No i kurwa posrało się.
Wielka była radość Galvina z bijatyki. Ba! Wszelkie marudzenie mu prawie całkiem przeszło i nie patrzył krzywo na resztę, jak jeszcze miało to miejsce popołudniu.
A teraz wszystko się posrało.
- Hrabia to wysoki tytuł co nie? - mruknął do Wolfa - Jak na mój nos to będzie nadopiekuńczy tatuś mający wrogów, któremu córka chciała się wyrwać spod skrzydeł...
Sprawa z Hansem była zgoła inna, ale biorąc pod uwagę że został wyrzucony z karczmy należało się spodziewać, że albo gdzieś dosypia albo zdąża do karczmy albo czeka w porcie albo... albo go dorwali. Źle. Bardzo źle. Miał nadzieję, że zdołają wyruszyć jeszcze dzisiaj.
Zanim się zwinęli krasnolud klepnął Lotara w ramię i rzekł.
- Tu przed karczmą czekać powinno parę łebków. Wskażę Ci ich. Masz tu parę srebrniaków i niech zatargają moje rzeczy, które wczoraj nabyłem na okręt. |