Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2015, 13:30   #30
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Cassandra mało miała w sobie wrażliwości i czułości, toteż wycieczka, oznaczająca zwiedzanie i podniecanie się krajobrazami całkowicie nie robiła na niej wrażenia.

Szybki telefon do Natashy wykonany z komórki Blacka pozwolił trójce na ponowne spotkanie się w tej niedopasowanej do siebie zgrai. A już na pewno Cass nie czuła się pasująca do nich.

Nie rozumiała Blacka prawie całkowicie, a Natasha była typem kobiety, które na studiach nigdy jej nie interesowały. Przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Była zbyt subtelna, delikatna, perlista niczym najczystszy kryształ, wymuskana, doskonała.

Zapewne chudzielcowi mina by zrzedła gdyby mogła ujrzeć Natie w akcji. Jak wywala komuś zęby swoim długim i spiczastym obcasem, jak robi wyskok by wbić komuś ową szpilkę między guzy czołowe.
Na samą tą myśl Cassandra zadrżała z podniecenia i podskoczyła w miejscu, co wywołało reakcję Blacka w postaci krzywego spojrzenia na tę nienajedzoną z wyglądu dziwaczkę. Ta jednak zbyła go uśmiechem, dosyć koślawym i szelmowskim, kiedy to wypalający się już przy samym filtrze papieros wystawał spomiędzy jej uśmiechu odzianego w przepiękne, zrobione u stomatologa, zęby. Precyzyjna i cudna koronka.

Czekali w schronisku na graty.

Kiedy tylko wyprawa się rozpoczęła, Black najwięcej czasu spędzał obok Natashy. Może to nie przez to, że ta przynajmniej miała cycki, ale raczej spowodowane było kondycją Cassandry, która to oscylowała przy ocenie niedostatecznej.
- Boy I was a fool in school for cutting gym ~ - poczęła sobie nucić pod nosem piosenkę z filmu animowanego Disney'a pod tytułem "Mulan", motywując tym samą siebie. Miała ogromną zadyszkę, więc ledwo jej to wychodziło, ale miała ochotę umilić sobie jakoś tę męczącą podróż.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ZSS5dEeMX64[/MEDIA]

- You must be swift as the coursing river~ - kontynuowała sobie dalej, a gdzieś za sobą usłyszała jak ktoś po niej mruczy sobie dalszą melodię owej piosenki. Jeszcze trochę i cały szlak turystyczny zacznie śpiewać "I'll Make A Man Out Of You"! Być może nie tylko ona miała tutaj problemy z wydolnością płuc i kondycją. Mimo to Black i Natasha szli sobie beztrosko, a mogliby ją wziąć na barana lub na nosze, przecież ważyła zaledwie z 49kg, nie nadwyrężyliby sobie barków !

Nie przeszli zbyt wiele by usłyszeć za swoimi plecami krzyk chudej.
- Przerwa na szluga! - pomachała im wesoło z daleka, mogli być zdziwieni, że jest aż tak daleko od nich, ona naprawdę była... Słaba.
Mimo to Cassandra nic sobie z tego nie robiła, oparła się plecami o drzewo i odpaliła czerwone Marlboro. Niespiesznie delektując się mocnym smakiem tytoniu obserwowała zabawnie skaczących chińczyków, którzy wymachiwali aparatami fotograficznymi, robiąc zdjęcie chyba każdej napotkanej rzeczy. Mruknęła w zastanowieniu obejmując wargami filtr papierosa i kiedy to końcówka blancika zażarzyła się od pociągnięcia powietrza przez kobietę, ktoś nagle z boku błysnął jej flashem po oczach.

Lekarka zaskoczona straciła oparcie w postaci drzewa, kiedy to jej plecy ześlizgnęły się po jego korze i ta mało co nie runęła plecami prosto na zwilgoconą, od mchu i klimatu lasów, glebę.
W ostatniej chwili za nadgarstek chwycił ją ten sam mężczyzna, który przed chwilą zaatakował ją błyskiem swojej lustrzanki za dziesięć koła. Szare tęczówki jak oniemiałe wpatrywały się w wybawiciela, który mógłby być potencjalnym księciem z bajki kiedy to nagle
- W lesie nie można palić - czar prysł.
- Wyślę to zdjęcie do odpowiednich służb, zobaczy Pani! - zagroził wymachując palcem. Kobieta zdębiała jak wszystkie otaczające jej drzewa. Tyle, że ona bardziej przypominała deskę, niż pień.
- Emm... A nie możemy się jakoś dogadać? - wypaliła nie bardzo wiedząc jak ma się zachować w takiej sytuacji. Nieświadomie wciąż ściskała papierosa między własnymi zębami, a ten samoczynnie się wypalał.
- Przede wszystkim, proszę to zgasić! - zażądał greenpeace'owski wielbiciel porostów, na co dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
- Yyy, okej... - wyjęła z ust swój ulubiony nałóg i zgasiła go o podręczną, okrągłą i zamykaną popielniczkę, w której też pozostawiła kiepa.
- Wyślę to! - zagroził ponownie, ale tym razem Cassandra powstrzymała się od parsknięcia śmiechem. Koleś zaczął wycofywać się ze szlaku, iść gdzieś w głąb lasu, jakby tam miał ukryte biuro, cały sprzęt komputerowy i w ogóle miał tam swoją tajną bazę.
- No ale...! - starała się zaprotestować podążając za nim krok w krok. Jeszcze widziała ścieżkę i idących co raz to wyżej turystów, jednak nie miała czasu by zwracać na to nadmierną uwagę gdyż jedną ręką odgarniała krzaki i gałęzie, a drugą grzebała w torbie, w której miała różne medykamenty, a wszystkie pod przykrywką "przeciwbólowe". Kiedy czuła, że miejsce jest odpowiednio odosobnione, a ona przygotowana, szarpnęła swoją kurtkę i czym prędzej rzuciła w plecy fotografa.
- Dogadamy się. - mruknęła wyraźnie z siebie zadowolona, kiedy jedyną rzeczą podkreślającą jej szczupłe ciało okazał się przylegający do niej mocno top. Facet odwrócił się z lubieżnym uśmieszkiem, widać to była jego taktyka na podryw. Dosyć chora, ale na naiwne turystki widać działała, skoro wciąż jej próbował. Młody Grek zawiesił aparat na szyję zbliżając się do Cassandry. Szybkim ruchem zgarnął ją pociągając za talię i przyciskając do siebie. W jej kość biodrową wbił się sztywny i twardy sprzęt mężczyzny, a jego usta wpiły się nachalnie w usta kobiety. Wtedy to też czarnowłosa mięśniami języka wydobyła spod niego tabletkę, którą przekazała w usta mężczyzny, wręcz nachalnie ją tam wciskając. Ręka naciągacza zacisnęła się na jej pośladku kiedy to ona... Uderzyła go z kolana prosto w krocze.
Wredne babsko zaśmiało się pod nosem, a kiedy ofiara skuliła się z bólu, uderzyła go łokciem w okolice karku, tak, że ten stracił przytomność.
- Szybko szybko. - ponagliła samą siebie i zgarnęła aparat fotograficzny oraz komórkę mężczyzny, nie zapominając o swojej kurtce, po czym szybko uciekła z krzaków, pozostawiając go tam nieprzytomnego, po zażyciu tzw pigułki gwałtu, która skutecznie wykasuje mu pamięć. W sumie mogła i go nie nokautować tylko poczekać aż sam zemdleje, ale nie była dziś w humorze na więcej macanek.

Zdyszana wróciła na szlak sapiąc potężnie. Jej rzężenie było słyszalne już na większą odległość. Black i Natasha mogli teraz dojrzeć, że kobieta ma na szyi zawieszoną całkiem niezłą lustrzankę. Jednak to nie sprawiło, że jej dyszenie przestało być irytujące.

Przymusowa przerwa była wręcz wymuszona. Cassandra po prostu nie dała już rady. Zapewne dwójka jej towarzyszy czuła, że przez nią cała akcja się opóźni, były z nią problemy jak z dzieckiem. W sumie od samego początku była problematyczna i ciężko było stwierdzić, czemu szefowa w ogóle pozwoliła, by taka osoba brała udział w misji od której zależne było czyjeś życie bądź śmierć?

Dalsza podróż ponownie upływała w rytm piosenki z Mulan, która mogła już się przejeść wszystkim, tylko nie napływającym, nowym turystom, którzy jeszcze nie spotkali Cassandry na swojej drodze. Tym razem pół szlaku turystycznego śpiewało wraz z rozradowanym chudzielcem, któremu najwyraźniej takie przyśpiewki pomagały w nudnej podróży... I przyprawiały o nową zadyszkę.
Typ imprezowiczki, której brakowało jedynie puszki piwa w łapie, choć zamiast tego znalazła inną zabawkę. Kilka szalonych zdjęć z turystami znalazło się w pamięci jej nowo zdobytego aparatu, którego zawartości jeszcze nie przeglądała i pewnie zrobi to dopiero w schronisku.

Kiedy doszli do posiadłości, do zmierzchu pozostało niewiele godzin. Opóźnienie było winą Cass, która być może zaczynała już wkurzać swoich towarzyszy, co zdecydowanie jej nie interesowało. Oni mieli swoje zalety, a ona swoje i tego się trzymała. Po to tutaj byli, by sie uzupełniać, a nie karcić się za indywidualizm, który przypisany był do każdego z nich.

Gdy przyczaili się w krzakach kobieta dała aparat Blackowi.
- Masz. Pewnie Ci się przyda - zakomunikowała czekając, kiedy mężczyzna odbierze od niej sprzęt. Zawahała się chwilowo, na moment cofając rękę
- Tylko moich fot nie kasuj - zatrzymała poważne spojrzenie na jego smętnych, a może podirytowanych oczach i nie mając wyjścia przekazała mu aparat.

Sama zaś udała się bezpośrednio pod bramę, mając sobie za nic swoje lekkomyślne zachowanie.
Możliwości były dwie. Albo jej się uda, albo po prostu odwróci uwagę strażników i Natasha będzie mogła wślizgnąć się do posiadłości.
-Juhu, przystojniaczki! - zawołała uśmiechnięta trzepocząc rzęsami i czekając, aż ktoś, a może i nawet kilku, zbliży się do niej.
- Ach, te mięśnie! - dodała zupełnie celowo, wciąż uśmiechając się urokliwie.
- Ja w sprawie.... pracy. - głupie, ale takie proste! Było kilka opcji pracy, w sumie o której by nie pomyśleli, to dla Cassandry było spoko. Mogła być tancerką, prostytutką, spawaczem czy też masażystką. W ostateczności jednak wolałaby być lekarzem.
- No wiecie... - mrugnęła oczkiem stojąc przed bramą i czekając na jakąś reakcję. Może w ciele Natashy byłaby bardziej przekonująca, ale hej! Jest mnóstwo mężczyzn lubujących się w chudych kobietach w stylu Anji Rubik. Nie każdy chciał biodrzaste.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 11-06-2015 o 22:32.
Nami jest offline