Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2015, 16:09   #34
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Trzeba przyznać, że Szefowa działała naprawdę szybko. No, na pewno nie tak szybko jak Cassandra, która najwyraźniej często najpierw działała a potem myślała. Albo nie myślała wcale. Tego Natasha nie była w stanie jeszcze stwierdzić. Zachowanie współpracowniczki zirytowało ją lekko. Jakoś nigdy nie potrafiła zrozumieć nieprzemyślanych, pochopnych posunięć. Z jej doświadczeń wynikało, że nigdy, prawie nigdy nie przynosiły one niczego dobrego. Styl pracy Natashy był zupełnie inny.

- Bardzo dobrze – mruknęła z zadowoleniem wpatrując się w dowód osobisty niejakiej Katie Bloom i przyklejoną do niego karteczkę z napisem „sprzątaczka”. Przez chwilę nie odrywała wzroku od dokumentu, zapamiętywała wszystkie znajdujące się na nim dane.
- No to mamy dwie opcje – powiedziała do Blacka, gdy mężczyzna, który dostarczył im przesyłkę zniknął jej z oczu. - Jedna jest taka, że wchodzę tam dopiero jutro rano, kto normalny sprząta późnym wieczorem? – Machnęła mu przed nosem różową karteczką, którą odkleiła od dokumentu. - Chociaż w sumie może takie nocne sprzątanie to nie jest głupi pomysł. Mogłabym wejść tam też na moment, że niby z firmy sprzątającej dogadać szczegóły, albo, że jestem nowa. W sumie nieważne, wymyśli się na poczekaniu w zależności od tego jak dociekliwi będę strażnicy i co właściwie tam zastanę - ciągnęła monolog.
- Chyba muszę wejść tam dzisiaj, co? - zwróciła się do Blacka - Cassandra może zrobić coś głupiego.

Black spoglądał na nią bez wyrazu, myślami będąc przy realizacji swojej części zadania. Nagle odezwał się z lekkim ociąganiem wyrwany z zamyślenia.
- Myślę… Tak myślę, że to dobry pomysł. Nocne sprzątanie nie powinno raczej wzbudzić niczyich podejrzeń. W każdym razie chyba już wiem czemu Cassandra dołączyła do oddziału. Pamiętaj tylko, że nasze zadanie ma priorytet przed jej bezpieczeństwem i nie narażaj swojej przykrywki jeżeli nie będziesz mogła jej pomóc - nie było złudzeń, głos i mimika twarzy Blacka nie zdradzały żadnych śladów emocji.
- Nie wiem na jaki dostęp pozwoli twoja nowa tożsamość, ale, staraj się zapamiętać wszystko co może być użyteczne przy opracowaniu planu. Rób zdjęcia ewentualnym kamerom, systemom alarmowym i tym podobnym. Potem porównamy “notatki” i zobaczymy co z tego wyjdzie. Zakładam, że umiesz obsługiwać ten sprzęt?

- Głupie pytanie - rzuciła nieco urażona i nie zwracając większej uwagi na mężczyznę zaczęła się przebierać w uniform sprzątaczki, który znajdował się wśród dostarczonych im rzeczy. Biała, dopasowana koszula, do której przypięta była plakietka z imieniem i nazwą firmy sprzątającej, ciemna ołówkowa spódnica przed kolano i elegancki fartuszek przewiązywany w talii. Do tego skromne pantofle na niskim obcasie i szpiegowskie okulary z mikrokamerą cyfrową i dyktafonem w grubych oprawkach.
Gdyby nie ten fartuch pewnie wyglądałaby jak nauczycielka. Przez chwilę zastanawiała się co jeszcze może ze sobą zabrać. Na pewno będzie musiała zastawić wszystkie osobiste rzeczy więc dodatkowe zabawki i ewentualna broń odpadają. Zdecydowała się tylko na mikrosłuchawkę. Urządzenie i tak niewidoczne w jej uchu zasłoniła jeszcze włosami zaczesując je na bok. Mikrofon przyczepiła pod jednym z guzików koszuli. Gdy była już gotowa wyjęła z torby drugi zestaw i podała go Blackowi.

- Czas na mnie – stwierdziła chowając do kieszeni fartucha dowód tożsamości.

***

- Dobry wieczór - przywitała się nieśmiało nieswoim głosem - zamawiano kogoś do sprzątania.

Ochroniarz spojrzał z niechęcią na kobietę i powiedział coś po grecku do współstróżujących. Ten po lewej wzruszył ramionami i wrócił do pilnowania. Ten przy bramie odwrócił się dotykając lewego ucha.
- Jakiś dokument? - zapytał, a kiedy go otrzymał ruszył w kierunku domu.
Nim zdążył do niego wejść do bramy podszedł ochroniarz z prawej. Miał ciemną karnację, czarne włosy i migdałowe oczy. Typowy, grecki przeciętniak. Żaden model.
- Można… zaprosić na kawę… po pracy? - zapytał odsłaniając krzywe, żółtawe zęby w uśmiechu.

- Na kawę zawsze można - odpowiedziała po chwili wahania i uśmiechnęła się nieśmiało. Ten facet mógł się później przydać więc zgrywania nieśmiałej, choć chętnej panny było na te chwilę dobrą opcją. Rozglądała się uważnie po terenie otaczającym willę.
- Ładnie tu - skomentowała po chwili, nie chciała żeby jej ciekawość wzbudziła czyjeś zainteresowanie. - Dużo pracy szykuje się na wieczór?

Ochroniarz uśmiechnął się jeszcze szerzej, lecz po chwili skrzywił się lekko. Przytknął lewą rękę do ucha i powiedział coś po grecku. Niechętnie.
- Mam wpuścić… panią - powiedział, po czym uchylił bramę, by kobieta mogła wejść.

- Do zobaczeni później, mam nadzieję – rzuciła do niego idąc w kierunku domu.

- Przepraszam pana – zagadnęła nieśmiało mężczyznę, który odprowadzał ją do drzwi rezydencji. – Do której pracuje tamten ochroniarz, z którym rozmawiałam. Wie pan, dawno nikt nie zaprosił mnie na kawę i tak sobie pomyślałam, że może akurat jakby udało mi się skończyć o tej samej porze – zrobiła pauzę – no to wie pan.
- No, ale co ja będę pana zanudzać, trzeba się brać do pracy. Co jest dzisiaj do roboty? Pierwszy raz mnie tu skierowali, domu nie znam więc dobrze by było żeby mnie ktoś oprowadził i pokazał co i jak to nie będę się plątać bez sensu to i robota szybsza i skuteczniejsza będzie. Ach, straszna gaduła za mnie w ogóle nie daje panu dojść do głosu – uśmiechnęła się uroczo i przepraszająco.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline