Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2015, 20:28   #97
Nemroth
 
Nemroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetny
Kład się spać z myślą że zostawienie tej kobiety na zewnątrz było średnim pomysłem ale z drugiej strony co mogło się jej stać. Środek metropolii, rzut kamieniem do karczmy czy ulicy a i pewnie owa dzierlatka nieraz spała i budzila się w gorszym miejscu. I tak jego myśli wróciły na właściwy sobie tor, czyli rozważań na temat wyprawy by w końcu dać mu zasnąć spokojnym snem. Noc zaś minęła szybko i nie przyniosła Manfredowi żadnych snów. Obudził się wczesnym rankiem, gdy pierwsze promienie słońca wpadły przez szczeliny zamkniętego okna. Jadł skromnie, popijając posiłek wodą. Choć przywykł do skromnego jedzenia tym razem miał dodatkowy powód do unikania dużej ilości alkoholu i wystawnych posiłków. Nigdy nie płynął statkiem w morze i po prostu obawiał się niesławnej choroby morskiej. Czarodziej miał okazję nasłuchać się jak ta dolegliwość dopada “szczury lądowe” i pozbawia ich sił na całą podróż. Choć nie miał pojęcia czy on też na ową przypadłość cierpi wolał jednak nie ryzykować nie potrzebnie. Gdy tak siedział przy stole, powoli zaczęła gromadzić się reszta kompani. Długa nieobecność Hansa trochę martwiła czarodzieja ale najrozsądniejszym wytłumaczeniem było że kapłan zaległ w jakieś innej karczmie i pewnie dołączy do grupy przed rejsem. Prawdzie obawy wzbudzili w nim dopiero wkraczający do karczmy zbrojni, za to strach pojawił się w nim gdy owi wycelowali w nich muszkiety. Zaś po krótkiej przemowie szlachcia Manfred klnął się w duchu, wściekły na siebie za to że przez własną głupotę pozwolił by na niego i towarzyszy spadł tak olbrzymi problem. Wstał bez słowa, nie ruszając swojego tobołka który leżał na ziemi. Miał w nim rzeczy na zmianę i kilka przedmiotów które drużyna ruszając w dalszą podróż mogła sprzedać gdyby jego areszt przedłużał się. Odpięcie miecza w tych okolicznościach nie wchodziło w rachubę, zerwał więc jedynie rzemyk z szyi na którym wisiała sakiewka z jego złotymi koronami i poddał najbliższemu towarzyszowi. Podniósł ręce do góry i ruszył w kierunku strażników świadomy że opór nie ma najmniejszego sensu. Dopiero po chwili doszło do niego że Wolf wstawił się za nim.

-To jakieś nieporozumienie. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności. To pewne jak Siggurd, jak to mawiają w Averlandzie…- uśmiechnał się gdy to mówił. -Dziękuje Wolfie za wstawiennictwo ale jeśli sprawa się przeciągnie a zdarza się że takie procesy trwają i trwają to ruszajcie beze mnie. Macie ważniejsze rzeczy na głowie a gdy mnie już wypuszczą ruszę za wami- zwrócił się do dowódcy, udając że sytuacja w żaden sposób go nie rusza. Prawda była jednak inna. Wylądował w ciemnej dupie. Nawet nie mając szczególnie obycia w temacie wiedział że hrabia to dość wysoki tytuł szlachecki, więc nie wykupi się z tego łatwo. Ktoś będzie musiał zostać skazany chociażby dlatego by uspokoić wściekłość wpływowego arystokraty… Co gorsza masa ludzi widziała go ostatniego z Beatrice, jego grupa była wczoraj w konflikcie z jej znajomymi a i ostatecznie zamordować tą szlachcianke mógł całkowicie anonimowy obszczymorda z tutejszych slamsów czyli wszystkie podejrzenia padają prosto na niego

Wolf zmierzył Manfreda wzrokiem zanim odpowiedział. Niewiele można było z tego spojrzenia wyczytać.
- Wpierw ocenimy jak długo to nieporozumienie potrwa - oznajmił. - Potem podejmę decyzję.
 

Ostatnio edytowane przez Nemroth : 17-06-2015 o 11:11.
Nemroth jest offline