Miłosierdzie i dobre serce były ostatnimi przywarami o jakie fanatyczka podejrzewałaby poparzoną elfkę. Litość wobec istoty nie należącej do gatunku wąskodupców ze zbyt długimi uszami pasowała w tej sytuacji jak cnota do portowej kurwy - była, niepokojąca, zadziwiająca i wybitnie nie na miejscu, lecz któż mógł jednoznacznie stwierdzić jakie myśli kotłowały się w przesiąkniętej alkoholem czaszce łuczniczki? Podobne rozmyślania mogły stać się tematem długich dyskusji pomiędzy mędrcami z nulnijskiego uniwersytetu… oczywiście gdyby któryś z nich nie miał w głębokiej, czarnej dupie zarówno Youviel, jak i całej reszty świata poza swoją najbliższą, przynoszącą materialne zyski okolicą. Laury również nie obchodził stan psychiczny towarzyszki, dopóki ta była w stanie pozwalającym na użycie łuku który znajdował się na jej plecach i nie wkurwiała jej swoim burczenio-smędzeniem pod nosem, wypowiadanym oczywiście w dialekcie niezrozumiałym dla porządnego, prawowitego obywatela Imperium, sługi Sigmara i spokojnego w gruncie rzeczy człowieka. Wcale nie cynicznego.
Sieroty stanowiły odrębną historię, ale nimi kobieta w czerwieni gardziła jedynie odrobinę mniej niż pozostałymi elementami otoczenia. Mimo to nie zamierzała ich wspierać, głaskać po główkach i załamywać rąk nad paskudnym losem. Co ją to obchodziło?
No właśnie…
Prędzej gotowa była wyrzucić całe posiadane złoto do studni, niż wcisnąć choć nędznego pensa w umorusane, drobne łapki. Ludzie kochali iść na łatwiznę, stawiać sie w roli pokrzywdzonej przez los, biednej duszy przez co od samego początku klasyfikowali samych siebie jako potencjalne ofiary i wrzód na zdrowym ciele społeczeństwa. Wrzody się usuwa. Wycina ostrym nożem i patrzy jak krwawią, przypala rozpalonym żelazem.
- Daj jej flaszkę - prychnęła, odchodząc krok w bok od elfki. Nienawidziła, kiedy ktoś stopował jej działania, nawet jeśli pozostawały one tylko w strefie niewypowiedzianych, pobożnych życzeń.
- Nie pierdol i pilnuj swojej sakiewki - odgryzła się elfka. - Jak chce dzieciak kasy, to niech na nią zarobi.
- Na razie sama pierdolisz pod nosem, że człek ma się ochotę pochlastać obuchem młota - fanatyczka z typowym dla siebie wdziękiem i zmysłem dyplomacji splunęła pod nogi - Ale i tak do ciężkiej kurwy sporo ci brakuje do tego brodatego pokurcza. Ten to dopiero mordę rozpuszcza, aż obstrukcji idzie dostać. Pierdolony karzeł. - zakończyła markotnie, ale opuściła lewą rękę wzdłuż tułowia, nakrywając nią swoją sakiewkę.
- Czy ty mnie właśnie porównałaś do khazada? - elfka zapytała grobowym głosem. Jej wzrokiem zimnym jak norska zima obrzuciła fanatyczkę.
-A masz brodę i przerost ego oraz ambicji? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Drobna żyłka na jej czole zaczęła lekko pulsować, a wraz z nią zewnętrzny kącik lewego oka - Urżnij się może jeszcze trochę to znów odnajdziesz logikę i zdolność kojarzenia.
- Wiem, że jestem lepsza od tego bęcwała, ale nie stawiaj mnie z nim w jednym zdaniu… A ty na co się kurwa gapisz?! - elfka zwróciła uwagę na dzieciaka. - Albo gadaj, albo spierdalaj szukać szczęścia gdzie indziej.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |