Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2015, 21:17   #81
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Po cyrku
Stefan Nowicki za spędzenie wieczoru jako asystent magika dostał 5 marek. Nie marudził zbytnio, że to mało w porównaniu z Vilmudem. Uznał, że widocznie wynagrodzenie spadło przez straty moralne i materialne z walki z Asasynem.
- Jak mogłeś porazić własnego brata?! Dwa razy?! - Stanisław był pełen pretensji.
- Dostaniesz trzeci raz jak nie przestaniesz marudzić... - wycedził Stefan
- Niewiele straciłeś.... Asasyn stwierdził, że powinien wrócić do domu... Na razie.... - skwitował Samuel
- Na drugi raz ustalcie który robi za złego glinę... Mógłbym przysiąść Stasiek, że próbowałeś przebić w byciu "złym gliną" - burknął Stefan.
- No ten.... Dopisz do skutków ubocznych przywidzenia... Mógłbym przysiąść, że widziałem takiego jakby... gorylołaka i lwiołaka...
-Ja tam lulałem w najlepsze bez żadnych snów. Ty też Smutas? Też. Zresztą Stasiek to się wydarzyło naprawdę.

Dalej to Stefan przeszedł do uświadamiania, że Chimery nie są tylko Alchemicznym wymysłem. Że już jakiś czas temu zaczął podejrzewać Greedowców- ot o drobne rzeczy- zwężające się pod wpływem światła źrenice, pazury zamiast paznokci, czy że ktoryśtam mu podał coś z ciemnego schowka "bo doczytał etykietkę".
Reakcja Stanisława była gwałtowna. Na czele z oskarżeniem Samuela, że "pozwolił ich wprowadzić do jakiegoś upiornego zwierzyńca". Mieszaniec z młodszym wypomnieli mu niewdzięczność i ile dla nich Greedowcy zrobili dotychczas. Przez resztę wieczoru Piastiański Alchemik się dąsał.

Następnego dnia rano przy barze w motelu


Na wieści od mistrzyni Rockbell, Stefana tknęło złe przeczucie. Powiedział powoli:
- Czy ten człowiek nazywa się Stanisław Twardy?
- Poprosił abym nie ujawniała jego danych - rzekła ostrożnie
- Chwalebne, ale... To ważne... I ten... słyszała mistrzyni jak trafiliśmy ze starszym przed oblicze pana generała?
- Nie do końca... Ale o żadnym generale nie rozmawiamy oczywiście... - dodała niepewnie
- Ten protegowany Edawarda. Brunet, co ma cienki wąsik teraz
- Czy możemy pomówić u nas w pokoju? zaproponował Stanisław. - Może być w asyście pana Alphonse lub May
- Mogę, ale May z Alem nadal są Pagodzie - ruszyła za Stefanem
- To może być Samuel, Ścieżka. Po prostu nie mamy złych zamiarów
Winry zawołała Shieskę i razem udali się do ich pokoju

W pokoju Nowickich
- Czemu robicie z tego taką tajemnicę? - zapytała
- Bo... nie wiem, czy wy wiecie.... my jesteśmy tutaj na wariackich papierach... - wyjaśnił Stanisław - Stefek?! Czekaj no!
Młodszy Nowicki w tym czasie bez ceregieli zdjął koszulkę, a potem odwrócił się plecami do kobiet.
- Czy ten inwestor używa takiego herbu... - młodociany mechanik próbował wskazać na ślad po piętnie.

Stasiek przyłożył dłoń do ust. Widok nie był najlepszy - piętno nie było jedyną blizną u Stefana. Dało się znaleźć też ślady zębów na barku, gdzie indziej po kuli którą Stanisław z niego wyciągnął w trakcie przeprawy, źle zaleczona siniec po Twardym, ślad po draśnięciu nożem. I jeszcze parę zadrapań i po opażeniu, których nabawił się jeszcze w Piastii.

- Co pan robi! - zawołały równocześnie przerażone. Winry potem zasłoniła sobie oczy, póki Shieska jej nie uspokoiła, że Stefan ma coś na sobie. Winry okiem medyka obejrzała plecy chłopaka.
- 'No cóż, życie na wsi jest burzliwe - rzekła tonem znawcy, a potem zobaczyła Herb.
- No może... Ale skąd się tam wziął
- To jak ze znakowaniem była w Winlandii. Pokazuje że jest krowa czyjąś własnością - rzekła bibliotekarka ponuro.
Stefan wciągnął powietrze, a potem spytał:- Ale czy ten człowiek używa takiego herbu? I cóż... wkraczając do Amestris, my przechodziliśmy przez Briggs. A teraz takie czasy, że każdego uchodźca podejrzewa się o szpiegostwo, dywersje.... A był tam jeden z Piastii, co bardzo lubił korzystać z faktu, że on jest Przesłuchujący, a my przesłuchiwani

- To okropne! - zawołała mechanik. - Ale to mój inwestor! Co mam zrobić? A skąd wiecie, że po prostu... - panna Rockbell oklapła
- Nie wycofam się - rzekła do siebie
- Twardy!?! -zawołali obaj Nowiccy
- No może Mistrzyni da radę... Jest lepiej znana i w ogóle... Tata zawsze mówił, że trzeba patrzeć jak ludzie traktują tych poniżej ich w pozycji. A Twardy bardzo korzystał- przytapiając z rybami, bijąc gdzie nie widać, piętno. Jak mi zaczął przy tym gadać "jakie masz ładne oczy" to wolałem się nie przekonać czy woli chłopców... Może Armstrong to Królowa Śniegu, ale nawet ona uważa, że przesadził...
I jeszcze maczał palce w tym, że starszy potrzebuje zabiegu wieczorem...
Wy Mistrzyni jesteście bardziej równi mu... Ale uważajcie
-Stefek, nie powinna
- zaoponował Stasiek
- Chodzi tylko o kasę. Można z niego wycisnąć. Czemu nie... Ale mówię - nie podchodźcie do niego bliżej niż na długość noża. Albo póki nie sklecę mniejszej wersji Nightwinga

- Dobrze wiedzieć... Kiedyś pojechałam do Briggs ze Szkarłatnym Alchemikiem, który polował na Scara... Ale ten człowiek... On potrzebuje mojej pomocy - Dodała cicho.
- Jak to potrzebuje?
- Jest chory...
Ale nie mogę powiedzieć. Przysięga Hipokratesa - westchnęła - Rozumiecie, moi rodzice byli lekarzami w Ishvalu. Poświęcili życie aby ratować ludzi - odparła
- Rozumiemy....Choć nie wiem co na to Smutas.... Też jest medykiem... Ale też uwzględnijcie, że my nie byliśmy jedyni... Stasiek, pokaż swoje oparzenie!
- Nie ma mowy! - żachnął się starszy Nowicki
- Nie musisz ściągać całych spodni, tylko podwiń do gdzie trzeba. To udo, więc nie przesadzaj ze wstydem....
Winry przewróciła oczami
- Myśl o mnie jak doktorze - rozkazała
- Mam dziwne przeczucia - powiedziała Shieska

Stanisław z wyraźnymi oporami zsunął nieco spodnie.
- I jak mu się udało ci to zrobić w takim miejscu?! - spytał Stefan - Mnie przycisnął do ziemi jak do ukłonu/. "Bo kto nie poznał jak jest być szlachcicem...." Ja go po tym chociaż pogryzłem

-Przez spodnie się przebiło jak mi przycisnął - wymamrotał Stanisław. Potem wciągnął z powrotem spodnie
- Witaj ko.... - usłyszeli głos, który nagle zamarł
- Co tu się DZIEJE - zawołał Edward Elrik
- VBadam pacjenta, a CO - odwarknęła Mechanik
- To prekogencja - skwitowała Piastanka
- Noż kurde, normalnie jak przywołanie chowańca! zawołał Stefan- Jest tam i Sao? A w ogóle to cześć Edku !
- To nie tak jak wygląda - zapewnił Stanisław ciągnąc młodszego do siebie. Z przestrachem pomyślał o tym, że z kolei Stefek jest półgoły.

Po przybyciu Edwarda Elrica


- Widzę, że jakiś facet ściąga spodnie przed moją dziewczyną -chyba warknął Stalowy
- Stasiek, pokaż mu udo, bo inaczej się nie zamknie... polecił Stefan
-Dlaczego ja?!
-starszy Nowicki posmutniał.
-Dobra... Żeby było jasne... Tłumaczymy twojej dziewczynie, że jest w okolicy socjopata z Briggs, który załatwił mi tutaj to...- młodszy Nowicki odwrócił się plecami do Stalowego. - a temu tutaj to tutaj to zrobił!
Młodszy Nowicki próbował ściągnąć spodnie starszemu, a starszy stawiał opór próbując je z powrotem wciągnąć

- A w ogóle miałeś być wcześniej! Znalazłeś chociaż informacje co mówiłem?! A w ogóle twoja szwagierka przechodzi załamanie nerwowe bo jeden Yoki zapisał jej w spadku cyrk. Ściślej to jej i "jej towarzyszowi". -Stefan uznał, że należy ustalić jeszcze parę spraw.
Stanisław skorzystał z okazji by uciec i wciągnąć z powrotem portki.

- Ani mi się waż pokazywać - Stalowy przybrał bojową postawę
- No właśnie, czemu nie przyjechałeś wcześniej - zapytała Winru łapiąc się pod boki
- Szukałem informacji o jakimś cholernym zakonie łowców smoków. I nie zmieniaj tematu! - krzyknął Edward
- A bo CO! - W głosie Mechanik słychać było coś, co sprawiło, że Edward się uspokoił
- [i] Trafiłem tu o czwartej rano. Nie chciałem was budzić [/i
Nagle usłyszeli szybkie i głośne kroki i do środka wpadły Sao z Mimi
- Wojna
- Z kim i o co tym razem? - spytał Stanisław- Stefek, ubierz się w końcu!!
- Z księżycem~! Wyszedł taki robot i zaczął promieniami śmierci strzelać. Skąd to zbiegowisko!
- Gdzie?! Na ulicy?!
- W radio, a gdzie by indziej.
- Ten większy obnażał się przed Winry! - zawołał Edward - I nie ma księżycan!
- Znaczy się, przechodzimy do partyzantki? - zapytała Shieska
- To co wisi na nocnym niebie, panie Edwardzie? A tak swoją drogą to nie rozumiem waszej logiki.... ja się nie liczę? -Stefan spojrzał na swój goły tors. Pokryty siatką drobnych bladych blizn po tym jak przerył po dachu zanim z niego spadł.
- Księżycan. Takich ludzi księżyca... których nie ma!
- Tak jak Homunculusów i chimer, - powiedziała z urazą w głosie Ścieżka
- Powiedzieliście jej - Edward i Winry zawołali jednocześnie
- Dziękuję za wysoką ocenę mej osoby - dodała bibliotekarka

Sao chciała dogadać Stefanowi, ale się ugryzła w język
- Na razie uznajmy, że to nieporozumienie - powiedziała Xingijka a Winry westchnęła
- Chcieli mi tylko pokazać co zrobił mu taki pułkownik z Briggs
- A co złego w tym, że pani Ścieżka wie? -westchnął Stefan - Czy to, że Mistrzyni Rockbell wie, że jeden psychol lubi się znęcać nad tymi o słabszej pozycji. I to z kpieniem o tradycji chłopca należącego do szlachty. - wskazał na bliznę po piętnie- Nie kumam was...To co z tym księżycem?

- No właśnie co złego - Ścieżka skrzyżowała ramiona na piersi.
- Wylądował statek w Cennrali a potem wyszedł ze środka taki robot i zaczął strzelać promieniami śmierci i wszystkich zabija, a Havok mówi, że to musi być p prawda, bo wszystko relacjonuje jakiś Cain - Sao gestykulowała
- A ten drań to mój inwestor - mruknęła Sao
- Cain, czy Twardy, Mistrzyni Rockbell? I jeśli to naprawdę w Centrali to mam nadzieję panie Edwardzie, że nie powiecie, że Płomienny przyjechał z wami - Stefan dalej próbował ogarnąć sytuację - Stasiek rzuć tego papierosa! I tak pójdziesz na ten zabieg dzisiaj!! Tu nie Centrala!

