Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2015, 21:09   #27
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Alex jeszcze długo przed ułożeniem się do snu rozglądała się po kawiarni. Otulała samą siebie rękami, jakby sądziła, że ma tylko siebie. Trochę spacerowała stawiając stopy najostrożniej jak mogła, dłonie grzała o gorący kubek, który w nich ściskała. Chuchając bawiła się parą wydobywającą się ze swych własnych, różowych ust, próbując stworzyć z niego jakiś kształt, taki jak niegdyś robił jej dziadek dymem z fajki. Mimo, iż na marne były te starania, wciąż próbowała.
Przystanęła nawet na chwilę w głównym holu, w którym znaleźli się tuż po zejściu prosto z dachu. Głowę zadarła ku górze obserwując wyłaz. Jej oczy były szeroko otwarte, myśli zajęte wieloma obrazami.
Zastanawiała się, co dzieje się na górze. Co będzie się działo za kilka godzin, rano. Czy da się jakoś naprawić tę kapryśną pogodę? Czy można przerwać to zamarzające piekło? Czy będzie dla nich jeszcze nadzieja, szansa na "normalne" życie, na odnalezienie starych znajomych? Czy ktoś, kogo znają, ocalał jeszcze?
Myśli te przerwał jej dotyk męskiej dłoni na ramieniu. Odwróciła głowę zerkając przez ramię, by zielonymi oczami zetknąć się ze spojrzeniem swojego brata. Mimowolnie uśmiechnęła się, choć jego twarz nie wyrażała najmniejszej ulgi czy też radości. Był przygnębiony, pewnie niezadowolony.
- Zły jesteś na mnie? - szepnęła momentalnie smutniejąc i odwróciła do niego całe swoje ciało. Patrzyła na niego z perspektywy własnego wzrostu, przez co sięgała mu czubkiem głowy może do brody lub skrzydełek nosa. Patrzył na nią surowo, choć miała nadzieję, że to nie te emocje nim targają, że może po prostu się martwi.
Szybko potwierdził swe zamiary, kiedy to szorstkie, męskie wargi przywarły do jej czoła składając na nim braterski pocałunek. Ręką pogładził siostrę po rudych włosach, a na jego twarzy pojawiło się coś przypominające uśmiech, choć dla Alex daleko było temu wyrazowi do tegoż określenia.
- Chodź już spać. - powiedział powściągliwie i pomału zaczął się od niej odsuwać. Dziewczyna jedynie kiwnęła głową. Dopiła napój, którego temperatura spadła do "pokojowej" i udała się do rozścielonego już śpiwora. Zdjęła tylko kurtkę i spodnie, by zoptymalizować temperaturę i nie przegrać się. Nakryła się kurtką na wierzch, przy okazji zakrywając głowę. Z obydwu stron ktoś ją otaczał, więc mogli wszyscy grzać się razem.

* * *

Młoda, nastoletnia, rudowłosa dziewczynka ubrana dziś była w kwiecistą, pudrowo-różową sukienkę do kolan. Spod abażuru spódnicy wystawała beżowa, śliczna koronka, która ozdabiała również kołnierzyk przepięknego ubioru. Widać, że ktoś pragnął, by rude dziewczę wyglądało bardzo dziewczęco i uroczo. Jej perlisty uśmiech witał przemiło przechodzących za płotem sąsiadów, którzy automatycznie odpowiadali podobnym, choć nie tak samo urodziwym uśmiechem.
Mglisty obraz zielonego ogrodu, otoczonego krzewami krwistoczerwonych oraz herbacianych róż. Przy drewnianej, odmalowanej barierce altanki pachnące kwiaty były barwy śnieżnobiałej, rozświetlając bajeczny wręcz domek jednorodzinny.
Słodka, mała Alexandra. Alexia. Alex. Każdy w okolicy się nią zachwycał, jej kulturą, wyglądem, w szczególności uśmiechem i optymizmem. Nawet jeśli przewróciła się na rowerze rozdzierając skórę na kolanie, aż do krwi - uśmiechała się.
Kiedy niegrzeczni chłopcy z sąsiedztwa oblali ją wiadrem z lodowatą wodą, śmiała się najgłośniej z nich wszystkich. Potrafiła wszystko obrócić w żart, była od małego "tą lepszą".
Obrazy wokół niej były kolorów pastelowych, miały w sobie dziewczęcą słodycz. Nawet gdy znalazła się w norze pod rodzinnym dębem rosnącym od pokoleń na własnej, soczystej trawie, zdawało się jakoby była w siódmym niebie. Kora drzewa od wewnątrz promieniała ciepłem dębowego brązu, ziemia zdawała się być przyjemna, miękka i chłodna. Idealne miejsce by uchronić delikatne, blade ciało od szkodliwych dla niego promieni słonecznych, jakie pieściły co mniej wrażliwszą skórę kobiet, lubujących się w opaleniźnie.
Dziewczyna zaczesała swoje długie, kasztanowo-rude włosy na ramię, opuszczając je swobodnie na swą klatkę piersiową. Końcówki kosmyków spoczęły na jej kolanach, kiedy to osuwając się w dół usiadła na wilgotnej ziemi, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo może zniszczyć swoją uroczą sukieneczkę. Im dłużej siedziała, tym chłodniej się robiło. Jednak nie mogła się ruszyć, poczęła zasypiać. Powieki ociężale niczym stal zaczęły opadać zasłaniając wyraźny do tej pory obraz, wszystko zaszło mgłą, szarością, a potem zaciemniało. Mimo to nie czuła, że zasnęła. Usłyszała jednak nieznośne łomotanie nad własną głową, a potem w samym jej epicentrum. Rozchodziło się nieproszone od samej przysadki mózgowej, aż po nerwy słuchowe, paraliżowało rdzeń kręgowy i mrówkami dreptało wzdłuż kręgosłupa, gniotąc krążki międzykręgowe, aż te poczęły na siebie nachodzić. A dźwięk rósł w jej głowie i rósł co raz bardziej doprowadzając wręcz do granic możliwości.

* * *

Kobieta podniosła się gwałtownie, a po jej śliskim śpiworze zsunęła się kurtka, którą była nakryta. Jej ciężki, niespokojny oddech, unosił jej piersi w przyspieszonym tempie, na tyle silnie, że sweter dziewczyny napinał się pod ich naporem.
Alexandra gwałtownie uniosła głowę ku górze, patrząc w sufit. Do jej uszy dotarł dźwięk czyjegoś stąpania. Zaniepokojona nachyliła się nad Kitem, który leżał obok niej i szturchnęła go delikatnie. Widać jej szept sprawił, że zapomniał o sytuacji, w jakiej się znaleźli, gdyż jego ramiona odruchowo przyciągnęły kobietę do siebie, nie będąc jeszcze do końca przebudzone i działające automatycznie. Zapewne nawet nie pytały właściciela, czy o to mu chodzi, po prostu to zrobiły.
- Co Ty... - nie dokończyła kiedy jej głowa znalazła się tuż przy jego szyi. Zezłościł ją.
- Nie wydurniaj się! - syknęła najciszej jak umiała i pacnęła mężczyznę w ramię, odrywając się od niego gdy tylko mięśnie jego rąk zwolniły uścisk. Wyprostowała plecy siedząc wciąż w swym śpiworze. Przyłożyła smukły palec do jego ust, by nie zdążył wdać się z nią w, zbędną w tym momencie, dyskusję..
- Ciii... Słyszysz? - spytała natężając słuch i starając się nie poruszać. Na dachu ponownie coś zaszurało.
Alexandra szturchnęła leżącego obok brata, a potem James'a, który również był jedną z bliżej leżących osób. Kiedy tylko ich powieki uniosły się lekko, nie czekała, aż zaczną kontaktować.
Uniosła przedramię, które z ramieniem tworzyło kąt prosty i wskazując palcem na dach, palec drugiej swej dłoni przyłożyła do własnych ust. Nie musiała nic mówić, obcy chód wciąż był słyszalny i proste gesty Alexandry wyraźnie sugerowały, o co się tak naprawdę rozchodzi.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline