Szlag! Szlag! Szlag...
Westowi kręciło się w głowie, jakby przed chwilą ktoś wykopsał go z przerośniętej karuzeli.
Albo z wirówki, w bazie. I to takiej, w której jakiś cymbał odłączył wszystkie zabezpieczenia, a potem włączył przyspieszone obroty.
Usiadł z pewnym trudem, przypłacając to kolejnym zawrotem głowy, i rozejrzał się dokoła.
Ku jego zaskoczeniu HAWK był o krok. Najwyraźniej wielkie BUM! miało jakieś plusy.
HAWK miał nawet gościnnie otwarty właz, co w pierwszej chwili ucieszyło Tony'ego nad podziw. Parę kroków i mogli wziąć dupy w troki i wiać... jeśli elektronika nie usmażyła się podczas eksplozji, a HAWK nie był podszykowany dokładnie pod tego całego Spencera, który leżał w przejściu...
Ruszył w stronę opuszczonego trapu i zatrzymał się po dwóch krokach.
Złapał za kołnierz Chana, który nieporadnie usiłował podnieść się z solnej brei, i pociągnął go w stronę trapu.
- Clarke? Żyjesz? - rzucił w eter. - Odezwij się! |