Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2015, 02:08   #36
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gavonisi, Góry Thantalo - Rezydencja, Podziemia



Gdy muzyka się skończyła przestała tańczyć. Za chwilę zaczął się kolejny utwór, ale premier gestem nakazał, by Cassandra zeszła z podestu.

Reakcje na jej taniec były stosunkowo jednoznaczne. Jeden z facetów siedzących na kanapie wygiął usta w podkowę i pokiwał głową na boki dając znać, że nawet mu się podobało. I to była najgorsza opinia.
Zupełnie inaczej sprawa miała się z ów łysiejącym mężczyzną, który gwałtownie wciągnął ślinę, która zaczęła spływać z ust. Przetarł usta nie odrywając wzroku od piersi kobiety zasłoniętych przez włosy.

Jednak twarz premiera nie wyrażała niczego. Mruknął coś do swoich towarzyszy. Ci odpowiedzieli mu równie cicho i równie mało z tego rozumiała. Przez dłuższą chwilę udawali, że w ogóle nie zwracają na nią uwagi, lecz kobieta widziała niektóre ukradkowe spojrzenia. Spojrzenie Stathakisa dostrzegłby nawet ślepiec. On jako jedyny ordynarnie gapił się kiwając tylko głową od czasu do czasu.
Ciężko było stwierdzić czy rzeczywiście słucha swoich towarzyszy, czy tylko udaje.

- Dobrze. Na razie możesz odejść. Tylko nie odchodź za daleko - zakomenderował Tsipras, gdy nagle skrzywił się, gdy siedząca na nim kobieta zbyt mocno ugryzła go w szyję.
Silnie uderzył ją w pośladek, a kobieta zapiszczała radośnie.

Stathakis kiwnął dłonią na Cassandrę dając znać, by do niego podeszła. Pogrzebał w kieszeni, a kiedy podeszła wyciągnął pięćdziesiąt euro. Chwycił spodnie kobiety i odchylił je nieco zbyt mocno, a następnie włożył banknot. Nieco zbyt głęboko.

Jego twarz wyrażała nieco zbyt dużą przyjemność płynącą z tego, co właśnie zrobił. Nie ukrywał tego lub nie potrafił ukryć w obecnej sytuacji.

- Kup sobie jakiegoś drinka i... bądź w pobliżu - powiedział oblizując wargi.

Przystojny barman uśmiechał się do niej ciepło dając jednocześnie pokaz sztuczek klientowi. Shaker wyskoczył w górę, zrobił kilka obrotów i wylądował w pewnej dłoni mężczyzny.
Jednakże kontakt wzrokowy przerwał się dopiero wtedy, gdy przyszedł czas na nalewanie mieszanki do szklanki.

W tym czasie Stathakis podszedł do leżącej na podłodze bluzki Cassandry i przywłaszczył ją sobie.



Faradona, Skiros - Więzienie




Ledwie go przenieśli, ledwie zdążył się zadomowić, a już zaczęła się ruchawka. Nawet nie zdążył się wyspać. Alarm wył, lampy błyskały ostrzegawczą czerwienią, uzbrojony w strzelby oddział strażników przebiegł koło jego celi, zaś chwilę później przebiegł koło niej zbiegły więzień. Wielki murzyn. Mutant.


Współwięzień Patricka był zaskakująco spokojny pomimo wyglądu człowieka, który otrzymał o przynajmniej jeden cios zbyt wiele i w efekcie obecnie nie istniała ani jedna zdrowa klepka.
Choć patrzył na rudowłosego mężczyznę jak psychopata nie kryjący chęci wyciągnięcia ofierze jelita przez prawe ucho, to mimo wszystko apatycznie leżał przez cały czas na swojej pryczy.
Poza tym był chudzielcem. Istniała uzasadniona wątpliwość czy nawet gdyby chciał mógłby zagrozić komukolwiek. Choć z drugiej strony za niewinność go nie posadzili.

Nagle rudowłosy mężczyzna zobaczył, że przy kratach stoi ktoś, kto nie pasował do profilu osób mogących znajdować się w takim miejscu. Zdawał się wyłonić znikąd, bo Stuart nie widział jak nadchodził. Ot pojawił się.


Mężczyzna co chwilę upiornie kąpano w czerwonym blasku. Wyciągnął z kieszeni klucz, włożył go do zamka i przekręcił. Rozległ się zgrzyt. Drzwi otworzyły się. Psycho-chłopak stanął na nogach, co Patrick miał okazję podziwiać pierwszy raz. Patrzył na gościa zamykającego celę od środka tak, jakby miał zamiar zrobić sobie z jego skóry płaszcz na zimowe dni.

Elegancki mężczyzna nie zwracał uwagi na żadnego z nich póki klucz ponownie nie spoczął w jego kieszeni.
Wtedy włożył dłoń pod marynarkę wyjął stamtąd nóż kuchenny. Duży. Typ mający zastępować tasak z mniejszym lub większym powodzeniem.

Jakby sytuacja była mało groteskowa do tej pory podszedł do psycho-dziecka-bez-imienia i wraził mu ostrze aż po rączkę w klatkę piersiową. Więzień nie bronił się. Nawet nie próbował odskoczyć czy uchylić się. Po prostu stał po prostu patrząc na gościa. Wyraz twarzy nie zmienił mu się ani na jotę, zaś mężczyzna w garniturze pchnął go w kierunku rudego.
Trup upadł uderzając jeszcze potylicą o kant pryczy.

- Jeśli chc... się zabić, to drog... wolna - rzekł zagłuszany nieco przez syrenę.

Stał wpatrując się w Patricka z rękami założonymi za plecami i głową uniesioną wysoko.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 23-06-2015 o 02:14.
Alaron Elessedil jest offline