Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2015, 10:28   #96
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Hans Manstein - Sigmar tak chce!




Budził się ciężko i prawie od razu wiedział, że coś jest nie tak. Był w cholernie niewygodnej pozycji i to o dziwo w pionie. Próbował się przekręcić ale nie mógł. Dotarło do niego, ze odrętwiałe i wyciągnięte ku górze ramiona oraz uczucie wiszenia nie są złudzeniem. Gdy zaś otworzył w końcu oczy i wzrok padł mu na “szefa”. Tego co wieczorem zaczął całą tą chryję za ktorą to karczmarz miał pretensję do niego właśnie. Nie chciał się kłócić wtedy i w sporej części rozumiał faceta więc machnął tylko Wolfowi i reszcie mówiać, że wróci później Potem szedł przez ciemne, pogrążojace się w coraz głebszym śnie miasto chłonąc chłodniejsze ale wciąż ciepłe powietrze. Pomagało dojść do siebie. I własnie wtedy… No tak, już sobie przypomniał jakim cudem wylądował nie w karczmianym pokoju ze swoimi kompanami.

Poruszał głową starając sie zorientować gdzie go przywlekli. Jakaś stajnia czy inna obora. Właściwie nie jakaś piwnica czego jakoś dziwnie oczekiwał. Facet przedstawiał się jako bratanek jakiegoś miejscowego władyki. Zapewne patrząc jak sie zachowywał wczoraj i dzisiaj ów diuk wiele mógł. Pośrednio więc pewnie i ten młodzian. I najwyraźniej nie nawykł by ktoś mu się przeciwstawiał w jakikolwiek a na pewno nie w taki sposób jaki zrobił to wczoraj Manstein. Skrępowany wieźień pogłówkowałby a nawet może pomówił o tym wiecej i dłużej ale knebel i ogień zrobiły swoje. Czując zbliżający się żar pochodni usiłował się cofnąć na ile mógł ale przy takim uwięzieniu mógł tylko wierzgać by utrudnić sprawę nie mógł jednak nijak tego zatrzymać. Wrzasnął wkrótce przez knebel gdy ogień spalił mu włoski na skórze, a potem zaczął ją smazyć swym żarem powdując jej zaczerwienienie. Całe ciało momentalnie pokrył mu pot a on szarpnął się w więzach ale trzymały mocno. Nawet jeśli wiedział, że płomień nie zadal mu żadnej poważnej rany, jeszcze to nijak to się miało do tego co czuł. Ból i lęk przed i od ognia były jak najbardziej realne.

- Nie pobiłem cię... Pokonałem... Ciebie i twoich ludzi... Pokonałem a nie pobiłem... To spora różnica… Jako szlachcic na pewno ja dostrzegasz. - wysapał na dzieńdobry związany kapłan. Z powodu tego przypalania i więzów musiał robić częste przerwy w mówieniu by zapanwać nad głosem.

- I skoro jesteśmy przy porannych grzecznościach na które wczoraj zbrakło czasu to ja nazywam się Manstein. Hans Manstein. Kapłan Sigmara a nie jakiś kmiot... A skoro jesteśmy przy śniadaniu to wina bym się napił. Zaschło mi w gardle od wczoraj… - wysapał już ciut płynniej sigmarita. Zdawał sobie sprawę, że na razie jego sytuacja nie jest zbyt optymalna do budzenia się na kacu ale chwilowo choć rozmawiać mógł. *
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline