Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2015, 22:44   #2
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Zostawiła za sobą drawniany, piętrowy domek. Mogła złowić spojrzenia niektórych stałych bywalców ulicy. Stary dziadunio, codziennie wystawiający swoje drewniane figurki na przeciwko, uśmiechał się szeroko szczerząc swoje niepełne uzupełnienie. Zagwizdał śmiejąc się na całęgo.
Lawirując pomiędzy wozami i innymi istotami na drodze, minęła dwie odnogi i dotarła na plac. Łaźnia była usytuowana w dużym, białym, kamiennym budynku. Przy jej wejściu stał jak zwykle gnom pobierający opłaty za wejście.
- Dobry - splunął - dwie srebrne.
Nie mogła się powstrzymać i uśmiechnęła się do niego czarująco.
- Dobry gnomie, nawet ode mnie? Nie uważasz, że moja obecność mogłaby zachęcić innych do wstąpienia do środka? - zaśmiała się, nawijając na palec jeden ze swoich loków i mrugając do niego kokieteryjnie.
- Nawet od ciebie. - Gnom pociągnął głośno nosem ponuro patrząc na wdzięczącą się półelfkę. Nie wyglądał na specjalnie zainteresowanego jej wdziękami. Wystawił dłoń po monety.
- Dwie srebrne.
Co za rozczarowanie, ale bard chyba za mocno rozbudził jej ego. Wyjęła monety, sprytnie ukryte w ubraniu i podała je gnomowi.
- Gburowatość nikomu nie przysparza niczego dobrego - powiedziała mu jeszcze i weszła do środka.
Usłyszała jeszcze za sobą jakieś poburkiwania, ale nie miały one większego znaczenia. Przed nią rozpostarła się łaźnia.



Prócz wielkiego basenu były tam też natryski z ciepłą i zimną wodą, którą polewali pracownicy łaźni. Był tam wiele osób, zarówno mężczyzn jak i kobiet większości popularnych ras. Raczej nie widać było elfów. Przewijały się krasnoludy, niziołki, gnomy - najwięcej jednak było ludzi. Nie widać było specjalnego problemu z nagością, choć kobiety trzymały się jednej części basenu kiedy mężczyźni drugiego. Panował gwar i tłok. Większość istot było po swoim czasie pracy. Nadia rozejrzała się, poszukując miejsca, gdzie mogłaby zostawić swoją sukienkę. Nie była droga, w środku nie nosiła nic niezwykle cennego, ale wolała ją potem odnaleźć. Nie przepadała tłoku, o ile nie była w centrum jego uwagi. Zauważając odpowiednie miejsce ruszyła tam i bez skrępowania zsunęła ubranie z ramion. Materiał spłynął po jej ciele, odsłaniając wszystko. Również to, co pozostawił po sobie bard.
Niestety jej nagie ciało nie wywołało oczekiwanych reakcji. Ludzie i nieludzie byli zajęci sobą i mało kto zwracał uwagę na roznegliżowaną półelfkę. Nie była jedyna, która mogła się pochwalić boskim ciałem. Umięśnione torsy i jędrne okrągłe piersi przebijały się pomiędzy tymi zwykłymi i chudymi, lub obwisłymi. Po tym jak Nadia opłukała się z nieczystości mogła wejść do basenu. Dopiero teraz zauważyła, że z jednej strony jest mniej istot. Siedziały tam dwie osoby. Wielki i zielony półork oraz osoba, której raczej się nie spodziewa na publicznej łaźni. Była to ta sama szlachcianka o której chodziły ostatnio pogłoski. Nawet stąd można było dostrzec wiele. Miała włosy nawet bardziej intensywnie rude niż Nadia, piersi niczym dojrzałe arbuzy, pełne usta i spojrzenie kusicielki. Na jej szyi wisiał najwspanialszy naszyjnik jako półelfka widziała. Towarzysz szlachcianki był zaś ponury i patrzył groźnie dookoła szczerząc swoje dolne, pokaźne kły. O dziwo był również w wodzie. Jego Halabarda stałą obok oparta o jedną z kolumn.
No proszę, życie czasami pozwalało sobie na zaskoczenia. Nadia jeszcze nie wiedziała czy to szczęśliwe zaskoczenie. Półorczy ochroniarz robił groźne wrażenie, ale przecież półelfka nie wyglądała groźnie ani trochę. Nie chciała nawet kraść teraz tego naszyjnika, za dużo ludzi dookoła, gdyby coś poszło nie tak. Potrzebowała jednakże zaproszenia na bal, dlatego uśmiechnęła się do szlachcianki i powoli zaczęła zbliżać się w jej kierunku.
Z początku żadne z nich nie zauważyło nadpływającej dziewczyny. Na wpół brodząc na wpół przepychając się pomiędzy większymi skupiskami gubiła się pomiędzy wyższymi sobie. Podczas tego jednak znalazło się kilka wygłodniałych spojrzeń i nieprzyzwoitych rąk “przez przypadek” dotykających jak najbardziej właściwe miejsca.

Gdy Nadia wyłoniła się zza nieprzyzwoitego tłumu półork wstał groźnie patrząc na półelfkę. Woda sięgała mu nieco ponad połowę ud i nie dało się wręcz niezauważyć dorodnego członka. Hrabina najpierw bezwstydnie spojrzała na jego krocze i dopiero po chwili dotknęła jego przedramienia aby usiadł. Sama rozłożyła ramiona wypinając do przodu swoje jędrne półkule. Na jej twarzy widniało zaciekawienie. Wzrok czarodziejki podążył tym samym torem zanim ochroniarz ponownie nie zanurzył się w wodzie. Uśmiech Nadii jeszcze się poszerzył, a język samowolnie przesunął się po pełnych wargach, gdy zbliżyła się jeszcze trochę.
- Hrabino - ukłoniła się odrobinę, spoglądając w oczy kobiety, aby uniknąć niepotrzebnych na razie spojrzeń na wisior lub piersi. - Cóż za szczęście mnie spotkało, że zobaczyłam cię w takim miejscu - słowa płynęły z ust Nadii bardzo gładko. - Cudownie poznać główną… damę dzisiejszego przyjęcia, o którym tyle już zdążyłam się nasłuchać! Nazywam się Ilyena - skłamała gładko - naprawdę bardzo mi miło cię poznać - wraz z tymi słowami podpłynęła jeszcze bliżej, aby znaleźć się praktycznie tuż przy hrabinie.

Lukrecja Dupczes, bo tak też miała ona na imię, uniosła brwi do góry. Ponieważ siedziała wciąż w wodzie bezczelnie mogła wodzić wzrokiem po całym ciele Nadii.
- Ilynea… nie pamiętam aby któraś ze szlachcianek tego ponurego miasta miała tak na imię. Ale widzę, że jesteś na tyle poinformowana aby wiedzieć z kim rozmawiasz - hrabina przystawiła jeden palec do swoich ust. Wyglądało, że się nad czymś zastanawia. Półlefce zaś przypomniało się, że Dupczess jest przyjezdną personą, która zasłynęła raptem dwa - trzy lata temu.
- Nie jestem stąd - Nadia w wodzie zanurzała się powoli, pozwalając rozmówczyni wodzić wzrokiem po wszystkim, po czym chciała. - Bywam w tym pięknym mieście zaledwie okazjonalnie, zwykle na zaproszenie hrabiego Kerke - wymieniła nazwisko szlachcica, którego istotnie znała i który mógł potwierdzić opowiadaną bajeczkę ze względu na pewne… stosunki jakie między nimi panowały. - Tak dawno nie byłam na jakimś ciekawym balu! - westchnęła trochę teatralnie ukazując swoje rozczarowanie.
Lukrecja najpierw zacisnęła usta w dziubek, a potem się roześmiała.
- Och złociutka, to już tak źle jest że musicie robić podchody aby dostać się na bal? Naprawdę Kerke chyba zapomniał ci w takim razie wspomnieć, że sam idzie. Cóż za nieprzejmość z jego strony, że mnie nie poinformował, że będzie miał gościa… podzieliłabym się wtedy zaproszeniem…
Nadia spojrzała na nią zaskoczona. Nie do końca udawanym zaskoczeniem.
- To drań! Lubi jak przyjeżdżam do miasta, jestem takim miłym towarzystwem - przedrzeźniała, udając prawdziwy ton Kerke potwierdzając tym samym swoją znajomość z nim. - A tak naprawdę idzie z kim innym. Ciekawe jaka kobieta obiecała mu więcej niż ja mogłabym dać - potrząsnęła głowa. - Dość jednak o mnie, przyciągnęło mnie do ciebie, Lukrecjo, mogę tak do ciebie mówić, prawda? Przycięgnęło mnie zupełnie coś innego. Niewiele takich dam jak ty, o takich niesamowitej… urodzie zwłaszcza, pojawia się w publicznej łaźni - zachichotała, a hrabina jej zawtórowała.
- Och tak, mężczyźni potrafią być niewdzięcznymi dupkami - przyłożyła dłoń do ust udając speszenie. Jej wzrok jednak mówił coś kompletnie innego.
- A jednak nie jestem sama w tej łaźni… Ilyneo. Powiedziałaś, że chciałabyś udać się na bal… Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z jego klimatu. Wszyscy będziemy zamaskowani, tak aby na pewno nasze twarze nie zostały rozpoznane. Strój zaś… jest dowolny jeśli rozumiesz co mam na myśli - przyłożyła dłoń do piersi.
- Kerke może może chciał cie uchronić przed tym… nie, nie wyglądasz na tego typu osobę. Hmm… - zamyśliła się.
- Nie lubię dawać nic za darmo… ale za odpowiednią cenę chyba nawet zaproszę ciebie do siebie na dłużej niż jeden bal… Zgodzisz się na moje warunki? - hrabina przygryzła dolną wargę.
Nadia zbliżyła się bardziej, ich mokre, śliskie ciała prawie się o siebie ocierały.
- Na pewno nie chciał mnie uchronić przed zgorszeniem, piękna Lukrecjo - prawie wyszeptała, odsuwając długie włosy ze swojej twarzy i przerzucając je na plecy. - Jestem bardzo zaintrygowana, cóż to za… warunki?
Hrabina uśmiechnęła się szeroko. Dotknęła twojego barku - delikatnie niczym muśnięcie piórka. Powiodła wolno palcem do góry, po szyi. Złapała za brodę i odwróciła stanowczo w lewą stronę.
- On.
Półork drgnął zauważalnie. Spojrzał z ukosa na ciebie i hrabinę.
- Mała - stwierdził.
- Och myślę, że sobie poradzi… prawda Ilyneo? Tu i teraz, przy wszystkich. Rozbudź go, doprowadź do wrzenia... - kątem oka Nadia mogła dostrzec niemal diabelski uśmiech Lukrecji.
- Jego? - zdziwiona Nadia przesunęła wzrokiem po półorku. Nie miała nic przeciwko temu, ale zastanawiał powód. Czyżby Lukrecja lubiła patrzeć? Ah te zagadki! - Czy to z kolei pobudzi ciebie, piękna?

Wyszeptała, sięgając swoją dłonią w stronę mężczyzny i powoli sunąc paznokciami po twardych mięśniach, przysuwając się bliżej niego.
Hrabina nie odpowiedziała pozwalając działać półelfce. Półork nie zareagował w żaden sposób na pierwsze podejście. Nie zdawał się być jak na razie zainteresowany. No no, biedactwo miało problem z gotowością? Coraz to nowe teorie pojawiały się w głowie rudowłosej, kiedy ta syciła się tym ciekawym ciałem. Otarła się o półorka i znalazła za nim, chwytając za pośladki. Nie wyglądało to jeszcze na bezpośrednie kuszenie, a raczej testowanie. Otarła się o niego raz jeszcze, tym razem całym swoim nagim ciałem, przesuwając dłonie na tors.
- Jestem mała, wszędzie. Wyobraź sobie to uczucie ciasności… - powoli obchodziła ochroniarza Lukrecji, nie zerkając już na kobietę.
Ochroniarz patrzył na Nadię z pewną dozą beznamiętności. A może to był jakiś rodzaj smutku? To wrażenie minęło tylko gdy przeniósł wzrok na ciało złodziejki. Przyglądał się biernie, wyraźnie dając tym znak, że tym razem to ona musi się napracować. Nie ułatwiał zadania. Nie pieścił jej tylko czekając i obserwując.
- Śmiało kotku - padło cicho z ust hrabiny.

Przez chwilę mignęła w głowie Nadii myśl, co półork myśli o zachciankach swojej pani, ale przecież nie powinien wiele narzekać. Szybko więc porzuciła takie dylematy i skupiła się na swoim zadaniu. Nie było proste. Mężczyzna nie dawał po sobie poznać co i czy cokolwiek na niego działa. Rudowłosa przeszła przed niego i wymownie kołysząc biodrami i tym samym swoimi długimi włosami zaczęła powoli opuszczać się w dół. W dół i w górę, muskając co chwilę umięśnione ciało. Wiedziała, że wszyscy mogą na to patrzeć i ona sama czerpała z tego pewnego rodzaju perwersyjną przyjemność. Objęła dłońmi szyję półorka i powoli oblizała swoje wargi, pierwszy raz wyraźniej przesuwając łonem po kroczu wielkoluda.
Przymknął oczy. Poruszył się nieznacznie poprawiając swoje ułożenie. Jego szorstkie dłonie przesunęły się na uda dziewczyny. Gdy otworzył oczy mogła zobaczyć, że jej wysiłki nie szły na marne. W jego spojrzeniu nie było takiego ognistego pożądania jak niejednokrotnie widziała u innych. Jednak jego członek robił się powoli sztywniejszy. Półork upajał się bliskością na swój stoicki sposób. Powoli przesunął dłonie na pośladki kobiety i zaczął je ugniatać w rytm jej ruchów. Mieściły się prawie całe w jego wielkich łapach. Nadia lubiła dużych mężczyzn, dużych wszędzie. Poruszyła biodrami, ocierając się szparką po całej jego długości. Robiła to przez moment, zanim uniosła się wyżej i przejechała językiem po wargach półorka.
- Jestem tak bardzo ciekawa, czy równie opanowany jesteś zgłębiając wnętrze kochanki… przedłużając jej rozkosz…
Szeptała cicho, nie ustając w ruchach bioder oraz dłoni, językiem także dołączając do pieszczot jego ciała. Wzięła w usta jeden z jego sutków i drażniła się z nim, ponownie opadając na sztywniejącą męskość.
Cichy pomruk zadowolenia dotarł do jej uszu. Członek ochroniarza drgał przecząc spokojowi swojego właściciela. Ten dalej masował pośladki aż w końcu mocno zacisnął na nich dłonie. Pewnie trzymając już chciał spenetrować swoją niewielką kochankę kiedy dotarły do niego słowa słowa hrabiny.
- Chcę aby wszyscy widzieli - po chwili wahania półork podniósł się wraz z Nadią tak jakby nic nie ważyła. Po kolejnej chwili zwątpienia usiadł na krawędzi basenu obracając półelfkę od siebie. Trzymając jeszcze jej nogi zamknięte nachylił się nad jej uchem.
- Jesteś pewna? - szepnął tak cicho, że nawet ona ledwo go usłyszała. Teraz mogła zobaczyć to co on. Cały basen ludzi i nieludzi patrzących w jej stronę. Jedni byli zmieszani, inni zniesmaczeni, jeszcze inni zdradzali zainteresowanie tym co się działo.
- Już i tak mnie widzą, prawda? - odszepnęła, ostrożnie ruszając biodrami. Przesunęła wzrok na hrabinę i uśmiechnęła się do niej. - Tego chcesz, prawda? Aby mnie zapamietali penetrowaną przez tego olbrzyma… Myślisz o tym, żeby kiedyś sama tak zrobić? - Nadia była tak samo ciekawa jak podniecona. Za tym przedstawieniem coś stało, ale tak naprawdę nigdy nie miała nic przeciwko pokazywaniu się publicznie. Tu nie było wolno uprawiać seksu, może jednak pozycja hrabiny ten zakaz zmieniała?
- Och jestem ciekawa jak daleko istoty są w stanie się posunąć… aby osiągnąć swoje cele. Ale proszę nie zatrzymujcie się. Szkoda by było stracić zapał. No, no do roboty - ponagliła parę dłonią. Nadia zaś zauważyła, że druga jest schowana pod wodą i niknie pomiędzy udami hrabiny.
Ochroniarz odchylił się nieco aby zrobić miejsce dla półelfki. Mogła poczuć jak mocno jego członek napierał na jej uda i kobiecość. Półork rozchylił nogi kobiety. Nie ciągnął gdyby jakakolwiek wątpliwość miała zaistnieć. Gdy już jej kwiat był widoczny dla wszystkich zielonoskóry uniósł ją i powoli posadził na sobie. Lukrecja mogła tego nie wiedzieć, ale dla Nadii ta sytuacja stała się tak podniecająca, że nie mogła już oponować, ani przerwać tego co zaczęli. Kiedy nasuwała się na grubego penisa, nie powstrzymała jęku. Rozepchnął się mocno, przez co mimowolnie spróbowała zacisnąć uda. Wchodził coraz głębiej, penetrując bardzo ciasną dla jego ogromu grotę. Rudowłosa zagryzła wargi i zamiast patrzeć na tłum, spoglądała prosto na hrabinę. A półork był głębiej i głębiej.
Odgłos rozkoszy jaki wydała z siebie złodziejka zaskoczył nieco hrabinę. Z szeroko otwartymi oczami i uchylonymi ustami patrzyła jak członek niknie we wnętrzu ociekającego sokami kwiatu. Przygryzła wargę i mocniej zacisnęła swoje uda.

Półork w tym czasie zaczął lekko drżeć. Widać nie potrafił już dłużej być obojętny mimo, że starał się być niezwykle ostrożny jak na przedstawiciela swojej rasy. Zsunął dłonie z bioder i przesunął je na piersi kobiety zasłaniając je. Zaczął się nimi bawić i nieco nieśmiało poruszać. Jakby bał się, że zrobi krzywdę drobnej w stosunku do niego kobiecie. Nasuwała się tak głęboko, aż niemal cały znalazł się w jej szparce. Dłonie oparła na jego udach, z szeroko rozwartymi w kierunku widowni nogami pokazywała im wszystko. I nic sobie z tego nie robiła. No, prawie nic, bowiem pożądanie drążyło jej małe ciało. Patrzyła na Lukrecję, na jej piersi i rękę, niemal zachęcając do pokazania więcej. Z pomocą rąk uniosła się na półorku i zaraz opadła, z większym impetem. Głośne stęknięcie zgrało się z pogłębieniem tej cudownej penetracji. Delikatny impuls bólu zgrał się z odczuwaną rozkoszą.
Coś jednak było nie tak. Półork burknął czy też westchnął zabierając dłonie z torsu dziewczyny. Na moment przestał się poruszać. Złapał za chude ramiona aby przyciągnąć ją do siebie samemu również nieco się odchylając. Jego silne dłonie sięgnęły do ud rudowłosej rozchylając jej jeszcze bardziej i zaraz podnosząc do góry. Teraz nie było mowy o tym aby ktoś nie zobaczył ich intymnych części. Zielonoskóry widać mógł sobie pozwolić na taką pozę gdyż bez większego wysiłku zaczął pracować podnosząc i opuszczając Nadię na swój członek. Tak jawnego aktu kopulacji dokonywała niezwykle rzadko. Czerwień jej policzków zgrała się w pełni z kolorem włosów, acz z ust wydobywały się jęki nijak nie świadczące o tym, że ma ochotę przestać. Lub, że faktycznie krępuje się tym. Niezwykle przyjemne mrowienie rozbiegało się po całym ciele rudowłosej, z każdym nasunięciem na trzon zielonoskórego.
Intensywne doznania trwały. Nadia była zdana całkowicie na widzimisię ochroniarza i jak się wkrótce okazało szybko skończyły się obsceniczne igraszki. Mężczyzna zadrżał a dziewczyna poczuła wyraźnie w sobie jak jego członek pulsuje. Skończył szybciej niż się można było spodziewać zostawiając niezaspokojoną półelfkę. Co dziwniejsze chwilę po tym jak skończył pospiesznie, choć delikatnie, zdjął ją z siebie i bez słowa odszedł w wyrazem strachu na twarzy.

- O rety… - odezwała się Lukrecja patrząc za odchodzącym półorkiem. - Nigdy go nie widziałam w takim stanie.
Nadia natomiast, odrobinę sfrustrowana, przyglądała się kobiecie.
- Jest bardzo dobrze wyposażony, ale skłamałabym mówiąc, że doskonale zaspokaja kobietę - na ustach pojawił się jej niewielki, krzywy uśmieszek.
Hrabina parsknęła śmiechem.
- Ale muszę przyznać, ze normalnie jest… bardziej cierpliwy. Coś zrobiła śliczności ty moje? - kobieta palcem dotknęła podbródka półelfki. - Pomogę jak mi odpowiesz - znacząco spojrzała w dół.
Nadia podeszła bliżej, swoim małym nagim ciałem prawie się ocierając o Lukrecję.
- Chyba moje małe i… ciasne ciało dało mu wiele przyjemności.
- To na pewno, ale…
- hrabina urwała. - Mniejsza. Z chęcią przyjmę cię jako swojego gościa honorowego. Będziesz wzbogacać wspaniale moje przyjęcie.

Po tych słowach pocałowała półelfkę. Znów obie zatopiły się w swoich doznaniach erotycznych. Zaspokojenie dotarło do nich obu w chlupocie wody, ciężkim dyszeniu i jękach. Po wszystkim hrabina posłała po swojego ochroniarza i sługi. Kazała odnaleźć ubrania Nadii i przynieść swoje. Półork starał się nie patrzeć na drobną kobietę zamiast tego omiatając gapiów wrogim spojrzeniem. Ci zaś byli różni. Co bardziej zgorszeni wyszli wzywając straż. Ta jednak nie interweniowała stojąc ukryta gdzieś po kątach. Z ich twarzy nie dało się wyczytać czy to fascynacja widokiem, czy reputacja hrabiny sprawiły, iż pozostali bierni. Reszta widowni podzieliła się na podnieconych, ale zbyt bojaźliwych aby śmieć dłużej patrzeć na boginie seksu oraz ich barczystego ochroniarza i na chcących doznać rozkoszy ale skutecznie odganianych. Tak też obie kobiety opuściły łaźnię. Dalej zostały zawiezione przez otwartą dorożkę wprost do posiadłości Lukrecji Dupczes.
 
Lady jest offline