Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2015, 17:25   #109
Nemroth
 
Nemroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetny
Manfred / Elena / Wolf / Galvin

-Szanowny panie, w karczmie doszło do bójki. Nie mam niestety pojęcia jak się zaczęła i kto był jej prowodyrem. W każdym razie mój nieszczesliwy udział w niej był spowodowany troską o dobro mych towarzyszy. Pech chciał że owa dziewczyna wylądowała w mych ramionach, gdzie straciła przytomność. Po całej awanturze, karczmarz nakazał bym kobietę zostawił na ławce obok stajni. Tak też zrobiłem i do tego czasu owa żyła, jestem o tym przekonany. Jako znachor, zielarz potrafię odróżnić nieboszczyka od osoby nieprzytomnej.- wyjaśnił prawnikowi Manfred i czekał na dalsze pytania. Głos miał normalny, nie okazywał strachu wobec rozmówcy ale nie był też w żaden sposób butny. Podejrzewał że ludzie hrabiego czy tego Pierre Lafebre już pozbierali informację na ich temat, więc i tak nie było co kłamać. Czarodziej nawinie wierzył że szczera, rozsądna argumentacja wystarczy by udowodnić jego niewinność. I choć był wdzięczny kompanom za towarzyszenie mu tutaj a ich wstawiennictwo w tej sytuacji mogło okazać się niezbędne pogodził się z tym że jak sytuacja się przeciągnie muszą ruszyć dalej bez niego. Wystarczy że jakiś nieznany mu mag Eckhard narobił im problemów podczas ich poprzedniej przygody.

-Panie.. - jakby nie wiedział jak ma się zwracać Pierre do Manfreda, wyczekał chwilę aż ten się przedstawi -to co Pan mówi jest bardzo dziwne. Kobieta wpada na pada i traci przytomność od tak nagle. Potem rankiem odnajduje się ją martwą. I pan w dodatku jest ostatnią osobą, z którą ją widziano. - zamilkł wpatrując się w maga cierpliwie.

Gdzieś umknął moment przedstawienia się. W sumie ciągle jedynie wytkano go palcami, nie mówiono do niego po imieniu. - Proszę wybaczyć nietakt. Manfred z Elsterweldu. -powiedział i słuchał dalej. Ograniczył mimikę i gesty by nie zdradzać podenerwowania. Nie wynikało to z poczucia winny tylko ciężko było przetrawić myśl o przyznaniu się do bycia magiem. Lecz wyboru nie było. Jeśli ich ludzie dobrze wypytają kapłanów Morra z którymi wcześniej rozmawiał mogą to podejrzewać. Nie wspominając o tym że jego towarzysze mogą sami im przypadkiem to powiedzieć.
-Jestem imperialnym czarodziejem.- ogłosił, starając się by ton jego wypowiedzi brzmiał tak jakby mówił o rzeczy całkowicie normalnej. -Pozbawiłem ją przytomności bo nie chciałem jej uderzyć. Miała wcześniej broń i do ostatniego momentu owa niewiasta była w bojowym nastroju. Nie chciałem stosować przemocy fizycznej a musiałem mieć na uwadze własne zdrowie. Nie spodziewałem się by coś jej groziło na zewnątrz więc nie sprzeciwiłem się decyzji karczmarza by ją wynieść. Powtórzę, gdy zostawiałem ją na ławce, żyła.- opisał prawnikowi wszystkie wydarzenia jakie miały wczoraj miejsce.

-Czyli jest pan magiem? - zapytał retorycznie zaskoczony mężczyzna -Czy mam rozumieć, że użył pan magii her Manfred wobec zamordowanej? - padło drugie pytanie

-Tak panie Pierre, użyłem magi. Podstawowego zaklęcia z repertuaru sztuk magii tajemnej jakiego uczy się każdego czarodzieja w kolegiach. Popularna nazwa w staroświatowym to “uśpienie”. Oczywiście owe nie niesie żadnego zagrożenia dla istoty na które jest rzucone.- odpowiedział twierdząco Manfred i choć magowie z jego kolegium mieli reputację świetnych kłamców(jak to na iluzjonistów przystało)to w tej sytuacji krętactwo, półprawdy i nie domówienia mogły działać na jego nie korzyć. Bogowie raczą wiedzieć czy ktoś obcy podczas owej nieszczęsnej awantury nie wyłapał momentu gdy inkantował zaklęcie a tak jeśli była taka persona to może coś zapamiętała z słów wypowiedzianych w lingua praestantia. Wtedy ekspertyza jakiegoś rezydującego tu maga mogła by potwierdzić że było to tylko “uśpienie”. Pojawia się też w umyśle Manfreda nieprzyjemna myśl że ktoś go po prostu perfidnie wrabia ale wtedy cokolwiek nie powie to i tak wyrok zapadł. Tylko kto i po co? Z drużyny znika czarodziej i kapłan. Hipotetycznie jedyne osoby zdolne do sprawnej identyfikacji spaczonej aury Braghthorna. To była śmiała teoria ale czarodziej postanowił wspomnieć o niej Wolfowi jeśli sprawa się nie wyklaruję.
 
Nemroth jest offline