Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2015, 15:15   #11
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Valerius podrapał się po głowie widząc te migdalenie się undine i paladyna. W sumie pasowali do siebie bardziej niż kapłanka do Quentina. I najwyraźniej dlatego tamten romans wygasł tak szybko jak zapłonął. Sam zaklinacz cieszył się szczęściem swojej przyjaciólki nie zdając sobie sprawy jak bardzo się zmieniła. Rany go jeszcze piekły, ale nie chciał w tej chwili zawracać nimi głowy akurat jej. Spojrzał więc na inne osoby i widząc jeno Elin wyraźnie podszedł właśnie do niej z uśmiechem pytając.
- A ty może znasz się choć trochę na ranach, bo wygląda na to, że uzdrowicielka jest zajęta. - Po czym spytał ciszej i z troską w głosie.- O czym myślisz. Coś cię trapi?
- Znasz mnie od dawna, Valeriusie -
odpowiedziała mu sarkastycznie, nie unosząc wzroku. - Czy kiedykolwiek okazywałam talent do uzdrawiania? - podniosła głowę i uniosła brwi. - Ciebie nic nie martwi? Jesteśmy nie wiadomo gdzie, a moje rzeczy zostały cholera wie jak daleko! - westchnęła półelfka, kręcąc głową. Kryształki uniosły się w górę i zawirowały wokół głowy zaklinacza.
- Zostawiłaś tam coś ważnego? Jakąś pamiątkę może?- zapytał zaklinacz, po czym pokiwał głową. - Żyjemy, jesteśmy razem i… cóż. Nie musimy nigdzie gonić i niczego nie ścigamy w sumie. Żyjemy, wiec i Lamia tam żyje. Ona zaopiekuje się i naszymi końmi i naszymi rzeczami. Rozumiem twoją tęsknotę, ale ty i tak miałaś opuścić klasztor. Byłaś już na to gotowa.
- Zdecydowanie wolę mieć władzę nad swoim własnym losem
- wzruszyła ramionami Elin. - Nie było moją intencją wtykanie nosa do boskich spraw. “Otwórzcie się na swoje serca”, dobre sobie.
- Masz jednak władzę teraz. Możesz odejść, możesz zostać. Masz dookoła cały świat do eksploracji. I w dodatku możesz otworzyć się na całkiem nowe doznania, inne niż zimne i puste góry. Ponoć w takich dżunglach rosną najsłodsze owoce. Choć ja osobiście więcej bym dał za zimną kąpiel.
- rzekł z uśmiechem Valerius i pogłaskał palcem policzek zachmurzonej półelfki.-Nie musisz się na nic otwierać, ale… prawdą jest, że tu już jesteś wolna.
Spojrzała na jego palec, a następnie roześmiała się w głos, chociaż niewiele szczęścia w tym śmiechu dało się słyszeć.
- Odejść gdzie chcę? W nie wiadomo jak niebezpiecznej dżungli? Nie - zapatrzyła się gdzieś w dal. -
Nie dokończyłam zadania, z którym wyruszyłam z klasztoru. Myślę, że dopiero po nim poczuję się wolna. I może trafię w bardziej cywilizowane rejony.
- Jeśli poprawi ci to humor… pomogę ci w powrocie do cywilizacji, jeśli będę w stanie. - zadecydował Valerius.- Choćby pomagając ci przedrzeć się przez dżunglę w kierunku najbliższego masta, poza tym…- palce zaklinacza pochwyciły jeden z rosnący na polanie kolorowych kwiatów. Zaklinacz zerwał go i podał półelfce ze słowami.-... dżungla to nie tylko niebezpieczeństwa.
- Być może…
- przechyliła głowę, patrząc na kwiat. Zamigotały kolory wokół jej głowy, a płatki zmieniły się w kolorowe kryształki. Półelfka nic już więcej jednak nie powiedziała.
- Śliczny, ale i tak ten kwiat nie dorównuje ci on urokiem.- zaklinacz delikatnie nachylił się muskając wargami szpiczaste ucho przyjaciółki. Po czym dodał z uśmiechem.- Wylądowaliśmy tutaj. Nie zmienimy tego. I mnie uwiera fakt, że nie zdołaliśmy zapobiec rytuałowi, ale… teraz możemy sami decydować o tym jak będzie przyszłość. Nie musimy się spieszyć, możemy się przygotować.. mamy wybór, także w kwestii tego jak przyjemna będzie ta podróż przez dżunglę.
Elin delikatnie, ale zdecydowanie odsunęła go od siebie ręką, wzdrygając się na jego pocałunek w ucho. Pokręciła też głową raz jeszcze, odmawiając dalszej rozmowy z Valeriusem.
Valerius posmutniał nieco widząc jej zachowanie i reakcję na w sumie niewinny (jak na jego standardy) i przyjacielski całus. Ostatecznie wzruszył jedynie ramionami i oddalił się bez słowa zostawiając Elin z jej myślami.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline