Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2015, 00:04   #95
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf już w chwili gdy dojrzał muszkiety wiedział że nie ma co sięgać po broń. Nie zmieniło to faktu że jajecznica, którą się zajadał nagle zrobiła się gorzka. Przeżuł kęs, który miał w ustach i przełknął wraz z ogromną gulą emocji, które nim teraz zaczęły targać. Zdziwienie nagłym obrotem sprawy, Zniechęcenie od kolejnej przeszkody jaka pojawia się na ich drodze. Było też kilka innych równie ponurych, ale najsilniejsze było wkurzenie. Bliżej nieukierunkowana nienawiść, która sprawiła że powieka zdrowego oka drgnęła rycerzowi gdy odkładał widelec do miski.

Powiódł wzrokiem po zbrojnych, aż zatrzymał się na szlachcicu. Mogłoby się wydawać że go taksuje spojrzeniem, a wcześniej że ocenia postawę i oręż żołnierzy. Po prawdzie to jednak starał sobie przypomnieć poprzedni wieczór w największych szczegółach. Zwłaszcza ten moment, w którym Manfred jakoby łapał jakąś nieprzytomną dziewczynę. Choć usilnie próbował, to nie mógł połączyć faktów i układanka, która zdawała się tego poranka całym obrazem, nagle okazała się być niepełna.

Nie lubił jak się mierzyło do niego z broni. W takiej sytuacji wszelkie obietnice stawały się nieszczere. Z kolei świadomość że śmierć czyha już nie za zakrętem, a u wylotu lufy sprawiała, że wszyscy stawali się nerwowi. Z początku chciał powiedzieć, że nie ma potrzeby podnosić muszkietów. Był jednak człowiekiem trzeźwo patrzącym na świat i wiedział, że gdyby był po drugiej stronie za nic w świecie nie uwierzyłby w takie zapewnienia. Wszak poprzedniego wieczora uczestniczyli w nielichej burdzie. Konsekwencje trzeba teraz przełknąć. Cieszył się że ma do czynienia z żołnierzami. Była mała szansa, że komuś drgnie palec na spuście. By jednak losu nie kusić, podniósł otwartą dłoń tuż ponad blatem stołu dając znak towarzyszom, że to nie czas na awantury.

- Skoro tak, będę towarzyszyć - powiedział twardo. - Oskarżenie o którym mówicie trzeba wyjaśnić, ale ten człowiek jest pod moją komendą. Nie godzi się, abym był nieobecny gdy będzie sądzony... jakikolwiek będzie rezultat tego sądu - dodał.

Przez głowę Wolfa przemknęło kilka możliwych wyjść z tej sytuacji. Jednym z nich było brawurowe postawienie się szlachcicowi. Urwanie się spod eskorty w środku miasta i ucieczka na statek. Mariasole z pewnością jest już gotowa do wypłynięcia, a i sprawiała wrażenie kobiety z awanturniczą krwią. Choć mieli przeciwko sobie piętnaście muszkietów, przy odpowiednim rozegraniu, mogliby dać radę.

Jednakże Hans wciąż był nieobecny, a Wolf jeśli nie musiał, nie zamierzał zostawiać za sobą ludzi. Pomimo swojej burzliwej przeszłości, nie uśmiechało mu się też stawanie w opozycji do lokalnego prawa. Takim czynem bowiem utwierdziłby oskarżających w przekonaniu, że Manfred, a i pewnie cała drużyna maczali palce w morderstwie dziewczyny. Nie lubił zostawiać za sobą spalonych mostów. Zwłaszcza takich, na końcu których stoją wkurzeni sędziowe, żołnierze i szlachcice.

Musiał grać albo w tutejszą grę, albo na zwłokę. Tak czy siak wpierw musiał się znaleźć kapłan.

- Galvin, Elena, pójdziecie z nami - rzekł wstając od stołu. - Lotar, weź Gomeza i pójdziecie do portu. Znajdźcie kapitan Mariasole i przekaż jej że nasz rejs nieco się odwlecze... kiedy będzie proces?

Pytanie skierował już do szlachcica, a gdy uzyskał odpowiedź kontynuował.

- Reszta... znajdźcie Hansa. To kapłan do kroćset... - warknął - ...nie ochlapus, żeby noc spędzał w rynsztoku. Jeśli nie wrócił na noc, pewnie zadekował się gdzie indziej... albo gorzej - dodał ponuro. - Nie traćcie czasu. Gdy go już znajdziecie dołączcie do Lotara w porcie.

Nie zakładał innej możliwości. Hans musiał się znaleźć. Drużyna zaś musiała się na nowo rozdzielić. Większą część skierował na poszukiwania z oczywistego powodu. Galvin z pewnością się przyda przy procesie. Elena z kolei... jako plan awaryjny, gdyby Manfred musiał opuścić więzienie w sposób nie do końca zgodny z prawem.

Wolf, mając też w pamięci Eckhardta, był tego ranka już niemal pewien - Magowie to strasznie pechowi ludzie.
 
Jaracz jest offline