Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2015, 22:03   #28
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gavonisi, Góry Thantalo


Weszli na wyraźny, ubity szlak turystyczny śmiało wcinający się w stosunkowo gęsty las liściasty. Składał się w większości z buków i grabów, choć również zdarzały się dęby, olchy czy leszczyny. U ich podnóża, skryte pod gałęziami krzewów zieleniły się mchy oraz trawy. Wkoło śpiewały ptaki, a w zaroślach dostrzegli nawet jeża.

Z upływem przebytej odległości teren stopniowo zmieniał się. Korzenie drzew coraz częściej przebijały się przez ziemię. Tworzyły naturalne przeszkody dla turystów. Droga przestała być tak twarda. Las przerzedził się, zaś stromizna powiększyła.
Przeszli płytkim acz szerokim wąwozem mijając parę Chińczyków, którym ręce niechybnie skostniały w kącie prostym i przyrosły do aparatu cyfrowego marki Sony.




Dopiero po kilku godzinach od wymarszu dostrzegli schronisko wzniesione przy maleńkim jeziorku na niewielkim wzgórzu w rozłożystej, niemal całkiem pozbawionej drzew dolinie. Nieopodal na leżaku wygrzewała się trójka najprawdopodobniej nie znających się osób. Znajdowali się w dość dużej odległości od siebie. Minęli rozstaje i podążyli przed siebie ignorując drugą odnogę krętą wstążką zmierzającą ku budynkowi.

Do buków i grabów zaczęły dołączać sosny. Początkowo nieśmiało po jednej czy dwóch sztukach. Zmieniło się to po kilkuset metrach.




Do willi premiera otoczonej w większości sosnami dotarli na blisko trzy godziny przed zmierzchem. Nim nadejdą ciemności z pewnością nie zdążą wrócić do schroniska nie mówiąc już o miasteczku. Niemniej nie było obawy, iż nie dadzą rady wrócić. Wystarczyło na rozstajach trzymać się najszerszej drogi.

Budynek wzniesiono w niewielkiej dolince, zaś całą posesję ogrodzono stalowym, pomalowanym na czarno ogrodzeniem. Pod zamkniętą bramę wsuwał się podjazd z dużych bloków jasnego kamienia łączących się w fantazyjną plątaninę odcinków. Pośród owego jasnego morza zieleniły się nieregularne wyspy. Jedna z nich posiadała sporej wielkości oczko wodne ze złotymi rybkami rozmaitej wielkości.

Ściany okazałego domu fragmentami całkowicie białe w innych miejscach wyłożone były wąskimi deseczkami o ciepłej barwie drewna lub identycznymi różniącymi się wyłącznie kolorem - te były niemal czarne. W miejscach, w których nie można było uświadczyć żadnego z owych trzech elementów znajdowało się ogromne szkło.

Dostrzegli również przejście na drugą stronę budynku. Niewątpliwie znajdował się tam ogród, lecz był on zasłonięty przez grubą, prawie czarną ścianę.
Przeciwna strona budynku z prywatnym, niewielkim lasem przytulona była do urwiska.

Po posesji spacerowali mężczyźni w czarnych garniturach. Choć nie było tego widać, z całą pewnością w jednym uchu znajdowała się malutka słuchawka. Od frontu dostrzegli trzech, na każdym z tarasów po jednym oraz jeden na dachu. W sumie sześciu widocznych.
Siedmiu, bo jeden mignął wewnątrz, za przeszkloną ścianą na parterze.

Ochrona jeszcze nie zwracała na nich uwagi, ale wszyscy wiedzieli, że im dłużej stali i przyglądali się, tym więcej przyciągali uwagi.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline