Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2015, 18:46   #12
Lakatos
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Biały dym zdążył już opaść, a tajemniczy napastnik wraz z resztą kompanii rozmył się po kamienicy. W przestronnym holu pozostał tylko Hargin z kuszą w rękach. Nadal naładowaną, gdyż zmarnował okazja do strzału, która trafiła mu się przed momentem. Po tym jak zabójca cisnął szklaną kulą o podłogę, krasnolud miał sposobność, aby wypuścić bełt w jego kierunku. Zdążył w porę napiąć cięciwę i wycelować. Wystarczyło tylko nacisnąć spust. Jednak w decydującym momencie zawahał się, dając Wróblowi czas, żeby ten wszedł mu w linie strzału. Ponury nie chcąc ryzykować zranienia kompana, musiał opuścić kuszę, pozwalając bez przeszkód uciec zakapturzonemu mężczyźnie.

Niech se ucieka. Nic mi do niego i nic mi po jego śmierci.”

Hargin nie widział sensu w ściganiu, a tym bardziej w zabiciu nieznajomego. No, że chyba w celu ściągnięcia na siebie jeszcze większych kłopotów. To też machnął tylko ręką, widząc Wróbla i Magnara ruszających w ślad za zabójcą. Obaj, jak wygłodniały wilki, które poczuły krew, rzucili się w pogoń za swoją ofiarą. Dobrze wiedział, że daremny trudem byłoby próbować ich teraz zatrzymywać. Zresztą nawet jeśli byłoby inaczej, to Ponury ich niańką zamiaru być nie miał. Podobnego widać zdania byli również Gustav z Meinholfem, którym z kolei za chciało się zwiedzanie posiadłości.

Prosimy się o kłopoty.”

Krasnolud pokręcił z niedowierzaniem głową, zastanawiając się jakim sposobem udało mu się wdepnąć w to gówno? Bo, że cała sprawa śmierdziała z daleka, to nie miał wątpliwości. Na dodatek wyglądało, że nie ma nawet co liczyć na sowitą nagrodę obiecaną im przez kobietę... właśnie kobietę! Hargin uderzył się w czoło otwartą dłonią i szybko podbiegł do drzwi.

Ciało pulchnej kobiety nadal zalegało, tak jak ją Gustav zostawił, na środku ulicy. No może, tylko kałuża wokół niej wydawała się bardziej czerwona od krwi. Dziw brał, że nie jeszcze nie ściągnęła na siebie uwagi jakiś niepożądanych oczów, ale widać paskudna pogoda, podsiadała jakieś plusy.

Nie chcąc dłużej kusić losu, że ktoś w końcu wezwie straże, krasnolud wychylił się ostrożnie za próg. Gdy tylko poczuł na sobie znów krople deszczu, przeszedł go nieprzyjemny dreszcz, ale przynajmniej nigdzie nie dostrzegł żywej duszy, a nawet kamienice w pobliskich domach miały pozamykane okiennice. Wykorzystując więc okazję, w pośpiechu podbiegł do kobiety i chwycił ją wpół.

- Eeeh... - stęknął z wysiłku, kiedy podniósł martwe ciało i zarzucił sobie je na plecy. Choć do ułomków nie należał, to niewiasta widocznie za życia musiała jeść według potrzeb, bo swoje warzyła. Niosąc ją zastawiał za sobą krwawą ścieżkę. Na szczęście po chwili rozmywał ją padający rzęsisto deszcz.

Gdy Hargin dotarł z powrotem do holu kamienicy, nikt nie spieszył mu z powitaniem, zatem ostrożnie położył zwłoki kobiety przy ścianie pod portretem jakiegoś siwego starca. Ten spojrzał na niego swoimi brązowymi oczami z wyrzutem, jakby to sam syn Gottrina odpowiadał za śmierć kobiety. Bełt w jej plecach i kusza przy boku krasnoludu jakby to sugerował. Ponury jednak nic sobie z tego nie robił. Odwrócił wzrok od obrazu i poszedł zamknąć wejściowe drzwi. Pozostało mu tylko teraz czujnie czekać na powrót kompanów.
 
Lakatos jest offline