Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2007, 13:32   #31
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Lightbulb Hadrian, Szepcząca Puszcza

Uśmiech kobiety gdy zwracała się do Bayarda był jak pierwszy promień słońca po długiej i chłodnej nocy.
- Och... doprawdy? Jak mogłam tak się pomylić... - przez chwilę bohaterom zdawało się, że zauważyli w jej oczach cień obawy, a nawet strachu - Nieważne, nieważne - błagam wybacz mi szlachetny panie. I chodź za mną. - odeszła kilka kroków i wyczekująco patrzyła na młodzieńców - Mam nadzieję, że mój skromny dom nie będzie dla was zbyt ubogi. Ruszajmy.

Hadriana skonfundowały jej słowa i czyny. Pani Lasu, przykładająca wagę do takich rzeczy? Błagająca o wybaczenie za takie słowa? Ignorująca nazwanie jej wiedźmą? I skąd ów strach?

Nawykły do wyłapywania nastrojów publiczności grajek nie miał bowiem wątpliwości, że pośpiech, jaki narzuciła w drodze kobieta był wynikiem strachu.

Dodatkowo, podróżowali dotąd raczej szybko. Teraz, niemal biegli. I to nie ścieżką. Nie przypominało to przemarszu po czyimś podworcu lub przez domenę właścicielki, pod jej samej okiem. Przypominało to potajemną ucieczkę raczej. Nim jednak ta myśl wykrystalizowała się minstrelowi w pełni...


- Wybaczcie, nie możemy iść wolniej. Wróg czuwa. - w pięknych, głębokich jak leśne jeziora oczach kobiety było już wyraźnie widać przestrach - Biegiem! - mówiąc to, kobieta skoczyła w stronę najgęstszej kępy kolczastych krzewów. Nie zdążyła.

Stare, wyleniałe ptaszysko, które towarzyszyło im przez całą drogę, to ptaszysko, które Hadrian wesoło pozdrawiał za każdym razem gdy go widział, pokazało swe inne oblicze. Czwarta postać - stara, przygarbiona, odziana w łachmany kobieta - ogarnęła wzrokiem sytuację by się w końcu odezwać:

- Dokąd prowadzisz moich gości, Yerrotyxal? .

"Jak skrzypienie suchego konara", pomyślał minstrel, tęsknie wspominając głos Pani Lasu. Jednocześnie jednak zdał sobie sprawę, że nie ma co łapać się na piękną okładkę księgi.

- Czego chcesz ode mnie, stara wiedźmo? Czemu wciąż mnie prześladujesz? Czemu nie nazywasz mnie moim imieniem? Mieszkam w tym lesie od wieków i nie jestem przyzwyczajona, by ktoś mnie w nim lżył. Odejdź!

"Ta odpowiedź... jest obliczona na nas. Wzmianka o prawdziwym imieniu, to ma nas utwierdzić w wierze w poprzednie jej słowa. Nie nazywa tamtej, nie próbuje się z nią rozliczyć. Mabel miałaby być ścigana we własnym domu? Do licha... to się robi skomplikowane. Bo w końcu czemu nie? Przegnano ją z dworu podobno, zatem da się ją przegnać. Czy z lasu też?"

- Yer, wężowa głowo. Byłaś moją uczennicą i podstępnie poznałaś kilka moich drobnych sekretów. Przebaczyłam ci, ale od Uskrzydlenia trzymaj się daleko. Oni idą do mnie i byli na dobrej drodze, dopóki ich od ścieżki nie odwiodłaś.

- Może pozwolisz im sama zdecydować, do czyjego domu chcą pójść, hmmm?

Minstrel stanął w luźnej postawie, poprawił torby, spiął włosy nad głową dobytym z kieszeni płaszcza kościanym grzebieniem, ręce zwiesił przy bokach.

Kiedy tak stał, miotanie nożami było najłatwiejsze, a w każdym rękawie miał dobre, świetnie wyważone noże do rzucania, które zwykł był nazywać asami.

Kiedy kobiety wymieniały uwagi, nachylił się do Bayarda i szepnął:

- Trzeba dowieść, która jest prawdziwa, ale nim nie będziemy mieli pewności, przed obiema trza się trzymać na baczności. Miej kij w pogotowiu! A me następne słowa udaj, że prawdziwe i dawno Ci znane.

"Głupcem jestem, że księżniczki nawet o wygląd Mabel nie zapytałem. Ale, co wygląd znaczy, kiedy ktoś magią włada!" Drugą myśl chłopak dodał, gdy wspomniał przemianę niedawnego kruka.

Kiedy Mabel-Yer skończyła mówić, Hadrian przeniósł wzrok na starszą kobietę. Gdy i ta nic nie rzekła skłonił się delikatnie i rzekł do nowoprzybyłej:

- Pani, pozdrawiam po raz kolejny. Dzięki raz jeszcze za Twe przewodnictwo oraz dyskretne czuwanie nad nami w drodze tutaj. Mniemałem, że okoliczności jakoweś nakazują zmianę trasy, kiedy więc pojawiła się pani Yerrotyxa, podążyłem za nią, jak widzę teraz, niesłusznie. Jej podszycie się pod Ciebie pani, wziąłem za test, jakiemu nas poddała, a że chciałem ją mą wiedzą zaskoczyć, gębę na kłódkę trzymałem zawartą i udawałem, że tańczę wedle jej grania. Widzę teraz, że ma chęć zaskoczenia jej głupią była, przepraszam tedy.

Blef to był, lecz wygłoszony z opanowaną twarzą, wygłoszon w lekkim ukłonie w stronę kobiety-kruka, tak, że Yerrotyxa nie mogła obserwować oczu minstrela, kiedy ten na poczekaniu łgał. Intuicja grajka podpowiadała mu, że Yerrotyxa słabszą jest z dwu kobiet, liczył tedy, że śmiałe słowa wybiją ją z tropu i zdradzi się z czymś. Kruk zaś obserwował ich niejednokrotnie, jeśli zatem pragnąłby ich krzywdy, już nie raz zdołałby ją wyrządzić. Hadrian zadbał tedy, by w głosie jego słychać było szacunek do starszej kobiety, wdzięczność za jej czuwanie i towarzystwo w podróży. To nie było trudne, bo prawdziwie czuł jedno i drugie. Przychylność puszczy i jej gorliwość do zapewnienia im wygodnej podróży nagle stanęły minstrelowi w nowym świetle, boć przecie kobieta-kruk podróżowała z nimi...

Potem była część trudniejsza. Kiedy kłamał o teście, starał się, by głos jego brzmiał jak głos ucznia, który przeprasza mistrza za zbytnią pewność siebie, przy tym wie, że mistrz zna tę jego cechę a przez swe dokonania przeszłe liczy na mistrza pobłażliwość. Taką kwestię na przykład wypowiadał sprytny giermek Rycerza w Masce, z pieśni "O człeku co imię swe porzucił", kiedy ten poucza go iż łajdactwa nigdzie nie prowadzą. Rogarnięty zaś giermek mówił, że on nijak z łajdactwem się nie zadaje, on jedynie je przechytrza i własną bronią bije.

Ale, pieśń pieśnią, a tu stawał zuchwale kłamiąc przeciw kobiecie, co poznawała onegdaj magiczne arkana. "Śmiałym fortuna sprzyja!", pomyślał i wyprostowawszy się z ukłonu, z góry spoglądnął na młodszą kobietę, z powściąganym gniewem rzucając:

- Mów pani! Czemuś nas ze szlaku sprowadziła? Jaki cel Ci przyświecał?

Twarz minstrela ściągnęła się, zwężone oczy zaiskrzył gniew. Uniesione w górę włosy spięte kościanym grzebieniem miały w sobie pajęczyny oraz zaplątane gałązki, na policzku znać było parę szram niewielkich od przedzierania się przez krzewy, lecz czoło pokryte było marsem a usta skrzywione w dezaprobacie. Minstrel dosłownie wpił się spojrzeniem w zieloną panią, nie postąpił jednak ani o krok do przodu, w skrytości ducha bowiem wspomniał słowa wężowa głowa i obawiał się konsekwencji ataku węża po zrzuceniu przebrania.

Teraz zostawało jedynie się modlić, by starsza kobieta dała szansę na przeprowadzenie manewru oraz by młodsza wpadła w naprędce rozstawione sidła.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 08-04-2007 o 13:43. Powód: cudzysłowy dla myśli
Tammo jest offline