnych blizn ułożonych w półkole na jego prawym boku. Ten sam wzór na plecach i brzuchu, który ktoś obcy tutaj mógłby pomylić z wymyślnym tatuażem, był w rzeczywistości pamiątką po ugryzieniu zwierzęcia, które miało szczerą nadzieję, jeśli nie pożreć go żywcem, to przynajmniej rozszarpać w strzępki.

Tambernero zsunął się ostrożnie do ciepłej wody z cichym pluskiem, który zniknął pod przepastnym sklepieniem Łaźni. Przepłynął kilka metrów, a potem położył się na plecach, zamykając oczy i przez zalane wodą uszy słuchał szeptu własnej krwi. Założony na palec pierścień, do którego nie był jeszcze przyzwyczajony, dziwnie drażnił i Giewomir nie zdołał się całkowicie oddać kojącej medytacji, świadomy posiadania tego palca serdecznego, na którym nałożył dar od Mówcy. Równe oddychanie, cisza, ciepło i poczucie nieważkiego unoszenia się w tej przyjaznej czarno-czerwonej przestrzeni nie ukoiły jego nerwów.

Właśnie miał się poddać i jeszcze chwile popływać, kiedy jego ciało otoczyły bąbelki powietrza, łaskocząc zwłaszcza pobliźniony bok. Podpłynęła pod niego jeszcze cieplejsza woda z głębi, a powierzchnia basenu wokół niego mocno się wzburzyła.

Athos powoli i z namaszczeniem wynurzył swój wielki łeb z mineralnej toni i zawiesił go ociekającym wodą na długiej szyi tuż nad głową Gniewomira. Był najcięższy i najsilniejszy ze wszystkich obecnych w Jaskini smoków. Tracił przez to na szybkości, ale za był wytrzymały. I kochał wodę. Smok i człowiek patrzyli sobie w oczy bez słowa. Fiołkowe tęczówki smoka jarzyły się lekko jak zawsze. Nikłe, pomarańczowe światło Łaźni nie zdołało ich zagłuszyć ani też wyciągnąć głębokiego, atramentowego granatu ze smoczych łusek – były tutaj doskonale czarne i błyszczące od wilgoci. Smok powoli wypuścił z nozdrzy dwa strumienie bardzo ciepłej pary, otaczając głowę i tors swojego ludzkiego partnera białawym kłębem powitania. Podniósł w wodzie jedną ze swoich łap, a Gniewomir poczuł to najpierw jako kolejną falę gorącej wody wyniesionej z dna, usiłującej wypchnąć go nad powierzchnię. Pazur serdecznego, smoczego palca stuknął delikatnie o podobiznę sowy na palcu Gniewomira. Athos zabuczał basowo z głębi swej piersi, a dźwięk był tak mocny, że rezonował w klatce piersiowej Tambernero.
Gniewek uśmiechnął się smutno. Zaskakujące było, że najlepiej rozumieli się ze sobą, kiedy nie rozmawiali.

Smok w końcu przemówił:
- Przyjdą po nas i dadzą nam zadanie.
- Myślisz? – Mężczyzna zapytał na głos. Czasami jeszcze wolał wokalizować swoje odpowiedzi do smoka, kiedy byli koło siebie na odległość głosu. Powodowało to jednak, że dziwnie wyglądali wówczas pośród ludzi, kiedy on odpowiadał na niezadane pytania. O ile w Kryształowej Jaskini byli do tego przyzwyczajeni, o tyle ci, których spotykał na swoich misjach, przyglądali mu się często dużo wnikliwiej.
- Taak – zadudnił wolno smok w jego umyśle miękkim szeptem. – Jej smoczyca powiedziała mi, że twoje odejście zostało źle przyjęte.
- W dupie mam konwenanse.
- W dupie masz ostatnio wiele ciekawych rzeczy.
- Chcesz zobaczyć? – zapytał Gniewomir.
Athos uniósł łeb i udając oburzenie wydał z siebie dźwięk – krótki, nosowy ryk skrzyżowany z automobilowym klaksonem, wyrażający u niego zaperzenie się lub irytację. Powierzchnię basenu za jaszczurzą szyją przebiły dwa ostre wierzchołki smoczych skrzydeł, które Athos rozłożył w wodzie i mocno się nimi zamachnął, odpychając siebie od Gniewka i Gniewka od niego. Tambernero obrócił się na brzuch i na przekór smokowi, dopłynął do niego crawlem. Zatoczyli kilka kółek wokół siebie, po czym wyszli z wody.
- Zaniosę Cię na górę. Mogą chcieć z tobą porozmawiać… To jeszcze nie rozkaz, ale za chwile może nim być – ogłosił smok, kiedy Gniewomir się suszył i ubierał.
- Zostaniesz ze mną? – zapytał, gdy kilka minut później już schodził z jego grzbietu przed mieszkaniem jego i jego partnerki.
- Nie. Jeszcze chwile nie. Ale wrócę, kiedy będzie trzeba. Chcę jeszcze chwile pobyć sam. – Athos jeszcze raz spojrzał na pierścień z sową. Spokój i fiołkowość jego ślepi były zatracające.
Przez chwilkę nasłuchiwał, kręcąc łbem, ale gdy Gniewomir już otwierał usta, żeby zapytać, o co chodzi, smok przemówił ponownie:
- To dziewczynka. Słyszę ją głośno i wyraźnie nawet pomimo siły, z jaką bije serce Mirry – Athos spojrzał prosto w oczy zbaraniałego ze zdumienia Gniewomira i lekko skłonił łeb w wyrazie gratulacji nim odleciał. – Noc przynosi nam różne rzeczy – usłyszał Gniewek, patrząc, jak jego smok metodycznie pracuje skrzydłami, oddalając się od niego. – To zbawienne że jedne są dobre a inne smucą. Równowaga nie zepchnęła nas jeszcze w chaos dzięki temu…
 

Ostatnio edytowane przez Drahini : 03-06-2015 o 07:23.
Drahini jest offline