- Twardy... Cain to przyjeciel i były podwładny Mustanga - wytłumaczyła Winry
- Taki niski w okularach - rozwinął Edward
- Nie bujcie się. Ja go zaciągnę do medyka, choćbym miała go do Mimi przywiązać - powidziała Sao drapiąc tygrysa za uchem

- I to jest duch! - Stefan pochwalił Sao. -To czym się ten Cain zajmował, że teraz robi przy radiu? I gdzie jest Mustang? W Centrali?
- Łącznościowiec. A Mustang... nie wiem był w centrali. Ale żadnej wojny z księżycanami nie ma - westchnął Edward
- Ed ma rację... Shiesko... Myśl racjonalnie - Tłumaczyła winry, ale bibliotekarka spuściła wzrok
- Tak, jak zawsze mi powtarzano - zachichotała - Nigdy więcej!

- No to chlup w ten głupi dziób. Chce pani Shiesko? -Stefan zaoferował swoją piersiówkę - W tym burdrelu to tylko sobie golnąć na otrzeźwienie.
-Tia... Asasyni, zwierzyńce, małe Xingijki dziedziczą cyrk, robale w wątrobie, żywe antyki sprzed setek lat....
-Przebiło imieniny cioci Anieli. Te sprzed 7 lat. A tam był niedźwiedź, wysadziło knajpę petardami, policjant złapany przez nas Tete a tete z barmanką, 2 inne pary nie-małżeńskie też złapano na uczynku... I jeszcze w samym środku imprezki wódka i kawa wyszły. Naraz! Nie mówiąc o dziwnych światłach na niebie i krowie która odnalazła się na drzewie 2 dni później
-Tia... A ja nawet teraz zapalić nie mogę!! Stefek! A ty dokąd?!
-Do Samuela... Nikt się nim nie przejął... Ale! Chwila! Panie Edward, byliście w ogóle u Mustanga jak prosiłem?


Shieska zaskoczona obserwowała piersiówkę jakby nie wiedziała do czego służy a potem wyrwała ją i wzięła łyk, duży
- Aha... z mustangiem gadałem, alw był zajęty i niewiele mówił, tylko Rizza była Nerwowa. Ale nie zapraszacie mnie... au - krzyknął gdy panna Rockbell go kopnęła
- Ślub! Musisz się jeszcze oświadczyć Angelice zanim udasz się na front... a ja z tobą oczywiście idę - dodała Xingijka
- Czyli sprawa potencjalnego bękarta nadal w toku.... Jak dla mnie sprawa poszła za daleko przy tak lichych dowodach... westchnął Stefan. Potem zwrócił się do Stanisława: - To się nadal nie oświadczyłeś idioto?!
-Za dużo spraw się naraz dzieje... I jeszcze doszli kosmici...
- tłumaczył Stanisław
-Dla mnie to pic z tym Ksieżycem! Ale i tak jak mówi jedno z zawołań rodzinnych. "Mój nos mi mówi, że będą kłopoty". -[i] przy okazji zgodnie z rodzinną tradycją wskazał na swój spory nos -Zatem mamy burdel i czuję, że będzie większy. Zwłaszcza, że rodzina przyjeżdża.
-Oby po moim ślubie....

-Po chyba lepiej prawda - zapytała zaskoczona Shieska - Mocne to
- [i] Po zabiegu pójdzie, z kwiatami... i czekoladą... to prawie romantyczne tak przeddzień wojny gadała Sao
- Skończcie żeście z tą wojną... Mam brata z cykiem na głowie
- Że jak? - Zapytała Winry
- No przecież mówiliśmy, że wśród spraw tego burdelu co mamy na łbie jest jeszcze "mała Xingijka co odziedziczyła cyrk".- przypomniał Stefan- Wedle woli Yokiego cyrk cytuje :"dziedziczy May Chang z towarzyszem". Chodzi o pana Alphonse'a, czy o jakiegoś wspólnego znajomego- w sensie Yokiego i May Chang?
- On myśli, że ona jest tu razem ze Scarem - zaskoczyła Winry
- Zaprzyjaźniła się z nim, jeszcze przed Briggs. Yoki był jego sługą - wyjaśnił Edward
- Pewnie myśli, że wróciły po niego... A do tego Armstrongówny - winry pokręciła głową.
- Co to za rudy debil stanął na skrzynkach otoczony przez Shemitę i blondynkę. Ludzie zaczynają się wokół niego zbierać - dodał Edward
- Duzy i szeroki, czy normalniejszego wzrostu? -skwitował Stefan
- Normalnego ale jakoś tak nienormalnie wygląda
- A! Książę Julian
. Chować się, bo jeszcze nas zauważy. A mówiąc Scar chyba nie chodzi o tego sławnego Ishvarczyka co polował na Państwowych Alchemików?
- O niego o niego... - rzekół Edward
- I teraz wstał jako zombie i poluje na nasze mózgi. Daj piersiówkę - zawołała Shieska\-

O Scarze
- Ponoć zginął.., powiedziała ponuro Winry
- I pewno to był pic na wodę? Powinni pić w jednym barze z Samuelem....
- Tak myślisz? - Mistrz mechaniki się ożywiła
- Zdążyłem poznać paru co też oficjalnie nie żyje, a żeśmy razem gadali.... W sumie to obecnie sporo poznaje osób typu weterani, po eksperymentach alchemicznych, żywe trupy i dziwaczna szlachta... Jeden w te czy wewte... I tak ma to więcej sensu niż Ksieżycowcy. Zwłaszcza jak coś jest w stanie ubić państwowych alchemików, to łatwe do zabicia nie jest.... Mój Tata na przykład. I ten Scar to jak działał - miał listę weteranów z Ishvaru, czy załatwiał wszystko ze srebrnym zegarkiem?

- Chyba jak leci... ale kto go tam wie?
- To w takim razie skąd ksywa "Scar"? Nie miałem okazji widzieć listu gończego...
- Blizny na twarzy. Miał takie jakby X na twarzy - wyjaśnił Edward
- Po oparzeniu może?
-Stefek, co ty kombinujesz?
- wymamrotał Stanisław
- Ty akurat powinieneś nam sklecać portret pamięciowy. Jeszcze cholera przy naszym szczęściu na niego trafimy.... A w ogóle to układam ten no.... profil zbrodniarza...
-Że co?
-No tłumaczę sobie chociaż dlaczego May Chang przeżyła z nim spotkanie. Nie mówiąc, że Szkapa jeszcze żyje
-Stefan!! Co ci do tego durnego łba znowu strzeliło?!! Reklamacje?!

Starszy Nowicki dostał mocnego kopa od młodszego.
- Podróżuje z paroma alchemikami. W tym jednym weteranem.... Chcę wiedzieć na ile wam zagraża przy ewentualnym spotkaniu. Tobie powinno szczególnie zależeć jako alchemikowi, debilu- wycedził Stefan.
- Nie bójcie się... Jeśli żyje to odpuścił - powiedziała Winry
- Hmm... To dobrze...Zwłaszcza dla Smutasa. Swoją drogą to Szka.... Płomienny jest mocniejszy niż myślałem. Słyszałem, ze przetrwał spotkanie ze Scarem. To stąd Scar ma te bliznę? - wyjątkowo na twarzy Stefana Nowickiego można było dostrzeć coś na znak szacunku względem szefa
- Wtedy to Mustang ledwo uszedł z życiem, bo zapomniał, że jego ogień nie płonie w deszczu. Riza musiała go ratować. Prawie go załatwiła - Edward prychnął
- I dlatego mężczyźnie potrzebna jest kobiata, kóra o niego dba - Rzekła Winry a Sao przytaknęła

