- Ruszaj - rzucił obojętnie do Elfki zastanawiającej się nad markizowatością Markiza i jego zbirów. Trudno było jej usiedzieć w jednym miejscu - żywe srebro czy jakoś tak to zwali. Dlatego ta para wszem i wobec wzbudzała takie zaciekawienie i rozbawienie. W porcie co jakiś czas łapał ją za rękaw by nadto nie oddalała się od grupy.
Upomniawszy ją wzrokiem gdy rozentuzjazmowana zwracała się do Kadisa zastanowił się cóż jego Ziomek może myśleć o tej roztrzepanej iskierce. Z pewnością to będzie długa i interesując a wyprawa.
Spojrzał na Lodowego Elfa...
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |