Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2015, 21:12   #12
Ogryzek Szatana
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
Drzemka w trakcie wczorajszego dnia okazała się być bardzo dobrą inwestycją. Pełna energii wstała i stawiła się w zbrojowni, gdzie czekał na nią egzoszkielet. Przyodziała powłokę superżołnierza, po czym przyjrzała się dokładniej dostępnej broni. Wszystko tak, jak zamówiła - wyprodukowana przez zaufane Fabrique Nationale d'Herstal, karabin zmodyfikowany pod zwiększenie szybkostrzelności oraz dwa pistolety podczepiane pod szyny na ramionach. Przy tej kombinacji nieczęsto zdarzało się jej być bez broni, a w ostateczności mogła zawsze sięgnąć po większy kaliber: niewielkie wyrzutnie rakiet zamontowane na obu nadgarstkach. Do zestawy kilka granatów i jesteśmy content.
Odtwarzacz muzyczny szybko został podpięty pod egzoszkielet, chociaż to sprzęt dla oddziałów specjalnych, producenci zawsze myśleli o stanie psychicznym żołnierza i sposobach jak można zapewnić mu dodatkowy komfort, na przykład montując slot na czytnik danych. Na pewno dodatkowym komfortem był pistolet „na wszelki wypadek”, gdyby została pozbawiona pancerza.

Egzoszkielet był jak druga skóra, oddziałał ją od prawdziwego świata szczelniej niż jakiekolwiek słuchawki, tutaj przestawała być apatyczną i znudzoną kobietą, płeć, wiek czy kolor skóry przestawała mieć znaczenie. Stawała się tą, którą okrzyknęli nieśmiertelną.
Chociaż sama nie do końca zgadzała się z tym przydomkiem - dowodem czego były liczne pamiątki pozostawione na ciele przez nieprzyjaciela - niejednokrotnie wychodziła żywo z niemal fatalnych sytuacji.
Zdecydowanie bardziej podobało jej się brzmienie tego przydomku, który w języku jej odległych przodków służył jako doskonały identyfikator operacyjny: Eshe, imię oznaczające życie lub nieśmiertelną.

Nie dali im dużo czasu na dłubanie w sprzęcie, szybko zapakowali do pojazdu, gdzie w trakcie podróży będzie przekazywana odprawa.


[MEDIA]http://i.imgur.com/hfoZJgI.jpg[/MEDIA]


Znaczące spojrzenie skwitowane wyraźnie odnoszącymi się do niej słowami nie podobały się Moirze, spędziła w tej jednostce niecały jeden dzień i już zaczęły się ploty. Pewnie ta Mary poskarżyła się na boku, jakby nie miała nic lepszego do roboty. Gdyby nie napięta sytuacja, można by skonfrontować problem twarzą w twarz, coś, co nie stanowiło dla niej najmniejszego problemu, a dla innych było często kłopotliwe. Pozostało jedynie powiedzieć, co trzeba było powiedzieć.

Tak jest sir.

Jedni nazywali to dyscypliną, drudzy brakiem jaj; dla niej przede wszystkim był to rozsądek, chociaż ciężko zaprzeczyć, że jej odwaga opierała się na nieco innych cechach, niż jaja. Szkoda było marnować czas na sprzeczki z dowództwem, szczególnie, że nigdy nic z tego dobrego nie wychodziło, nawet, jeżeli miało się rację. Dowódca jest niepodważalny dopóki zachowuje sprawność psychiczną, kropka.

Odprawa nie była długa, nie wymagała zapamiętywania dużej ilości skomplikowanych szczegółów i całych formacji ataku, więc mogła we względnym spokoju wykonywać polecenia. Maska założona, niewygodny skurczysyn, zanim przyzwyczaiła się do tego tałatajstwa, miewała ataki paniki spowodowane dusznością i ciasną izolacją głowy, na szczęście nie tylko przeszło jej to z czasem, technologia frontu była o niebo lepsza niż treningowy osprzęt; przynajmniej o dekadę, coś trzeba było robić z wychodzącym z użycia ekwipunkiem, dlaczego nie dać go młokosom?



Sielańską wycieczkę przerwała salwa z dużego kalibru, prawdopodobnie granatów przeciwpancernych. Jeszcze zanim opadła na ziemię, Moira zastanowiła się, czy kierowca przeżył ten atak. To raczej wykluczyło kreta z ich oddziałów, chyba, że wróg nie miał nic przeciwko strzelaniu do swoich.

Lądowanie chociaż twarde, spodziewać by się można, że nie będzie niczym nowym dla członków 0-4-0. Wyglądało na to, że jest to błędne przypuszczenie; Cthlhan albo nie potrafił wykonać tak rutynowego manewru, jak lądowanie w egzopancerzu z dużej wysokości, albo oberwał zanim zdążył opuścić pojazd. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że można by sprawdzić stan kompana, jednak szybko odrzuciła ten pomysł, trzeba było błyskawicznie odzyskać pozycję na polu walki.
Ostatecznie, nie był to jej problem, tylko dowódcy albo medyka.

Pierwszym ważnym krokiem było znalezienie jakieś osłony przed czołgami. Gdy już udało się oddzielić od maszyn, Moira chciała skupić się na przeprowadzeniu kontrofensywy na nadciągających piechurów. Zaatakowanie ich od boku i ostrzelanie na bliskim dystansie powinno odciążyć umocnienia i pozwolić na skupienie obrony w najbardziej potrzebnych punktach, ale te kroki już nie należały bezpośrednio do niej, tylko do kogokolwiek, kto dowodził w tym miejscu. Ona miała jedynie wystrzelać piechotę.

Jeżeli zajdzie taka potrzeba, pójdą w ruch granaty dymne. Mogą się przydać do osłonięcia w trakcie ataku na piechotę, by czołgi nie mogły swobodnie jej namierzyć.

 
Ogryzek Szatana jest offline