- Że jak?! W taki głu... W taki absurdalny.... -zdumiał się Stanisław Stefek! Co ty?! Ani mi się waż!!
-Przepraszam...
-młodszy Nowicki zakrył twarz dłońmi i się trząsł-
Ja ten.... Zrozumiałem parę dowcipów z Briggs.... Nie pamiętam za dobrze.... Ale było w tym coś o zapalniczce i pustynnhych klimatach...
-Stefan, ani mi się...
-Przecież nic nie mówię...
- młodszy otarł łzę z kącika oka - No, ale racja tutaj się nasuwa, że po pierwsze za każdym wielkim człowiekiem jest jeszcze wspanialsza kobieta. I parę nauk Tatki. Jak to, że Alchemik musi zawsze mieć kogoś do pilnowania swoich pleców. A przede wszystkim Alchemicy szanujcie normaslów jak chcecie przeżyć.
-Stefan....
-A tak i jeszcze jedno! No zawsze twierdziłem, że generał za często przypomina człowieka, który za często używa młotka, więc wszystko widzi jako gwóźdź do wbicia. I ta historia potwierdza moje odczucia
-Właśnie tego nie powinieneś mówić
-A co? Powiedziałem nieprawdę, albo coś głupiego
- Stefan przybrał wyraz twarzy niewinnego aniołka, co u niego wyglądało bardzo sztucznie.
- Panie Elric zrobiliście właśnie coś bardzo, bardzo złego -Stanisław pokręcił głową
- Widzę... - Jęknął Ed
- O co chodzi z tymi klimatami - zapytała Shieska
- Nie powiem.... Wypadnę znowu na wrednego.... Zresztą to suchar totalny... - obruszył się Stefan
- Znowu coś ukrywacie - głos bibliotekarki stał się ponury
- No już dobra, dobra... Jak to szło? "Dlaczego Mustang został akurat herosem Ishvaru?" "Bo tam nigdy nie pada deszcz". Suchar bolesny.... Na serio.... - widać było, że uważa to za naprawdę marny dowcip

- Głupsze są tylko te o wzroście Edwarda... Jak się wstępuje do wojska mając 12 lat ot oczywiste, że większość ludzi jest od ciebie wyższa. A potem musiało to urosnąć jak w historiach o "Taaaaakiej rybie". Z tą różnicą, że pan Edward wypadał w nich na coraz mniejszego....
- Ja ci dam - Edward skoczył na Stefana ale z Sao Winry go odciągnęły
- Idę na plan tego filmu o Mnie i tym rabusiu. A potem rozwiążę sprawę tego inwestora - udał się do wyjścia

- Ale co ja takiego powiedziałem?! Przecież powiedziałem, że nie wierzę w te historyjki o Stalowym Kurduplu!
- Ty już Stefek lepiej siedź cicho... - mamrotał Stach
- Ty myślisz, że on taki głupi - mruknęła Sao
Stefan uważał "te suchary" za zbyt durne, by kogokolwiek obrazić, więc nie widział problemu, aby je opowiadać. Tak samo jak historyjki o kurduplowatości Stalowego uważał za przesadzone.

- No, ale one wszystkie były bez sensu... Że aż żal w nie wierzyć... Jak ten "Dlaczego Stalowy nie nosi munduru wojskowego?" "Bo wojsko nie produkuje rozmiaru dziecięcego".
-Stefek.... Przeproś pana!!
-Ale o co?! I to ty przeproś Samuela za to, że nazwałeś moją płatną pracę zwierzyńcem i że jak mógł nas tam ustawić. To są bardzo mili ludzie! Dali nam dach nad głową, choć ty dla nich nic nie robisz

- To ty pracujesz z... tymi chimerami - rzekła Shieska

- Bo ja wiem? Oficjalnie mi nie mówili... Ale mi tam wisi ten fakt. Mam wobec nich dług wdzięczności. A tak przy okazji panie Elric to dzięki za te historyjkę o deszczu. Przyda mi się przy następnym spotkaniu z panem generałem. Bo znając życie to pewnie wam dał wam do nas dłuuuuuuuuuuugą listę zażaleń. Z moją tak zwaną "bezczelnością" i "nieumiejętnością podporządkowania się autorytetom" na czele.
- Do zobaczenia - rzekł Edward trzaskając drzwiami - A ja muszę przygotować kosztorys - winry także wyszła
- Naprawdę... Co ja takiego powiedziałem? Pani Shiesko?
- Mamo, tato przepraszam, ale nie dam rady naprostować tego dziecka.... Przepraszam, starałem się, ale nie daję rady.... Stanisław postawił się sam do kąta.

Stefan Nowicki zaś się obraził i również trzasnął drzwiami wychodząc. Postanowił, że zobaczy co u biednego Samuela o ktorym wszyscy zapomnieli
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 10-06-2015 o 10:15.
Guren jest offline