Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2015, 01:47   #80
Dziadek Zielarz
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Sala szpitalna w Macomb lśniła sterylną czystością, jeśli nie liczyć kilku zakurzonych śladów butów prowadzących do krzesła, na którym siedział Nathan. Rytmiczne odgłosy wydawane przez kardiomonitor nadawały tempo myślom sunącym przez głowę informatyka. Duchy, demony, przeklęte indiańskie cmentarze, rodzina Cravenów i nowotwór złośliwy. Cholerny nowotwór złośliwy. Mogła powiedzieć mu wcześniej, ale przecież powinien był się domyśleć. Fakty krzyczały do niego, domagały się jakiegoś działania, a on tylko stał z boku i pozwalał sprawom biec swoim torem.

Cieszył się z jej sukcesów, pouczał gdy za bardzo brnęła w ślepy zaułek, pomagał znajdować wyjaśnienia dla teorii, wspierał i był oparciem. Jak ukochany starszy brat, który nie potrafi odmówić niesfornej siostrze udziału w kolejnym głupstwie. Szkoda, że tym razem nie skończy się na przysłowiowym otartym kolanie. Nie ma szans, zwłaszcza że licznik trupów nabił nową wartość, a na tym się przecież nie skończy.

Na łóżku, w śnieżnobiałej pościeli leżała April pogrążona w wywołanym lekami półśnie. Otoczona wianuszkiem złotych pukli włosów wydawała się taka niewinna, zupełnie nieświadoma przeżerającej ją od wewnątrz choroby. Jeszcze kilka godzin temu wydawała się tak pewna swego, wszystko było tak realne i namacalne, aż tu nagle pojawiły się nowe dane i szlag trafił dziecinną wiarę w rzeczy nadprzyrodzone. Guz uciskający na żyły i naczynia limfatyczne niezawodnie sprowadzi do twojego życia duchy, doświadczysz ich, porozmawiasz, a jeśli będziesz współpracował pozwolą Ci chwilę się poszamotać nim cisną Tobą o ścianę. Weston zaraz skarcił się za takie myśli, ale te natarczywie powracały.

A co jeśli to wszystko jakaś zbiorowa halucynacja?

Niby dlaczego nie? Mają tutaj podręcznikowy przykład patologii rodzinnej w postaci Cravenów, chorą psychicznie dziewczynę widzącą rzeczy których być nie powinno i człowieka, który do niedawna wręcz żebrał o uczestnictwo w czymś podobnym. I oto stało się, abrakadabra, pełen pakiet. Właśnie to zasiewało w nim niepokój.

Czy to nie powinno odbywać się, bo ja wiem... trochę wolniej?

No tak, bo widzowie nie zdążyli się na dobre rozsiąść w fotelach nim padł pierwszy trup i nagle wszyscy czują się zagubieni. Czyż filmowa klasyka opowieści z dreszczykiem nie wymagałaby od całej sprawy nieco więcej wyczucia? Niemądre duchy.

Perrineau sapnęła sennie, wyrywając Westona z odmętów świadomości. Na stoliczku obok stał wazon ze świeżym bukietem kupionym pospiesznie w taniej kwiaciarni. To zabawne o czym się pamięta w stresowych chwilach. W przeklętym domu mogą ginąć niewinni ludzie, ale świeże kwiaty muszą niezawodnie znaleźć się przy łóżku. Prawo równie niezbywalne co grawitacja.

Wracaj do nich, Nathan.

Mężczyzna uporczywie siedział na krześle nawet nie dopuszczając do siebie takiej możliwości. Gdzieś podświadomie czuł, że gdy tylko przestąpi próg szpitalnej sali już nigdy jej nie zobaczy. Nie będzie żadnego "potem". "Dzień, dwa" nie nadejdzie. Tylko znowu odwiedzi tanią kwiaciarnię żeby kupić bukiet, tym razem z czarną wstążką.

Wstał. Usiadł. Znowu wstał, po czym odsunął od siebie krzesło żeby nie ulec tak łatwo pokusie ponownego odwleczenia nieuniknionego.

- Zdrowiej April.

Ujął bezwładną dłoń w pojedynczym uścisku, po czym minął próg i najdelikatniej jak potrafił zamknął za sobą drzwi.

~***~

No tak, czyli teraz zostaje tylko znaleźć sposób na ducha i przyjść z odsieczą cholernym Cravenom. Może gdzieś leży porzucony plecak protonowy ze specjalną dyszą z Ghostbusters?

Nie, tutaj raczej trzeba konkretu, fakty od zawsze były dziedziną Nathana. Moralną jedność i pozytywne wibracje wolał zostawić innym. Weston skierował zatem swoje kroki do biblioteki. Nie był pewien czego w zasadzie szuka. Indiańskie masakry z czasów kolonialnych. Historia powszechna Plymuth. Dom Hortona. Może po współrzędnych geograficznych, albo zgodnie z datami? Historia Stanu nie jest aż taka długa, może mają archiwalne gazety z tamtego okresu? Zgodnie z życzeniem April postanowił skupić się na nazwiskach, ofiarach, adresach. Może Irene będzie umiała mu pomóc? Nie zaszkodzi zadzwonić.

Jakoś nie spieszyło mu się wracać do Cravenów. Atmosfera panująca między nimi była przynajmniej niezdrowa. Nie oszukiwał się jednak, że będzie mógł w nieskończoność odwlekać powrót. Wolał jednak nie wracać z pustymi rękoma.
 
Dziadek Zielarz jest offline