Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2015, 12:26   #101
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Szum, skrzeczenie mew, skrzypienie drewna, tupot nóg i pierwsze ludzkie krzyki. Elfka otworzyła oczy. Nawet równoległe deski leżały przyciśnięte do jej twarzy. Nie, to ona na nich leżała. Dźwignęła się z molo. Wstając otrzepała piasek z twarzy. Niebo już jaśniało.

- Lileath dziękuję ci za wizje jakimi mnie obdarzasz - wyszeptała w przestrzeń. To nie mogło być działanie o jakim pomyślała by ta istota zrodzona ze zła. Ich losy zostały połączone. Czyżby jej modlitwy do Kurnousa zostały wysłuchane? Bogowie jednak dali szanse na unicestwienie tego zła? Może... może to ma być jej odkupienie? Ale czemu teraz? Czemu tak? Czy za ucieczkę naprawdę należała się kara aż tak potężna? Czy za śmierć jej pobratymców musi zapłacić swoimi dziećmi? Połączeniem z istotą nieśmierci, aż nie polegnie rozpraszając swoje złą naturę w nicość?

- Niech i tak będzie - szepnęła ponownie drżąc na wspomnienie wiedzy jaką pozyskała. Była jedynym ratunkiem chociaż dla duszy dziecka. Nie potrafiła go ochronić wcześniej więc teraz musi.

Zła i rozżalona elfka zapłakała roniąc słone łzy do słonej wody chlupoczącej pod nogami. Łanie przeszło w ryk wściekłości. Youviel z ogniem w oczach raptownie odwróciła się. Jakiś człowiek aż podskoczył a reszta dziwnie się patrzyła schodząc wściekłej kobiecie z drogi.

***

Karczma zastała nawiedzona przez wysoki cień w którego fioletowych oczach płoną wewnętrzny ogień. Ten cień mamrotał pod nosem niezrozumiałe dla nikogo słowa poza "jajecznica" i "piwo". Dosiadł się do nowo przybywających na śniadanie. Wtedy też karczmarz rozpoznał tę żałosną kreaturę, która poprzedniego wieczora była zbyt napruta aby niszczyć jego wspaniałą karczmę. Zaczynała poranek również od procentów zamiast zapijać kac jaki na pewno powinien dopaść ją. A jednak nie wyglądało aby złość pochodziła od terkocącego bólu głowy. Może było by inaczej gdyby Wolf jej nie trzeźwił i nie przeszła się jeszcze na spacer. Tak determinacja odnalazła swoją drogę do zaćmionego umysłu kobiety...

... ale zawsze coś musi pójść nie tak. Na przykład muszkiety, brak kapłana. Szczęściem szlachcic nie raczył spojrzeć na blednącą ze wściekłości twarz elfki. Takie opóźnienia... gdyby to był chociaż tylko Manfred, ale nikt nie wiedział gdzie podział się nadpobudliwy sigmarita. Mieląc w ustach słowa wraz z resztkami jedzenia Youviel spróbowała załagodzić złość.

- Idziemy dwójkami - warknęła przytakując Karlowi. - Ale bierzemy dzieciaka aby nam tłumaczył. Może ktoś przy karczmie będzie umiał powiedzieć chociaż w którą stronę poszedł. Laura idziesz ze mną.
 
Asderuki jest offline