Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2015, 21:18   #14
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Cienie zalegały w domu porwanego człowieka. Choć coś mówiło mu, że ojciec martwej brzyduli nie był zwyczajnym kramarzem-dorobkiewiczem w Delberz, niewiele jak na razie wskazywało, by zbrodnia nosiła jakieś szczególne cechy. Wielu bogaczy ginęło z rąk organizacji właśnie w tym celu założonych. Prawda to, być może padły pierwsze trupy, jednak śmierć bogatych nie była taka znowu nadzwyczajna. Tam, gdzie były grube kiesy zawsze pojawiały noże by je poderżnąć. I nie tylko.

Tymczasem Liess wypatrywał kosztowności, które można było splądrować z domu bogacza. Nie przeszkadzało to Gustavowi. Widział zbyt wiele okropności na szlaku by przejmować się zwyczajną kradzieżą. Pod tym względem był moralnie obojętny. Jego własne problemy wymagały czegoś więcej niż paru skradzionych klejnotów.

Kiedy zobaczyli zwłoki w jadalni, szlachcic przystanął i skubnął swoją krótką brodę.

- Amatorzy, zdaje się. Tyle walki tylko o porwanie jednego dusigrosza? Ha! Dałbym górę złota za kuchcików, którzy broniliby mnie tak jak ci tutaj. Czuj duch, Meinholfie. Ani chybi nasz porywacz nie był sam.

Zakrwawione pały kojarzyły mu się z profesją rzeźnika. Wszakże takich samych lub podobnych używali podczas świniobicia.

To, że byli w domu należącym dla nie do końca zwyczajnego kramarza powiedziała mu skrzynia z materiałami wybuchowymi. Nie miał pojęcia, dlaczego zwyczajny kupczyna mógłby się interesować pirotechniką. Otworzył skrzynię i zamrugał

Przysuwając twarz bliżej do skrzyni pogładził dłonią ceramiczne pojemniki. Z początku nie zorientował się, czym dokładnie były, jednak lont dał mu pewne pojęcie, do czego mogły służyć. Zapach prochu rozwiał wszelkie wątpliwości co do tego, z czym miał do czynienia.

- Zaiste, niezwykłe rzeczy w domu niezwykłego pana - rzekł, bardzo ostrożnie biorąc dwoje z bomb i wkładając je do torby podróżnej. Dołożył specjalnych starań, owijając każdy w podróżną chustę. - Weź pozostałe dwie. Mogą ci się przydać - dodał po chwili do Meinholfa.

Nie miał także czasu zbytnio namyślać się, co miała oznaczać zagubiona brosza. To, że mogła należeć do jednego z porywaczy było dla niego całkiem prawdopodobne. Czy niezwykłe? Nie, wiele bractw złodziei i morderców znaczyło się swoimi własnymi sigilami. To, że zostawili jeden ze swoich znaków było jeszcze jednym świadectwem tego, że byli partaczami. Jednak nie było teraz wątpliwości, że coś się święciło.

Nie było jednak zbyt wiele czasu na wyciągnięcie stosownych wniosków. Usłyszał głosy dochodzące z miejsca, którego przyszli.

“Co za noc”, pomyślał, odwracając się w stronę dźwięków. Dochodziły ze strony holu, o wiele za głośne i, czy dobrze mu się zdawało, o wiele zbyt oburzone?

- Czy straż już tutaj dotarła? - szepnął w stronę Meinholfa, nagle zbity z pantałyku. Im dalej brnęli w tą sprawę, tym mniej sprawy miały sensu.

Podszedł nieco bliżej, próbując wyłapać jakiś fragment rozmowy. Jednak nic nie potrafił usłyszeć. Podjął zatem decyzję.

- Wrócę, aby sprawdzić, co tam się dzieje - rzekł półszeptem. - Krasnolud może potrzebować mojej pomocy. Jeśli chcesz nadal przetrząsać ten przeklęty dom, zrób to. Bądź jednak ostrożny - tu zwrócił wzrok w stronę zakrwawionych pał. - Nie zdziwiłbym się, gdyby w domu był ktoś jeszcze oprócz nas. Oprócz trupów, oczywiście.

Po czym odwrócił się na pięcie. Idąc, przystawał co parę kroków, próbując usłyszeć coś więcej z głosów, które obijały się echem w pustych korytarzach.
 

Ostatnio edytowane przez Santorine : 16-06-2015 o 21:37.
Santorine jest teraz online