Adril pomyślał, że to musi być ta szósta osoba, o której mówił sztylet. Miał nadzieję, że okaże się on lepszym towarzyszem niż Dreak. Pomyślał, że z wyglądu jest w miarę przeciętny - wyjąwszy tę bliznę na twarzy. "W każdym razie jest człowiekiem, a ludziom nie dano tyle czasu, by mogli cierpieć prześladowania i odrzucenie przez dwa tysiące lat, jak Dreak" - przez głowę przeszła mu taka myśl, gdy szukał pozytywów sytuacji. - "Cóz... Może nie jest zły. Jeśli tylko zostawi w spokoju ten sztylet".
- Tak... Zabijania na dziś mieliśmy zdecydowanie zbyt dużo. Także odpowiem na twoje drugie pytanie. Z tego, co przypuszczam, zostałeś tu wezwany przez pewien sztylet, by pomóc nam wypełnić jakąś misję, o której mamy nikłe pojęcie - stwierdził bez emocji. - I niezależnie czy mi wierzysz, czy nie, jesteś tutaj i nie widzę dla ciebie drogi powrotnej. Z resztą nie tylko dla ciebie. - Adril nie chciał, żeby zabrzmiało to nieprzyjaźnie - bądź co bądź, nie znał tego człowieka, a starał się nigdy nie oceniać z góry. Był za to zmęczony i zirytowany atakiem wilków, czy cokolwiek to było. Po chwili dodał więc cieplej - Witaj w naszej grupie... Jak brzmi twoje imię? |