Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2015, 12:32   #120
Piter1939
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Noc minęła wszystkim spokojnie i rankiem po śniadaniu, wszyscy wyruszyli w dalszą drogę. Zgodnie z obietnicą w czasie postojów Nanhang opowiedział drużynie o mistrzu Langu. Okazało się, że zadanie nie będzie takie proste na jakie dotąd wyglądało. Wyszło na jaw, że stary mędrzec bardzo nie lubi, gdy mu się przeszkadza. Nie rozmawia także ze wszystkim, bo inaczej nie miał by czasu na medytacje i rozważania. W celu dostania się do pustelni Langa, trzeba przejść przez portal, a tam już czekają na śmiałków różnego rodzaju zadania. Mędrzec sprawdza wiedzę i determinacje wszystkich, którzy chcą się z nim spotkać. Zadania i zagadki nigdy nie są takie same, strażnik, czyli czteroręki Tao, ustanowiony przez Langa, dobiera je indywidualnie, w każdym przypadku są inne. Strażnikowi zawsze towarzyszy biały królik, zwany pieszczotliwe przez mistrza Hahopkiem. Tak naprawdę był to zły mag, którego kiedyś pokonał Lang. Zmieniony w zwierzę, musi teraz odpokutować swoje winy, służąc mędrcowi. Dyplomata na koniec oświadczył, że to wszystko co wie o mistrzu Langu, sam nigdy nie ośmieliłby się go niepokoić, niewielu zresztą udało się z nim porozmawiać w czasie, gdy przebywał w swej pustelni. Tymczasem mijały kolejne dni, drużyna miała okazje podziwiać miejscowy krajobraz, który z całą pewnością był malowniczy.



W miarę posuwania się na północny-zachód w kierunku gór, temperatura, powoli acz nieubłaganie spadała, zwłaszcza dało się to odczuć, gdy spadł deszcz. Ujawniło to przy okazji pewną wadę latających dywanów, kiedy nasiąkną zbyt dużą ilością wody, nie mogą latać. Czwartego dnia drużyna była już jednak niemal u celu i „awaria” dywanów nie wydłużyła znacząco podróży. Same wrota, znajdowały się niedaleko klasztoru mnichów, którzy byli ich strażnikami. Nanhang wkroczył do klasztoru sam, a po kilkunastu minutach wrócił w towarzystwie jednego z jego mieszkańców. Jego nowy towarzysz, ogolony na „ zero” i ubrany w charakterystyczny strój, do złudzenia przypominał ziemskich mnichów Szaolin. Same wrota były ukryte w lesie w pobliżu klasztoru.

- Czy jesteście gotowi ? -zapytał Lee, kiedy wszyscy już dotarli na miejsce

Cóż było robić, czas spotkać się przeznaczeniem. Poszczególni członkowie drużyny, zaczęli przechodzić przez wrota, które zajaśniały blado żółtą poświatą.

-Podążajcie za białym królikiem! Powodzenia!- rzucił jeszcze dyplomata na pożegnanie.

Samemu przeniesieniu towarzyszyły jedynie lekkie zawroty głowy, przez chwilę było ciemno, a potem bohaterowie, kolejno, miękko lądowali na trawiastej polance. Abby i John znali już to uczucie, kiedy po raz pierwszy podróżowali przez wrota. Zawroty głowy były nawet silniejsze, w czasie podróży nie czuli też swego ciała, co było dość nieprzyjemne. Tym razem obyło się bez tego. Dość szybko pojawił się też biały królik. Wyglądał jednak dość osobliwie. Miał na sobie złoty łańcuszek z fioletowym kamieniem, czerwoną pelerynkę i srebrne obrączki na obu łapkach. Hahopek wpatrywał się w przybyszy, swoimi wielkimi brązowymi oczyma.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 13-06-2015 o 15:45.
Piter1939 jest offline