Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2015, 19:12   #197
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Clarke stał wpatrując się w bredzącego “doktora zło”. Co chwila rzucał okiem na mapę, która pokazywała kolejne punkciki, które zbliżały się do miejsca, gdzie technik się znajdował. Nie wiedząc co robić dalej, ale za to wiedząc, że Virrago nie pójdzie z nim po dobroci Isaac postanowił nawiązać łączność z Felinitką.
-Tu Clarke, dowódca załogi AJOLOS’a. Chi’rek gdzie jesteś? Mam tu Virrago, ale on stracił kontakt z rzeczywistościa. Bredzi coś o jakimś kosmicznym holokauście, a do tego zbliżają się do mnie jeszcze dwie niezidentyfikowane jednostki. Nie wiem czy uda mi się go przechwycić. Odbiór?
- ej..muj..pró..je - usłyszał w odpowiedzi rwany głos.

- Nie zrozumiałem. Powtórz. Obiór? - powiedzial Clarke, powoli zbliżając się w kierunku Virrago. -Tak, wiem. Rozumiem, ale musimy się stad wydostać, żeby ten plan wypalił. Chodź ze mną, pomogę ci, ale ty musisz mi najpierw pomóc. Ida do nas Polarianie i oni na pewno przeszkodzą nam w tym planie - mówł Clarke, chcąc przemówić do rozsądku doktorowi Virrago.

Virrago nie odpowiedział. Wznosił dłonie w gorę, niczym nawiedzony kaznodzieja. W systemie łączności zatrzessczało i dał się słyszeć ponownie głos Chi'rek.

- mu... isz pow...mać... Trzeba. Roz...ię. Vi...ago w...... - seria trzasków zagłuszyła dalsze słowa.
- Rozumiesz?

Ostatnie słowo było niemal czyste. Z lekkim poszumem w tle.

- Bez odbioru.

- Kurwa mać...- zaklął do siebie Clarke. Nie mógł zrozumieć co Chi`rek chciała mu przekazać.
-Nie rozumiem. Próbuję przejąć Virrago, jeśli mi się nie uda to go zneutralizuję. Bez odbioru. rzucił w eter Clarke, nie licząc na odpowiedź od Felienitki.

Postanowił działać. Ruszył w kierunku doktora szybciej, chciał go złapać i siłą zaprowadzić do statku. Nie było sensu pieścić się z nim, wóz albo przewóz.

Kiedy zaczął się zbliżać w stronę Virrago ten zachwiał się, zabalansował na krawędzi. Był w stanie rzucić się w dół, do krateru, w osuwisko kamieni i rozpadliny.

-Spokojnie. Nie ruszaj się, wszystko będzie dobrze. Stój. - mówił do oszalałego doktora. Chciał go uspokoić, albo przyciągnąć jego uwagę i wykorzystać tą chwilę, aby go złapać. Jeśli jednak nie powiodłoby się to, to Clarke nie miał zamiaru ryzykować własnym życiem, więc starał się zachować wzmożoną czujność.

W zależności od wyniku tej konfrontacji nadał odpowiedni komunikat do swoich ludzi, informując ich o przebiegu zajścia i niezależnie od niego prosząc o asystę, gdyż obawiał się dwóch niezidentyfikowanych jednostek, które zbliżały się w jego kierunku.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline