Śmieszka była przerażona. Doktor poświęcał się dla niej? Dlaczego jej nie powiedział? Gdyby to zrobił nigdy by nie przyjęła energii. Władca Czasu był jej jedynym przyjacielem, tym który uratował ją w dniu jej narodzin. A ona... nie chciała wierzyć że jej istnienie jest więcej warte niż jego... i tak nie powinna żyć.
Z szybkością przynależną jej rasie doskoczyła do Doktora i chwyciła go za ramię. Nie mocno, tylko na tyle by jej nie uciekł.
- Dlaczego? - spytała. - Wiedziałeś co sobie robisz i nie wypowiedziałeś mi. Ja przecież bym nigdy... - przygryzła wargę nie mogą ubrać w słowa uczuć jakie ją ogarnęły.
Obróciła się by przyjrzeć się kobiecie, która jakoś była w stanie okiełznać temperament Yana'ę. Gdyby była Aniołem mogła by powiedzieć że jest piękna w wymiarze jej rasy. Nie wiedziała jak się kanony piękna mają do ludzi, ale chyba były podobne.
Wtedy poczuła słaby ślad paradoksu czasowego otaczającego drugiego Władcę Czasu. Nie była najlepsza w stawianiu żądań ale...
- Powiedz mi dlaczego robisz to sobie, a ja ci powiem coś o Mistrzu, czego on nie chce żebyś wiedział - wyszeptała Doktorowi na ucho.
Miała nadzieję, że to podziała. Musiała widzieć dlaczego świadomie się uśmiercał. Nie wierzyła, że to tylko dla niej. Wiedziała że w tym musi być jakaś głębsza prawda. W końcu jest tylko ułomnym Łkającym Aniołem, czyms co w ogóle nie powinno żyć..
__________________ Gallifrey Falls No More! |