Pierwsze promienie porannego słońca zbudziły go ze snu. Obok niego siedział jego syn, wpatrujący się we własny cień.
- Boję się - szepnął młodzieniec.
- Czego się obawiasz synku ? - zapytał Logan. - Końca. Boję się czarnej pustki z zaświatów. To nadejdzie dziś
Mężczyzna spojrzał na dziecko ze zdziwieniem. - O czym ty mówisz ? - To nadchodzi. Żegnaj ojcze. - to mówiąc dziecko postąpiło kilka kroków do przodu. Huk wystrzału był ostatnim dźwiękiem, który usłyszał. Z jego piersi trysnęła krew. Logan odwrócił się. Kobieta o długich kręconych włosach przyłożyła mu lufę do czoła.
- Mary ?
Zerwał się z ziemi na równe nogi. Po chwili uspokoił się. Kolejny koszmar. Logan spojrzał na pozostałych członków wyprawy. Krótka wymiana zdań pozwoliła mu na ocenę sytuacji.
- Jesteś pewna, że kogoś słyszałaś ? - zwrócił się do Alex. Było to bardziej stwierdzenie faktu niż pytanie - Proponuję zjeść coś, odpocząć jeszcze pół godziny. Może ci, którzy są na górze znudzą się i pójdą. Jeśli nie, to mamy broń. Nie będziemy ryzykować zwabienia się w pułapkę. Możemy spróbować blefu, jeśli wiecie o co mi chodzi... Jest też inny sposób. Z tego co pamiętam miałeś przy sobie kamerę ? - to mówiąc odwrócił się w kierunku Nathaniela.
__________________ Nie uciekaj przed snajperem - zginiesz zmęczony. |