- Nie no, co z wami ludzie? Ja rozumiem, że chce cie mu przyłożyć, ale czy pomyśleliście, źe ktoś będzie musiał go potem ciągnąć do hotelu? - Jęknął Mariuszipal i zaczął ciągnąć księcia pozostawiając Valentina na chodniku.
- Ty przestań narzekać! To bardzo dobry chudy rosół. Rosół jest dobry na wszystko! Każdy to wie! - Warknęła Sao
Potem Leslie rzekła
- Vespucio t mój kanarek! Nie możesz uczestniczyć w mordowaniu kanarków! Takie ładne są
Tymczasem Vilmund z rana zadzwonił do siostry, aby poinformować ją o tym, że być może znaleźli jej zgubę.
- Wiesz Vil, musisz być całkowicie pewien, że to na pewno ona! Szef też ją widział, i także się zgadza. Możesz się jakoś dostać się do tego cyrku? Albo mnie tam wprowadzić? Byłabym wdzięczna.
Stanisław ze Stefanem i Sao (oraz Mimi) szedł do doktora Marcoha jak na Egzekucję. Po drodze natknął się jednak na coś co sprawiło, że biegiem pognał do lekarza. Z alejki wybiegł wychudzony pies skomlący przeraźliwie. Wszyscy znajdujący się w pobliżu Ishvalczycy się rozbiegli i odsunęli. Zwierzę zaczęło się wić na ziemi i skomleć, a potem zawyło przeraźliwie, wygięło się tak, że aż trzasnął kręgosłup, a potem chlusnęło z ust krwawą breją. Kto podbiegł i z pewnej odległości oblał zezwłok benzyną i podpalił truchło.
Doktor Marcoh już na niego czekał. Stach zabronił Sao wchodzić do doktora, co spotkało się z kilkoma warknięciami ze strony Xingijki, ale w końcu go posłuchała. To samo nie udało się ze Stefanem. Z przerażającą powolnością doktor Marcoh szykował się do pracy. Umył ręce, postawił wiadro, kazał się rozebrać… A potem nagle wpił palce w brzuch Piastianina.
- [/i] Jak nie będzie się pan ruszał, to mniej będzie boleć [/i]
Bul był straszny, choć do zniesienia. Cały zabieg trwał najwyżej minutę. Potem stanisław poczuł straszliwe mdłości, i zwymiotował do wiadra.
- Już po wszystkim! Wypadałoby, żeby za uratowanie życia Stanisław Radziwił zapłacił na rzecz biednych pięćdziesiąt marek - rzekł doktor
Gdy Stach wychodził od lekarza, Sao podała mu ramię, ale nie zadawała niepotrzebnych pytań. Zobaczył idącego w stronę gabineto Świętochowskiego, który trzymał się za brzuch. Towarzyła mu jego kochanka.
- Ocho, widzę, że nasz Radziwiłek trochę za bardzo zasmakował szlacheckiego stylu życia. Hehe. Ale Egzotykę za to polubił, jak to podniebienia nuworyszom się wyrabiają - i zgiął się w pół.
- Mogę go walnąć? - zapytała Sao
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Ostatnio edytowane przez Slan : 24-06-2015 o 18:33.
|