Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2015, 23:50   #18
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Feylan Dandradin, Treal Naralthir

Treal delikatnie zaklął i ruszył za łasiczką. Przysiągł, że jeżeli zaciągnie go w płapkę to przez tydzień nie będzie jej czesał.
- Apri, co się dzieje? - zawołał nieco głośniej. Jak ktoś kto chce być usłyszany, ale nie przez wszystkich.
Wołanie Treala na nic się zdało. Wokół panowała cisza, której nie mącił żaden dźwięk. Elf krążył w poszukiwaniu Apri, ale było ono bezskuteczne. Nawet kiedy już wydawało mu się, że usłyszał szelest, który mógł zwiastować jej powrót, szybko jego nadzieje upadały. Zaczął się zastanawiać ile mu zajmie poszukiwanie łasiczki i Feylana, oraz czy w ogóle ich znajdzie, kiedy powietrze przeciąło jedno słowo wykrzyczane w języku Tel’quessir, a był to pełny błagania krzyk mężczyzny dochodzący… skąd?
- Litości!
Treal szybko ruszył za głosem. Nawet jeżeli nie był pewny źródła. Szedł oczekując, że albo znajdzie elfa w tarapatach, albo ponownie usłyszy wołanie, które go naprowadzi.
Nie usłyszał jednak ponownego wołania, co mogło oznaczać, że albo osoba została uciszona, albo po prostu zabita… Treal próbował obrać odpowiedni kierunek, ale nie było to proste. Niemniej fakt, że ktoś błagał o litość sprawił, iż złoty elf zdwoił próby odnalezienia źródła.
Apri nigdzie nie widział i nie mógł określić, gdzie mogłaby się znajdować łasiczka.
Zwolnił kroku, kiedy usłyszał poruszenie roślinności zwiastującej nadejście kogoś… a raczej przynajmniej dwóch osób. Skrył się za drzewami obserwując miejsce, w którym powinni się pojawić ci, których usłyszał. Nie wiedział czego się spodziewać, więc na wszelki wypadek trwał w gotowości.
Wtedy zobaczył Feylana prowadzącego zakneblowanego i związanego słonecznego elfa o ognistych włosach odzianego w lekką zbroję, mając przytroczoną do pasa tubą na zwoje. Nieznany mu Tel’quessir szedł z trudnością, kulejąc z powodu rany nogi, teraz zabandażowanej. Był poobijany i ubrudzony ziemią, a jego oblicze co jakiś czas się wykrzywiało, jakby z jakiegoś bólu.
- Feylan! - elf szybko podbiegł do swoich pobratymców - Już znalazłes sobie nowego kolegę?
Ognistowłosy szarpnął się Feylanowi i spojrzał na Treala błagalnie.
Fey przytrzymał więźnia i rozpogodził się na widok znajomej twarzy, ale zaraz czujnie zmrużył oczy.
- Znasz go?- spytał podejrzliwie, a zaraz potem dorzucił kolejne pytanie- NIe jesteś mam nadzieję kolejną iluzją, prawda?- tak długo szukał niedawnego towarzysza, a teraz znów nie potrafił zmusić się do większej ufności… Może to las, a może obecność uwięzionego słonecznego elfa tak na niego działał?
Treal delikatnie się uśmiechnął.
- W obu przypadkach odpowiedź brzmi “nie”. Pierwszy raz widzę go na oczy, a sam przed chwilą miałem doczynienia z własnymi zjawami. Słyszałeś to błaganie o litość?
Tropicial zaprzeczył ruchem głowy, ale rozluźnił się słysząc, że towarzysz nie zna schwytanego i jest rzeczywisty. Wyciągnął rękę w powitalnym geście.
- Witaj więc, dobrze znów Cię widzieć. Ten związany osobnik, to elf, z którym Cię początkowo pomyliłem, a którego od dawna poszukiwałem.- wytłumaczył ze wstydem swe zachowanie przy pierwszym spotkaniu z Treal’em- Co więcej, uważam, że to on odpowiada za te dziwne śpiewy i zjawy jakie las roztacza wkoło… Pomożesz mi z nim?
Treal uścisnął dłoń towrzysza.
- A gdzie go zabieramy?- chwicył drugie elfa pod rękę - A, nie widziałeś Apri nigdzie? Mała łobuzica zwiała mi…
Dandradin nie przypominał sobie, by widział Apri po rozstaniu z Treal’em.
- Nieee…- odparł zadumawszy się, czy może skupiwszy się na więźniu, nie przegapił jej aby…- niestety, ale nie przypominam sobie bym ją widział. Ten tu, Makenai Khaan pochłonął całą moją uwagę.- wskazał związanego i zakneblowanego słonecznego elfa- Jest magiem, więc trzeba na niego uważać- ostrzegł Fey i skonkretyzował- to mistrz manipulacji, ma wężowy język i zdaje się, że iluzjami też się para… Poza tym chciał Twej śmierci.- zakończył wyczekując w skupieniu reakcji Treal’a na te słowa.
Naralthir uniósł brwi na wypowiedź Frey’a.
- Czemu? Wątpię, abym kiedyś coś zrobił temu osobnikowi. Wykonuje zamachy na zlecenie? - Treal ponownie zaczął się rozglądać - APRI!
Jednakże wołanie Treala nie odnosło skutku.
- To nie zabójca…- leśny elf szukał chwilę dobrego określenia- a zwykły zwyrodnialec.- dokończył prosto- Obawiam się, że ma ten sam cel, co i Ty, centrum lasu, ale nie pozwolę mu ponownie sprowadzić zagładę!- zagalopował się tropiciel, wspominając wydarzenia z własnej przeszłości, których Treal nie miał prawa znać, dlatego szybko dobrzucił- W mych rodzinnych stronach odwiedził jedną puszczę, a jej duchy wybiły mieszkańców do nogi… Zasługuje na najgorszą karę, ale potrzebuję go, bo szukam kogoś, a on wie gdzie tą osobę mogę znaleźć… Co mogę zrobić?- spytał rozbrajająco bezradnie Treal’a- Słyszałem jak szeptałeś w dziwnym języku, może znasz jakiś sposób, by wydobyć z niego informacje?
Treal zamyślił się chwilę.
- Znam się na magii, ale to bardzo… niszowa wiedza. Nie zniżając się do przemocy byłbym w stanie tylko pozbawić go inteligencji i rozsądku na jakiś czas. Może wtedy byłby bardziej skory do wyjawienia swych tajemnic.- ponownie elf skupił się starając się nawiązać kontakt ze swym chowańcem.
Dandradin skinął w skupieniu głową. To dobry pomysł. Obrócił się posłać więźniowi znaczące, lodowate spojrzenie i trzymając za krępujące jego nadgarstki sznury poruszył temat bardziej zajmujący jego sojusznika.
- Gdzie ją ostatnio widziałeś? Apri? Spróbuję pomóc Ci ją wytropić- zaoferował, by Treal nie pomyślał, że tylko własny interes kieruje łowcą.
Treal poczuł więź ze swoim chowańcem, ale pierwsze odczucie łasiczki, jakie do niego dotarło było paraliżującym zmysły strachem.
Spętany elf otworzył szerzej oczy, kiedy Treal powiedział, co może zrobić. Pokręcił gwałtowanie głową i szarpnął się.
- Spokojnie, ogłupienie będzie tymczasowe. - zapewnił Treal - Apri jest niedaleko, ale się boi. Być może coś co zrobił ten tutaj. Jeżeli to faktycznie on… - zamyślił się. Ponownie sięgnął umysłem do swego chowańca, starając się ją uspokoić, przesyłał jej kojące myśli i obietnice opieki kiedy do niego wróci.
- W takim razie prowadź, najpierw znajdźmy Twoją przyjaciółkę, a później moim “nieprzyjacielem”- rzucił sakrastycznie Feylan. Coraz częściej łapał się na sarkastycznych myślach, gdy zły mag był blisko, chociaż związany…- ale jak tylko ją znajdziemy, zastosuj czar, o którym wspomniałeś, proszę. Myślę, że to może mi pomóc.
- Może już sam koncept osiągnięcia intelektu orka rozwiąże mu język. - Treal ponownie się skupił i ruszył w kierunku, z którego docierały do niego emocje łasiczki.
Zadowolony z pomysłu kompana leśny elf wyciągnął knebel jeńca.
- Co Ty na to Khaan?- spytał złowróżbnym tonem- Może to rozwiązuje nieco Twój język?
- Nie… Nie… Nie możecie mi tego zrobić! - wydusił z siebie elf patrząc ze złością na obu Tel’quessir.
Feylan uśmiechnął się. Oburzenie Khaana było muzyką dla jego uszu, choć w głębi duszy wstydził się tej niecnej rozkoszy…
- Zatem to już ustalone!- powiedz mi co wiesz, a nie poproszę Treala o tę przysługę, ale niech wyczuję kłam w Twych słowach, a porozmawiam z Tobą, gdy będziesz równie inteligentny co wspomniany zielonoskóry!
Rudy elf spojrzał z czystą nienawiścią na Feylana, po czym szarpnął się ponownie i przeniósł spojrzenie na Treala:
- Nie możesz mi tego zrobić. Nie możesz. Nie zgadzam się!
- Tak jak powiedziałem, to tymczasowe. Zbrodnie, które przedstawił Feylan są dość poważne, jakaś forma kary ci się przyda. - zerknął na więźnia - Wpływałeś na wizje, które na nas zsyłałeś, czy tylko przedstawiałeś nam nasze lęki?
- On mnie torturował, męczył! - wykrzyknął elf do Treala, na chwilę spoglądając na Dandradina. - Nie jest elfem, jest oprawcą! Zabije mnie!
Treal spojrzał na swego towarzysza.
- Co ty na to?
Tropiciel skrzywił się i zacisnął dłoń na rękojeści swego miecza.
- To prawda…- przyznał niechętnie- ale nie posunąłem się za daleko!- zaznaczył wściekły, że mag zaczyna nastawiać Treala przeciw niemu- Nie znam magii, więc musiałem ostro się z nim namęczyć, by nie mógł mnie zaczarować i słuchał poleceń! To krnąbrny i podstępny typ! Wmusiłem w niego serum prawdy, a ten dalej potrafił zataić najważniejsze informacje… Dlatego postanowiłem Cię znaleźć. Bez pomocy musiałbym zrobić mu prawdziwą krzywdę, a nie tego chciał mój dawny mentor…
- Ale ty byś chciał. - odezwał się ponownie ten, którego Feylan nazwał Khaanem. - Jesteś do tego kłamcą. - spojrzał na swojego opracę, po czym zwrócił się do Treala. - Słyszałeś wołanie o litość? Powiedział, że on nie słyszał? Kłamał. To byłem ja. On chce mnie zabić i zrobi to niezależnie co powiem. Zrobi to, ale najpierw sprawi mi wiele bólu.
- To miłe. - Treal dał chwilę, aby słowa zawisły w umysle maga - Nie mam pojęcia, który z was mówi całkowitą prawdę, równie dobrze oboje możecie coś zatajać. Nigdy nie powiedziałeś Khaan, że nie zasługujesz na takie traktowanie - Naraltir spojrzał na swego towarzysza - Co z nim zrobisz jak wyciągniesz z niego potrzebne ci informacje? - Treal przypomniał sobie historyjkę jaką sprzedał mu Feylan na początku ich spotkania, ten elf ma najwyraźniej spore problemy z zaufaniem komukolwiek - Przy okazji Feylan, to jest ten krewny, którego szukałeś?
- Nie.- krótko i stanowczo odburknął zamyślony tropiciel. Myślał jak przekonać towarzysza do swojej wersji.- Szukam siostry, a z tego co od niego wyciągnąłem, wie gdzie mogę ją znaleźć, ale nie powie z własnej woli.- gdyby spojrzenie mogło zabijać, Makenai Khaan już nikomu by niczego nie powiedział. Na szczęście Dandradina jego wzrok nie miał morderczych właściwości.
- Zamierzałem go stąd zabrać i może oddać w ręce jakiegoś sądu... - zaczął, ale dotarło do niego, że ciężko by mu było dowieść winy manipulatora… Nic to, później zastanowi się nad tą kwestią.- Nie może zostać w tej puszczy, bo znów wywoła coś złego.- dokończył rozglądając się za zaginionym chowańcem, choć w myślach dalej rozważał obecne położenie. Treal go nie zdradzi… Nawet jeśli nie uwierzy mu, to Khaan jest w mocy Fey’a. Nie… Naralthir raczej nie wejdzie mu w drogę. Najwyżej nie udzieli pomocy, ale jego pomysł wart jest rozważenia… Muszą wydostać się z lasu, a Dandradin już znajdzie odpowiedniego maga do przeprowadzenia przesłuchania...
Elf spróbował się wyrwać Feylanowi i patrząc Trealowi w oczy wyszeptał:
- Pomóż mi, proszę, nie oddawaj mnie w moc tego oprawcy, cokolwiek mówi - on i tak mnie zabije. Proszę… - wraz z tymi słowami rozległ się cichy szelest, kiedy coś niewielkiego poruszyło gałązki krzaków nieopodal właściciela Apri.
-Apri?- elf schylił się podnosząc rudą łasiczkę z ziemi - Tu jesteś. - przytulił swą przyjaciółkę delikatnie, pogłaskał ją i schował bezpiecznie do plecaka - Jest tam kilka przysmaków dla ciebie, odpocznij sobie. - Treal spojrzał na dwójkę elfów - Nie znam waszej historii i nie wiem do czego każdy z was jest zdolny. W obawie jednak o dobro twojego sumienia Fey, nie puszczę was samych. Mamy jednak problem, nie wiemy gdzie jesteśmy, ani jak daleko do najbliższej osady. Chcecie, abym przystał z jednym z was, to przedstawcie mi dokładnie tą historię, a ja zdecydują na co przystanę w naszym działaniu.
Dandradin postanowił opowiedzieć swą historię jako pierwszy.
- Lata temu byłem kaleką. Nieważne jak to się stało. Ważne, że opiekowała się mną siostra, Alaya. Pewnego dnia poznała rudowłosego elfa, a w kilka dni później uciekła, podżynając mi przed odejściem gardło.- w tym miejscu leśny elf dla podkreślenia dramatyzmu uniósł podbródek ukazując poprzeczną bliznę na szyi, przyszynę ochrypłego i ponurego głosu jakim przemawiał- Uratował mnie wędrowny kapłan, który został później mym mentorem, a który obecnie nie żyje. Myślę, że on też ścigał wtedy tego rudego elfa- Fey postanowił podzielić się podejrzeniami z towarzyszem- Wiele lat podróżowaliśmy, aż on wrócił do rodziny, a ja do Wysokiej Kniei, swego domu. Niczego wtedy jeszcze o Khaan’ie nie wiedziałem. Później las zwariował, a dokładnie jego duchy. Cudem uszedłem z życiem, chyba jako jedyny. Gdy później wędrowałem szukać Alay’i trafiłem na ofiarę rudowłosego elfa. Karczmarkę, która pod wpłytwem jego czaru mordowała gości. To od niej dowiedziałem się o poczynaniach tego zwyrodnialca i że moja siostra zrobiła to co zrobiła pod wpływem magii, nie z własnej woli… Nadal jej szukam, ale go też chciałem dopaść, by nikt więcej nie przeżył czegoś takiego.- Tropiciel zakończył możliwie zwięźle historię życia i zdumiał sie, jak krótka była i jak niewiele emocji budziły w nim te wszystkie wydarzenia po latach… Ot, proste wymienienie pamiętanych faktów… A przecież dopiero co w furii wrzeszczał i płakał nad Khaan’em… Czyżby już wyzuł się na dziś z emocji?
Treal zamrugał kilka razy na te słowa. Spojrzał na Khaan’a.
- No cóż… zajmująca opowieść. Masz coś na swoją obronę?
Złoty elf spojrzał lodowato.
- Czy muszę coś mieć? To on, ten szaleniec, torturował mnie i ma zamiar mnie zabić. Nie mam z czego się tłumaczyć, nie zrobiłem nic, aby zasłużyć sobie na los, jaki on już dla mnie zgotował w swoim chorym umyśle.
Tropiciel kopnął wściekle bezczelnego maga, przytrzymując go jednak, żeby się nie przewróćił. To by spowolniło marsz…
- Zapomniałeś dodać, że obserwowałeś mnie i Treala wcześniej, a gdy Cię przepytywałem, zaproponowałeś, że zdradzisz mi gdzie jest moja siostra, jeśli zabiję przyjaciela na Twoich oczach!- wrzasnął z wyrzutem, jednak celowo używając w stosunku do sojusznika określenia “przyjaciel”. Czy rzeczywiście nim był? Za dużo podejrzeń zaprzątało głowę Fey’a i za wiele kłopotu ma teraz z tłumaczeniami… Może w innych okolicznościach i po dłuższej znajomości byłoby to prawdą, ale póki co łowca starał się jedynie by złapany z trudem mistrz manipulacji nie wymknął sie z jego sieci...
- On nie umie mówić prawdy, a jego oczy zaćmiła żądza zemsty kierowana ku komukolwiek, kto wydaje się mu być winnym. - Khaan spojrzał na Treala i spuścił głowę. - Nie byłem nieskazitelny w moim życiu, ale to, co on mówi… Nie zasłużyłem na to wszystko, nie zasłużyłem na śmierć. Błagam tylko o litość w tym życiu, a po śmierci i tak osądzą mnie Seldarine.
Treal westchnął, czy naprawdę musiał teraz rozstrzygać moralne dylematy dwóch zwaśnonych elfów. Spojrzał na Khaana.
- Jeżeli jednak mówi prawdę puszczenie cię byłoby zbytnim ryzykiem. Nie pozwolę mu cię zabić, oraz powstrzymam go od tortur. Obawiam się jednak, że będziesz z nami podróżował na razie. Kiedy znajdziemy bezpieczne miejsce zadamy ci jeszcze kilka pytań.
- Skoro już jesteśmy w komplecie zastanawia mnie co tak wystraszyło Twą Apri?- zastanowił się na głos tropiciel, zaskoczony, że Treal nie poruszył wcześniej tego tematu, choć dopiero co się o nią zamartwiał…
Treal spojrzał na swą przyjaciółkę i wydał z siebie kilka pisków.
- Byłem bardziej zajęty znalezieniem jej.
Fey spojrzał w stronę zarośli, z których wyłoniła się łasiczka.
- Proponuję iść w takim razie w przeciwną stronę- stwierdził szorstko- Nie wiem, gdzie to nas zaprowadzi, ale tego co wystraszyło Apri też wolałbym nie spotkać.
Spętany elf poruszył związanymi na plecach rękoma, jakby chciał się oswobodzić albo po prostu ustawić je wygodniej, jednak czegokolwiek by nie próbował jego starania były bezowocne.
Nawet nie próbuj!- warknął jego oprawca widząc jak Makenai szamocze się w sznurach- Jeśli Ci niewygodnie, może zamiast krępować powinienem przetrącić Ci parę kości?- spytał z groźbą w głosie, ale zaraz ugryzł się w język. Towarzystwo Treala mogło być na dłuższą metę uciążliwe… Fey miał nadzieję, że przynajmniej pomoże mu póki co przypilnować więźnia.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline