Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2015, 21:50   #16
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu

09/20/2075

Noc była sina i ponura. Ołowiane chmury które już w piątek zasnuły niebo nad Seattle nie odpuściły przez całą sobotę. Ulice błyszczały pokryte deszczem i przypominały tafle smolistego lustra, odbijając neonowy żar latarni, ciepły blask bijący z okien domów i czasem zimne światła reflektorów policyjnego patrolowca.
Kwaśny deszcz uporczywie siąpił z nieba nie dając nawet nadziei na rychły koniec. Najgorsze było jednak to, że tylko tak kapał z chmur niczym smutna spłuczka w toalecie, która jeszcze nie bardzo zdecydowała czy całkiem się zepsuć i dać lecieć wodzie jednostajna strugą bryzgając i chlustając na boki nieprzerwaną ulewą, czy tylko tak sobie smętnie kapać odmierzając nudne sekundy oczekiwania na świt.

Schowani w zaułku w połowie Shelby street spoglądali na pracującego elfa. Siwy siedział w kucki przykryty wodoodporną płachtą i grzebał coś w deku. Dwa kabelki łączyły cienkie urządzenie z jego czaszką a kolejne dwa wchodziły do jakiejś skrzynki na ścianie budynku. Decker twierdził że to łącznica wewnętrznej sieci kamer zamontowanych na osiedlu. Co ciekawe cały czas też przesyłał na ich komunikatory mapkę okolicy z zaznaczonymi patrolami Knightsów i prowadził nasłuch częstotliwości policyjnych komunikatów…
… i tylko raz ukradkiem starł krew cieknącą mu powoli z nosa.

Jeremy musiał przyznać, że dzieciak był dobry - niestety jego sztuczki nie wiele pomagały na krążącego po ogrodzie Underwooda ducha. Gdy tylko Elf zapętli kamery i zajmie się automatycznym systemem ochrony, to Detektyw będzie musiał pozbyć się Jastrzębia.

Potem powinno już pójść z górki. Chociaż obecność astrala tak daleko od Pana, trochę martwiła Pulaskiego- Cavalera musiał być naprawdę niezły w te klocki, chyba że jego Voodoo pozwalało przypisać ducha do miejsca, a nie do osoby.
Irissa siedząca w furgonie kablówki zaparkowanym przecznicę dalej potwierdziła, że senator, oraz cała jego ochrona w tym i witchdoctor siedzą w DC.

-Gotowe - mruknął elf i ze stęknięciem podniósł się z kucek. Wyciągnął kable z łącznicy i schował deck do torby na ramieniu.
-Gliny - warkąłn Ork wpatrzony w okular na prawej skroni.
Trzej runnerzy schowali się głębiej w cienie zaułka przepuszczając wolno jadący wóz patrolowy.
-No to mamy 20 minut spokoju- mruknął detektyw stawiając kołnierz płaszcza i delikatnie wychylając się zza rogu budynku przy którym przycupnęli. Knightsi zniknęli już za rogiem, ulica była pusta.
-Ruszamy.- zakomenderował i lekko skulony potruchtał wzdłuż ściany wąskim, mokrym chodnikiem.

45 sekund. Błysnął wyświetlacz na oku Zoga gdy dopadli do bramy. Pulaski z na wpółprzymkniętymi oczami miętosił w palcach jakiś srebrzysty koralik.
-Otwórz…- szepnął i rzucił się z miejsca w stronę bramy. Decker jednym ruchem palca na ciekłokrystalicznym wyświetlaczu zmusił kutą stalową bramę do poruszenia.
Detektyw wpadł na podwórze przez minimalny prześwit we wrotach. Ork potrzebował chwili żeby brama rozwarła się na tyle by dać mu przejść.
Z karabinem przytulonym do policzka wbiegł na podwórze, opadł na kolano i omiótł smartownym wzrokiem okolice. Czysto… ale nie do końca…

Przemoczony
detektyw stał na środku żwirowej ścieżki do domu z rękami szeroko rozryuconzmi na boki. Wokół niego drgało i syczało powietrze, a jego ciałem targały konwulsje.
-O w pyte… - pisnął elf wślizgując się na teren posesji za dwójką kompanów.

Duch nie chciał odpuścić. Miotał się i wił wkoło jego astralnej i fizycznej formy. Detektyw czuł jak astralny wiatr szarpie jego płaszczem, a duchowe szpony próbują rozedrzeć jego siłę woli. Duch powietrza był silnie związany z Szamanem Voodoo ale tak duża odległość od wzywającego go maga robiła swoje. Jeremy wrzasnął - chyba w myślach i nagle wszystko ucichło.
Pulaski padł na kolana wyczerpany krótkim, acz intensywnym pojedynkiem.
-Szybko do środka mamy mało czasu - wychrypiał.

Ork
puścił się galopem i zgodnie z przykazem Pana Wu - rozpędzony wpadł na frontowe drzwi.
Delikatne drewno z włoskiego jesionu ustąpiło pod naporem zielonego cielska i rozpadło się w drzazgi. Ork omiótł lufą karabinu spory hall, schody na piętro i drzwi do sąsiednich pomieszczeń.
-Czysto!
- Pędzę - Siwy minął go i ruszył do pokoju po prawej. Otworzył drzwi kopniakiem i wpadł do gabinetu. W dłoniach zatańczyły kable. Już podłączał się do do terminalu. Już błysnął ekran. Elf uśmiechnął się…
-Auguście to ty?

Zogowi
od razu zaświecił się okular. Wątłe dziewczęce ciało stąpające po schodach obrysował czerwony kontur. Lufa powędrowałą na gdzieś pomiędzy migdałowe oczęta drobnej blondynki w zwiewnej koszuli nocnej, która bosymi stópkami zdawała się płynąć po schodach…
-Braciszku wróciłeś wcześniej? - Zapytała wodząc zaspanym wzrokiem po ciemnym pomieszczeniu.

 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 17-06-2015 o 21:54.
Nightcrawler jest offline