Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2015, 15:59   #17
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Im dalej odchodziła od swojej kwatery, tym bardziej chciała do niej powrócić. Zdecydowanie nie przypadło jej do gustu to, co słyszała w strzępkach rozmów, które nacierały na nią ze wszystkich stron. Choć nigdy nie miała nic przeciwko zmianom, to jednak miała dziwne przeczucie, że Kryształowa Jaskinia stała się niestabilna jak nigdy dotąd. Zdrady, knucia, obelgi… Jedni chcą odejść, inni przejąć władzę a jeszcze inni przywalić komuś, kogo od dawna nie lubili ale nie nadarzała się ku temu okazja.
Niemniej, w duchu, liczyła na to, że sytuacja nie jest tak tragiczna na jaką wygląda i wszystko szybko wróci do normy. Ludzie w dużych skupiskach, nie zawsze myśleli trzeźwo i racjonalnie, lubili popadać w skrajne emocje i dramatyzować. Wystarczy trochę poczekać, aż się uspokoją i zaczną normalnie dyskutować, a okaże się, że nie było po co tyle krzyczeć.

Atmosfera w jadalni, nie była tak napięta jak w innych miejscach, choć nadal niemrawa. Niemniej Chaaya wreszcie się odprężyła i nawet uśmiechnęła. No! W końcu zje coś, co nie jest sucharem.
Przy jednym ze stołów siedział Vortigen. Człowiek góra o potężnej budowie, niesamowitej sile i niewyobrażalnym apetycie. Miała szczęście, że na niego trafiła. Na jednym z jego talerzy, kusiły swoim wdziękiem, pięknie wysmażone żeberka w złocistej glazurze, także dziewczyna długo się nie zastanawiała nad przyjęciem zaproszenia do wspólnego posiłku.

- Smacznego Vortigenie - podeszła do stołu, machając energicznie ręką - Ależ mam szczęście, że na taką ucztę trafiłam… w końcu jakiś miły aspekt w tym męczącym dniu. - usiadła na ławie ale szybko zrzedła jej mina. Przez chwilę w skupieniu poprawiała się na miejscu, aż było jej względnie wygodnie i bezboleśnie.
W końcu nieśmiało skubnęła kawałek mięsiwa z wcześniej upatrzonego żeberka. Choć mięso było zimne, smakowało obłędnie i teraz już nic nie powstrzymywało bardki od rzucenia się na swoją małą zdobycz i rozkoszowania się strawą.
- O na bogów… jak ja tęskniłam… za normalnym jedzeniem… - przez chwilę była całkowicie skupiona na przeżuwaniu mięsa lub oblizywaniu kostek. Czasem była tak zachłanna, że brała do ust więcej niż mogłaby przełknąć, przez co wyglądała jak mały gryzoń chowający zapasy do swoich policzków. W końcu jednak zawstydzona swoim dziecinnym zachowaniem, spojrzała przepraszającym wzrokiem na mężczyznę.

Po szybkim przekalkulowaniu wcześniejszych słów wojownika, zmarszczyła czoło, wyraźnie niezadowolona. Na pogodną twarz, padł cień niezadowolenia.
- Wiele się wydarzyło, kiedy mnie nie było, aż ciężko mi uwierzyć w całą tą sytuację. Możesz mnie nazwać naiwną ale myślałam, że MY… - zawahała się. No właśnie, czy mogła się nazwać członkiem tego zgromadzenia? Bez skrzydła, bez większych osiągnięć, ciągle brana do zadań, tak jakby na doczepkę. - Wydawało mi się, że inaczej jest to poukładane, bardziej trwałe, ponadczasowe czy podziałowe. - dokończyła patrząc towarzyszowi prosto w oczy.

- Ale hej! Nie dam się tak łatwo spławić! Jak nie wrócę drzwiami, to wejdę oknem! Będę wracać z każdej, nawet niewykonalnej misji! Zobaczysz! - zaśmiała się perliście starając się rozładować napięcie. - Aaa to mi przypomniało, że muszę iść do Very, podobno chce ze mną porozmawiać… Nie dadzą żyć człowiekowi, ledwo co wróciłam z podróży. - gadała jak najęta. - Dziękuję za poczęstunek, był rewelacyjny! Sam piekłeś? No nic, przepraszam ale na mnie pora. - chciała uścisnąć Vortigena ale był za szeroki więc tylko przytuliła się do jego ręki, po czym, czym prędzej wyszła z sali.

***

Po paru skrętach w nieznane korytarze, oparła się plecami o ścianę i ciężko odetchnęła.
„Chyba zrobiłam z siebie idiotkę. Jak dobrze, że Nveryiotha nie było w pobliżu…”. Przez chwilę stała w milczeniu patrząc się w sufit.

„Jaśnie panująca nam obecnie Pierwsza ma zamiar pozbyć się z gniazda tych wszystkich dusz, które jeszcze wierzą w coś więcej poza brzdękiem złotej monety.” Słowa Vortigena w jakiś sposób niepokoiły tancerkę. „Pewnie pogna cię na koniec świata za jakąś bzdurą, na zatracenie.” Powoli przemierzając korytarze, zastanawiała się nad tą dziwną przepowiednią.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline