Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2007, 15:28   #20
g_o_l_d
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
Mi często zdarza się wcielać w postacie o zupełnie innych przekonaniach, systemie wartości niż moje własne. Dlaczego? Robię to z czystej ciekawości. Dobrze jest czasem stanąć pod drugiej stronie barykady. Dobrze jest oceniać i rozliczać innych, ale gdy przychodzi nam rozliczanie samego siebie, trudno zrobić to sprawiedliwie i obiektywnie. Natomiast, gdy stoimy już po tej drugiej stronie i jesteśmy kimś zupełnie innym, nasza ocena siebie może być bardziej wiarygodna. Spoglądam na swoje poglądy z dystansem powoduje iż zobaczmy ich dobre i złe strony.
Często zdarza mi się grać istotami groteskowymi, bo dzięki ironii i deformacji jaka im towarzysz, zachowuje dystans i spoglądam na wszystko z charakterystycznym „przymrużeniem oka”. Tworząc nowe postacie, nigdy nie myślę o tym, czy będą zgodne z mechaniką, lub czy będą funkcjonalne dla fabuły, tudzież drużyny. Nie zależy mi na tym by były idealne. W całej mozaice baśniowych stworów, staram się stworzyć postacie żywe z krwi i kości. Często przeklęte, wzgardzone lub tchórzliwe... Wydaje mi się, że przez wszystkie defekty jakimi ich naznaczam stają się bardziej prawdziwe.
Dobrze jest, gdy postać nie jest stała. Tak jak to pisał Bortasz, każdego dnia każdy z nas jest tą sama osobą, ale przez różne czynniki które nas determinują stajemy się kimś zupełnie innym. Gdy wymieszamy te w wszystkie cechy i zaczniemy „rzeźbić naszą postać”(poprostu grać nią) jestem pewien, że nie wyjdzie nam jeszcze jeden zimny, kamienny posąg tylko istotą jak najbardziej realna.
Wcielenie się w nią bywa trudne, zwłaszcza w sesjach prowadzonych na żywo. Wynika to z tego, iż trzeba doskonale znać swoją postać i mieć żyłkę aktora. Dobre przygotowanie się do sesji, odpowiedni klimat nad którym czuwa MG i gracze, którzy nie rywalizują ze sobą w „wyścigu zbrojeń” (przy okazji wciągając w to MG), są czynnikami, którymi bardzo pomaga w odgrywaniu swoich postaci. Często krępuje nas sama mechanika gry, (ukłon w stronę tego co napisała Digoxin). MG jako strażnik zasad powinien umieć zdać się na własny rozum, a nie tylko na rygor reguł. Pozostaje ostatni czynnik jaki może nam przeszkodzić w „byciu” swoją postacią. Jest to czas, którego nigdy nie za wiele. Każdy z nas dysponuje nim według uznania. Ograniczenia jakie nam na rzuca mogą jednak być opłakane w skutkach dla naszej postaci.
Na pytanie „Ile z nas jest w naszych postaciach?” opowiedziałbym, że gdy robimy postać to wkładam w nią własne serce, odrobinę siebie. Coś czego nigdy nie ukryjemy i nie jesteśmy w stanie się wyrzec. Nasze lęki, sny, pragnienia, żyjące w najdalszych zakamarkach naszych myśli. One są ich odbiciem, urzeczywistnieniem. Wcielając się w nie, dajemy im dar „życia”.Jeżeli chcielibyśmy pomieścić je wszystkie w jednej postaci, gralibyśmy sami sobą.

Według mnie prawdziwą sztuką jest granie postaciami, które zdają się być nie zwykłe w swej normalności, czego wszystkim życzę.

P.S Jeżeli wyszedł z tego „koncert życzeń”, to przepraszam. Nie to miałem na celu.
 
__________________
Nie wierzę w cuda, ja na nie liczę...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d
g_o_l_d jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem