Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2015, 12:15   #19
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację

Element zaskoczenia i przewaga liczebna były zdecydowanie po stronie obu kompanów. Nim skrytobójca zdążył dopaść do miecza, Wróbel cisnął tarczą i choć rzut nie był idealny, to spełnił swoje zadanie - rozproszył przeciwnika, nie pozwalając mu sięgnąć broni. Moment później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Magnar w kilku krokach znalazł się przy zakapturzonym, i nim ten zdołał poderwać się na nogi, zamachnął się swym toporem z niebywałą szybkością i precyzją.

Ostrze przebiło się przez lichy pancerz i z paskudnym mlaśnięciem wgryzło w korpus mężczyzny. Krew bryzgnęła na ramiona krasnoluda, gdy ciało zawisło bezwładnie, trzymane jedynie w pozycji półpionowej przez zatopione ostrze. Drugi raz nie było co poprawiać, gdyż pierwszy cios spełnił swe zadanie idealnie. Magnar począł wyszarpywać broń z głębokiej, tryskającej krwią rany, gdy za plecami khazada i Wróbla pojawił się nagle nieco zaskoczony Meinholf.


Po spenetrowaniu schowka, ciura ruszył za krasnoludem i Marienburczykiem. Droga nie nastręczyła mu większych problemów - zniknął najpierw za załomem, w szerokim korytarzu i gdy dotarł na jego koniec przywitały go uchylone, solidne, dębowe drzwi. Zostawiwszy je za sobą wkroczył na łukowate schody prowadzące w dół, oświetlone co kilka metrów kagankami wiszącymi na ścianie. Po chwili znalazł się w piwnicy, która okazała się niezłym składem wina. Strop był niski, w powietrzu unosiła się wilgoć przeplatana z cierpkim smakiem alkoholu. W mig dotarło do Liessa, czym się trudnił porwany kupiec, gdyż skrzynek i beczek było zdecydowanie zbyt wiele, nawet jak na dobrze sytuowanego mieszczucha.

Ruszył w głąb piwniczki, mijając kolejne półki z butelkami, beczki i skrzynie. Niemal od razu dotarł też do niego dziwny hałas, który zmysły Meinholfa odebrały jako odgłosy walki. W gotowości, z bronią w ręku, ruszył w tamtym kierunku, a gdy wyszedł zza jednej z półek zastał dość osobliwą scenę. Kilka kroków od niego stali Wróbel i Magnar - krasnolud próbował wydobyć zaklinowane ostrze topora z ciała - jak ciura mniemał - martwego już skrytobójcy zalanego krwią. W kącie pomieszczenia dostrzegł również kwadratową, ciemną dziurę w podłodze, z pewnością dzięki której zabójca dostał się do domu i próbował z niego czmychnąć.


Po krótkim wywodzie, który miał ostudzić pijackie zapędy trójki mieszczan, Ponury jeszcze przez dłuższą chwilę przysłuchiwał się przekleństwom rzucanym przez ochlaptusów w kierunku zamkniętych drzwi. Czego to on się o sobie nie dowiedział i jaki to nie był najgorszy - w innych okolicznościach z pewnością pokazałby im, czym jest krasnoludzki gniew, ale obecnie tylko kompletny idiota łapałby za ostrze i narobił niepotrzebnego hałasu. O dziwo, pijaczki musieli zacząć się oddalać, gdyż z każdą chwilą lejący deszcz zagłuszał coraz bardziej rzucane przez nich w noc inwektywy. W końcu Hargin słyszał już jedynie szum ulewy, co oznaczało, że tamci zniknęli na dobre. Czy przekonały ich harde słowa, czy sam wygląd krasnoluda - nie był w stanie rozstrzygnąć, ale i się tym nie przejmował. Gdy odwrócił głowę, dostrzegł w korytarzu zbliżającego się Gustava, który najpewniej również usłyszał, że coś się dzieje przy drzwiach.


Szlachcic ruszył w stronę drzwi, nasłuchując, jednak nie wychwycił żadnych niepokojących dźwięków. Oświetlony mdłymi kagankami, pogrążony w ciszy dom sprawiał, że różne myśli przychodziły mu do głowy, a umysł podrzucał wiele niepokojących scenariuszy. Gustav wiedział jednak, że to tylko wyobraźnia płata mu figle - swego czasu nasłuchał się chyba zbyt wielu wątpliwej jakości historyjek o nawiedzonych domach, opowiadanych przez równie nawiedzonych podróżnych w jakichś podrzędnych knajpach. Pojawiszy się w końcu w korytarzu, ujrzał Ponurego opartego o drzwi wejściowe i nasłuchującego. W końcu khazad odwrócił głowę i ich spojrzenia spotkały się. Wyglądało na to, że ktokolwiek dobijał się do drzwi, Hargin już sobie z tym poradził.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 22-06-2015 o 12:20.
Kenshi jest offline