Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2015, 01:48   #37
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gavonisi, Góry Thantalo - Rezydencja, Parter


Ochroniarz uśmiechnął się wymownie do Natashy.
- Ma nocną zmianę. Kończy rankiem o siódmej, czyli koło południa powinien być zdatny do użytku. Tylko niech pani odstawi go przed zmierzchem. Druga nocna zmiana - mówił wpuszczając kobietę jaki pierwszą do domu.

Jak już widziała przez szklaną ścianę z zewnątrz wewnątrz znajdował się jeszcze jeden mężczyzna w garniturze.

- Rzuć no okiem czy tamci nie potrzebują pomocy jak mnie nie ma. Pani prosiła o oprowadzenie - powiedział do siedzącego w przedpokoju kolegi, a ten przestawił tylko krzesło, by mieć oko na odpowiedni fragment parceli.

Przeszli korytarzem.

- Tutaj jest salon. Wie pani, jak deszcz pada, to pełno tu ludu. Jakiś film, drinki, chipsy, gadanie o niczym. A te kanapy w zagłębieniu są bardzo wygodne. Musi pani je wypróbować. Jak pani widzi na zewnątrz taras, a tamten zarośnięty zielskiem, drewniany domek to składzik ogrodowy. Tam w rogu łazienka. Ja w domu mam trzy razy mniejszą, a dla nich to warunki polowe. Tutaj jest pokój gier - ciągnął otwierając kolejne drzwi, lecz tym razem do niego weszli.

- Taki stół bilardowy jest drogi. Wiem, bo czasem pykam sobie w pubach. A tamten to stół do snookera. Dałoby się grać na jednym stole, ale kto bogatemu zabroni? Te drzwi prowadzą na korytarz. Jeszcze nim pójdziemy, a teraz pójdziemy tym. Na lewo sala konferencyjna, ale żeby tam wejść potrzebna jest karta. Tam nie potrzeba sprzątania. Tu są schody na górę, ale tam też nie ma pani potrzeby wchodzić. Tylko parter. Idźmy dalej. To jest pokój wypoczynkowy, jakby salonu było mało. Tylko tutaj jest taki... bardziej cichy pokój. Trochę czytelnia. A tu, na tych szezlongach czasem ucinają komara. O! A tu biblioteka - zamyślił się nagle.

- A z resztą. Tylko tamtędy przejdziemy. Bo to jest tak, że ja pani wpuszczać tam nie powinienem, ale nie chce mi się zapierdzielać dookoła. Tak wygląda pokój konferencyjny. Nic specjalnego. Takich widziałem już pełno. A o tym korytarzy mówiłem wcześniej. Tymi drzwiami do pokoju gier, ale my idziemy tam. Tu jest korytarz z obrazami kwiatuszkami i innymi chwastami. Typowa pokazówa. W końcu ściana szklana. Ale to później przejdziemy. Tu są pokoje dla VIPów, ale tam to już w ogóle nie musi pani wchodzić. Ich burdel jest ich burdelem. Tutaj jest łaźnia. Luksus. Wypas. I teraz przejdziemy sobie tędy i tędy i znowu jesteśmy w korytarzu pokazowym. Przejdziemy teraz pokojem gier do salonu. Teraz przez taras. To jest wejście do kuchni. Obsługa przyrządza książętom jedzenie i zawozi przez taras. Zazwyczaj jedzą na dworze, ale czasami w salonie. Tutaj my mamy pokój wypoczynkowy. Nasz. Pracowniczy. Znacznie słabszy, nie? Ale może być. Tutaj jest nasza łazienka. A dalej to są nasze pokoje. Nie trzeba tam sprzątać. To wszystko? - zamyślił się na chwilę.

- Tak. To wszystko. Pani wybaczy teraz. Muszę wracać na stanowisko. Zostawiam tu panią. Chyba, że coś jest niejasne... - spojrzał na "sprzątaczkę" pytająco.



Gavonisi, Góry Thantalo




Znalezione przez Blacka podejście skończyło się szybciej niż się zaczęło. Nie stanowiło to jednak specjalnego problemu w szczególności z pomocą sprzętu wspinaczkowego. Czasem nawet wystarczały po prostu stopy oraz dłonie.

Jedyną trudność stanowiły zapadające ciemności. Wszelkie większe oraz mniejsze kamienie zaczynały być jednako bardzo obluzowane lub przymocowane. Zależnie od punktu widzenia.
Ciemne szczeliny z wolna ginęły w zapadającej czerni. Rosnące dość pospolicie gęste kępy traw stawały się coraz mniej pewną pomocą. Wykrycie czy akurat ten wiecheć jest mocno zakorzeniony zaczynało być niemożliwe.

Zdobywanie szczytów o tej porze nie szło najlepiej, ale mężczyzna systematycznie posuwał się do przodu. Nie prędko. Systematycznie. Przynosiło to rezultatu, gdyż w końcu dotarł w pobliże szczytu i już miał postawić krok, gdy nagle zamarł. Z jednej z szerszych szczelin wystawały... kable.

Gdy Black zwany Whitem przyjrzał się temu z bliska stwierdził, iż jest to czujnik ruchu.
Na skrawku płaskiego terenu, na którym właśnie się znajdował widział skupisko kilku sosen, którym przyjrzał się nieco dokładniej. Pomiędzy igłami znajdowało się patrzące wprost na niego oko. Pod spodem była dioda. Nie świeciła. To oznaczało, iż jeszcze nie był w zasięgu czujki.

Choć już widział szczyt, widział jak płaski teren pochyla się ku górze, ku miejscu docelowemu około trzydziestu metrów dalej, ale nie wiadomo było ile było tam ów urządzeń ani gdzie się znajdowały. Jeśli tam były. I jeśli będzie potrafił odnaleźć ich kryjówki.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline