Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2015, 12:48   #74
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Liam pokręcił głową.
- Ja muszę wrócić. Jak nie, to będę zombie...

To było dziwne uczucie, gdy przyglądała mu się River, która wcale River nie była.
- Ugryzły cię. - ni to zapytał ni stwierdził Atol, po czym dodał jakimś dziwnie ściszonym głosem - Nie ma antidotum. Jest tylko kwestia czasu. Jeśli gen zostaje wprowadzony bezpośrednio do serca - masz góra kwadrans, jeśli w tętnicę szyjną - niecałą godzinę. Z rąk i nóg przenosi się najwolniej, więc możesz mówić o gównianym szczęściu. Masz góra 2 dni. - umilkł, a po chwili dodał bezmyślnie - Sorry. Nie ma innej opcji.

- Zawsze jest inna opcja - odpowiedział Robin patrząc na siostrę z mieszanką niechęci, wzgardy, ale i również kryjącego się pod nimi strachu - Trzeba tylko znać kogoś kto taką wymyśli. Ty jak widać taką osobą nie jesteś. River mówiła, że już raz ją opanowałeś siłą. I chciałeś nas pozabijać. Ale ci się nie udało, bo jesteś fajtłapa. Skąd mamy wiedzieć, że znowu tego nie próbujesz robić? Wchodzisz w nią siłą i próbujesz nas wciągnąć w jakąś pułapkę, co?

Keiko z ciekawością przyglądała się River-nie River.
- Gdzie ona teraz jest? - zapytała w końcu. - Wyszła, czy śpi?

- Próbowałem i mi się nie udało, to fakt. - powiedział Atol, twardo patrząc na Robina - Dlatego powinieneś wiedzieć, że Twoja siostra wpuściła mnie... Po dobroci, jak to się mówi. Po prostu pokazałem jej to, co się dzieje teraz w bazie. Ona... - tu wzrok przeniósł na Keiko - Słyszy nas, jest świadoma, po prostu chwilowo ciało kontroluję ja.

Robin nie skomentował tej odpowiedzi. Właściwie dlatego, że nie dało się odmówić jej słuszności. Przekonany jednak do Atola bynajmniej się nie wydawał.
- Nikolai zmroził mu rękę. Ja mogę... spowolnić to co się w niej dzieje. To powinno dać Liamowi trochę czasu. No i skoro ten gen wędruje z reki do serca to zawsze można... - zawahał się jakby nie wiedząc jak to ująć w taki oczywisty nikolaiowy sposób - odciąć mu rękę. - I choć mówił głosem pewnym to spojrzał kontrolnie na siostrę - prawda?

Atol wzruszył drobnymi ramionami River.
- Nie wiem, nie jestem lekarzem. Możecie zaryzykować.

- Można też wyciąć serce - podpowiedział Keiko, która lubiła szukać alternatyw. - Chcę rozmawiać z River, daj mi ją.

- To nie jest telefon! - Atol wyraźnie się zirytował - Nie mamy też czasu, w każdej chwili mogą mnie odciąć... na zawsze, kurwa. Wiecie jak się dla was poświęcam? Nie chcecie pomocy, to gnijcie tutaj aż po was przyjdą. Proszę bardzo!

Keiko bezbłędnie wyłapała kluczowe słowo w wypowiedzi Atola.
Powtórzyła je kilka razy, raz głośniej, raz ciszej, smakując. Słowa róznie smakowały. To truskawkami. Przyjemnie. Dziewczynka szybko sie uczyła.
- Nie mam telefonu, niestety. Chce rozmawiać z River. Już. Kurwa. - nie, nie brzmiało dobrze. - Już! - podniosła głos. - Na zawsze, kurwa - powtórzyła intonację Atola. Tak lepiej.

Nikolai przyglądał się całej sytuacji w milczeniu. Oto stał przed nimi Atol, który miał być odpowiedzią na większość pytań. Ich drogowskaz. Jedyna osoba orientująca się w sytuacji i chcąca im przekazać informacje. Rosjanin powoli podszedł do Keiko i najpierw położył dłoń na jej ramieniu, a później delikatnie ją odsunął i wyszedł między nią a River-Atola.
- Spokojnie, nie dajmy się ponieść emocjom. Ona - zawahał się - ee... On zna odpowiedzi na wiele pytań, z którymi sami sobie nie poradzimy. Niech przybliży swój plan.
Spojrzał w oczy Atolowi.
- Jak twoim zdaniem mamy sobie poradzić z oddziałem wojska uzbrojonym po zęby? Jak później wyciągnąć cię z zabezpieczonego schronu? Gdzie ukryć się przy założeniu, że świat jest podzielony na zombie, które chcą nas zabić i tych z Edenu, którzy chcą, żebyśmy umierając zabili jak najwięcej zombie?

- Naprawdę myślisz, że jesteście w stanie to zrobić? - zapytał Atol z krzywym uśmiechem - Mi już nie pomożecie, a z wojskowymi nie macie szans. Możecie się tylko ukryć. Z grupkami zombie poradzicie sobie, jeśli nie spanikujecie i będziecie trzymać się razem. O ile tylko nie wdepniecie w ich armię, powinniscie mieć szanse przetrwania. Świat jest nieprzyjazny, ale... pusty. Tu nie ma heroizmu, chodzi tylko o to żeby się ukryć i przetrwać... - spoważniał - Jeśli jest jakaś nadzieja, to bardzo znikoma. Wyłapałem pewne plotki, strzępy myśli, które udało mi się wychwycić... O miejscu, gdzie żyją tacy jak my - psionicy. Lecz nie przebudzeni przez wojsko, tylko inaczej... samodzielnie. Jeśli chcielibyście to sprawdzić, radzę ruszyć na zachód. Zachodnie patrole czasem giną, a z tego, co mówił ojciec, ta strefa jest wolna od zombie. Niestety, nie wiem nic pewnego. I to już w sumie bez znaczenia dla mnie. Umrę za kilkadziesiąt minut, może kilka godzin, gdy pokonają ściany bunkra i wstrzykną mi gen. Mogę więc siedzieć i użalać się nad sobą, albo Was wyprowadzić. Nie zrobię jednak nic na siłę. Decydujcie.

Nikolai rozejrzał się po reszcie dzieciaków. Propozycja Atola wydawała mu się logiczna, jednak nie chciał się jej bezkrytycznie podporządkować. Chciał wiedzieć co sądzą o niej inni, choć i tak była bardziej spójna niż pomysł z pułapką na żołnierzy.
- Co o tym myślicie? - rzucił w przestrzeń w nadziei, że inni mają podobne odczucia.

- Ja mu nie wierzę - odparł Robin - I nie lubię. Co go tak nagle zaczęliśmy obchodzić? A Ty River nie powinnaś mu na to pozwalać. To jest… to jest.. to jest jakieś obrzydliwe.
Mimo to chłopak zdawał bić z myślami.
- A Alreuna? Ona też zdradziła? I kto przewodzi radzie tego Edenu? Kto zdecydował, żeby nam wstrzyknąć ten gen?

Dziwnie było patrzeć jak jego siostra potrząsa przecząco głową. Nawet ten ruch był jakiś obcy, nie pasujący do River.
- Oni mają opaski, pamiętacie? - zapytał Atol - Przez nie nie mogę wejść do ich głów. Wiem tylko tyle, ile usłyszę w głowach tych, którzy się nie chronią. Alreuna nie jest z nimi. Ona... zdjęła opaskę i mnie ostrzegła zanim uciekli z ojcem i... kilkoma innymi. Zresztą, po co to mówię? Nie chcecie mi wierzyć, to nie. Róbcie, co chcecie, ja i tak zaraz umrę... - przycichł - Po prostu nie chce być w tamtym ciele, gdy... gdy mi to zrobią. - spojrzał na Robina - Na szczęście River jest mniejszą egoistką niż ty. To ostatni raz... Obrzydliwy chłopiec umrze, a wy odetchniecie, choć świat będzie równie pojebany co wcześniej.

Robin tym razem nie odpowiedział. Odwrócił za to wzrok od River wbijając go w zżarty kwaśnym deszczem mech pod swoimi stopami. Deptał go chwilę stopą krusząc na spopielony miał, po czym nieoczekiwanie wyprostował się dumnie.
- Owszem, jestem egoistą - odparł - Ale wiem też kiedy mówię o jedno słowo za dużo. Przepraszam Cię Atolu. Wyprowadź nas stąd. Jeśli oczywiście Twoja oferta pomocy jest nadal aktualna.

- Ja też uważam, że to najrozsądniejsze wyjście w zaistniałej obecnie sytuacji - Nikolai po tych słowach powoli poczłapał się w stronę drzwi wyjściowych, gdzie przystanął w oczekiwaniu na dalszy rozwój sytuacji.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline